Skwieciński, Binienda i poczucie zagrożenia

Obrazek użytkownika zetjot
Blog

Chciałbym tu poruszyć problem pozornie marginalny, ale taki, który daje dużo do myślenia o stanie państwa i stanie umysłów w Polsce.

Oto Piotr Skwieciński, skądinąd rzetelny dziennikarz i świetny publicysta, zdaje się zapominać o kolejach swego losu i ewolucji światopoglądu w ostatnich paru latach czy miesiącach i o przyczynach tejże ewolucji. Zapomniał też redaktor Skwieciński, najwyraźniej pod wpływem przyzwyczajenia do meandrów historii i polityki polskiej ostatnich lat, jak w oczach zewnętrznego, obiektywnego, demokratycznego obserwatora może wyglądać rozwój wydarzeń w Polsce. Przecież także wiele osób mieszkających w Polsce jest zdania, że wydarzenia te prowadzą nas w kierunku Białorusi. Nie tylko red.Skwiecińsku uległ przyzwyczajeniu, ja także, i to tak dalece, że działalność polityków rządzących budzi we mnie, już nie strach czy obawę, lecz, na zmianę, a to politowanie, a to śmiech.

Tak więc dziwi mnie zdziwienie Skwiecińskiego wyrażone jakby na marginesie rzeczowego artykułu we "W sieci", poświęconego inicjatywie prof.Kleibera, torpedowanej przez rżądzących, iż prof.Binienda bezpodstawnie obawia się o swoje życie.

Dla człowieka takiego jak Binienda, żyjącego w normalnej, dodajmy - anglosaskiej demokracji, rzeczą wysoce nienormalną jest sytuacja, w której pojawiają się próby przenoszenia sowieckich sposobów rozprawiania się z niewygodnymi ludźmi aż na grunt amerykański w postaci listownych pogróżek czy insynuacji kierowanych do amerykańskiego pracodawcy. To są rzeczy dla normalnego człowieka niesłychane, niewyobrażalne.

A jeżeli zagrożenie zaczyna się przenosić na grunt amerykański, to tym bardziej realne staje się zagrożenie w Polsce, czyli jakby na Białorusi.

Brak głosów