Zamach na dzieci

Obrazek użytkownika zetjot
Blog

Jeżeli spojrzy się na dokumenty dotyczące wcześniejszej edukacji szkolnej i przedszkolnej, np. te przygotowane przez ZNP, to widać w nich wyraźną tendencję do instrumentalnego traktowania dzieci.

Otóż, po pierwsze, dzieci mają być wyposażone w pewną dawkę wiedzy ze względu na wymagania rynku pracy, a przecież dotyczy to nie obecnego rynku pracy tylko tego za lat kilkanaście. Jeżeli władze nie są w stanie przewidzieć pewnych trendów w perspektywie kilku,kilkunastu miesięcy, to ambicje prognozowania, co stanie się za lat dwadzieścia są mocno wygórowane. Tak więc nie chodzi tu o jakąkolwiek racjonalną prognozę, która stanowi tylko zasłonę dymną. Chodzi wyłącznie o łatwiej dostępną siłę robiczą.

A po drugie, pojawia się kolejny argument świadczący o instrumentalnym podejściu do kwestii. Takie zabiegi okazują ię niezbędne nie tyle ze względu na dobro dzieci, lecz są konieczne dla ułatwienia kobietom znalezienie zatrudnienia na rynku pracy.

I, po trzecie, taka polityka zmierza do utrzymania miejsc pracy dla nauczycieli.

Co się niewątpliwie zwiększy w przyszłości to ilość dzieci i młodzieży potrzebujących pomocy psychologicznej w wyniku tak pojętej manipulacji edukacyjnej.

Gdy słyszymy panią minister Szumilas mówiącą "Polska szkoła..." to już na samym początku mija się z prawdą. Ani to szkoła ani ona polska. Bez Mickiewicza i Sienkiewicza - polska ? To jest ruina. To jakieś kursy dla lemingów. Do kasacji i o to chyba rządzącym chodzi.

A naczelny "Rzeczpospolitej", Chrabota, ktory generalnie jest przeciwko referendom, w kwestii referendum w sprawie 6-latków uważa, że " to działka dla demagogów". A reformą powinni się zająć fachowcy, a nie referendum. Jeżeli przyjrzeć się jakiejkolwiek sprawie, to okaże się, że każda wymaga fachowców. W takim razie - po co instytucja referendum ? A gdyby prawdziwi fachowcy mieli coś do powiedzenia, to nie byłoby ani gimnazjum ani, co ważniejsze, koedukacji.

A tezę o instrumentalizacji szkolnictwa można rozwinąć dalej- jeśli spojrzymy na równoległe działania w sprawie edukacji seksualnej, to automatycznie nasuwa się myśl o chęci powiększenia rynku usług seksualnych i tu rząd przyjmuje rolę pokrewną do roli Wielkiego Brata, w tym przypadku - Wielkiego Pedofila, a może nawet Wielkiego Sutenera. I to nie są żarty.

Brak głosów