Seks i puszka Pandory
W poprzednich notkach przedstawiłem tezy i przykłady świadczące o fikcjach, z których zbudowana jest narracja liberalna, a które są przyczyną jej załamania się. Niezależnie od sfery jakiej byśmy dotknęli, zawsze natkniemy się na te fikcje, a tu przyjrzyjmy się fikcjom związanym z najbardziej gorącym tematem współczesności - z seksem.
Swobodne podejście do seksu kojarzy się głównie z hippisowską rewolucją obyczajowo-seksualną lat 60-ych, ale tak naprawdę u jej podłoża leży dużo wcześniejszy humbug. Czy Państwo wiedzą, kto się tego humbugu dopuścił, kto jest właściwym ojcem-założycielem współczesnej seksuologii, która jak dotąd nie może wyzwolić się z mitów i bzdur wtedy zainicjowanch ?
Kinsey. Alfred Kinsey - z wykształcenia entomolog, z upodobania dewiant i to jego osławony Raport, oparty na fantomach jego wykoślawionej wyobraźni i na bazie danych i metod badawczych sprzecznych z jakąkolwiek metodologią naukową stał się kamieniem węgielnym seksuologii i obyczajowości.
Jakim cudem coś takiego mogło się udać w praktycznej, racjonalnej Ameryce ?
Było parę czynników. Wszystko zaczęło się od II WŚ, gdy miliony amerykańskich mężczyzn zostały zmobilizowane i wysłane na front. Ktoś musiał zastąpić ich na rynku pracy, gdyż przemysł musiał pracować ze zdwojoną siłą na potrzeby armii i musiały to zrobić kobiety. Nawet po zakończeniu wojny, rozpędzona machina przemyslowa domagała się stałego wzmożonego napływu kobiet na rynek pracy, co wpłynęło na zmiany struktury społecznej, wzorów kultury i obyczajowości. Rosnący dobrobyt i zmiany gospodarcze wpłynęły na zmiany w relacjach między kobietami i mężczyznami i nastąpila radykalna przemiana i rozluźienie obyczajowości, za którymi poszło zapotrzebowanie na ideologię, ktora to rozluźnienie by uzasadniała. Kinsey wyczuł okazję i ją wykorzystał.
Dodajmy drugi czynnik - sprzyjający klimat intelektualny, w którym refleksja psychologiczna i humanistyczna w Stanach była zdominowana przez freudyzm, akcentujący podświadome pragnienia seksualne, represjonowane przez dotychczasowąj purytańską obyczajowość. Więc humbug nie mógł się nie udać, tak jak potem, po rewolucji hippisowskiej, udał się kolejny humbug, który doprowadził do zalegalizowania aborcji. No i efekt jest taki jaki jest - bełkocze się o seksie bez ładu i składu, bo wyrywa się go z naturalnego kontekstu w jakim występuje, więc spróbujmy go wstawić z powrotem w naturalny, biologiczny kontekst.
Celem seksu jest prokreacja a przyjemność z seksu jest jednie środkiem zachęcającym do realizacji celu głównego, jakim jest zachowaie gatunku. Taka jest zasada biologii i ewolucji. Wiadomo też dokładnie, z innych dziedzin, że przedkładanie środków nad cel, absulutyzacja środków połączona z lekceważeniam celów, prowadzi do katastrofalnych skutków. Tak więc rozmaite obwarowania i tabu nakładane na zachowania seksualne mają, wbrew gdakaniom lewactwa, jak najbardziej racjonalne podstawy. Żeby w pełni ujawnił się nonsens poglądu przeciwnego, popatrzmy, dla konkretyzacji, na źródło przyjemności seksualnej. Bierze się ona z ruchów frykcyjnych, z tarcia, tak, z tego tarcia, które jest produktem ubocznym ruchu i przyczyną zmartwień wszystkich techników i wynalazców, dążących do jego eliminacji. Zastanówmy się więc nad tym, jaki idiotyzm popełnilibyśmy uznając tarcie za zjawisko absolutnire pozytywne.
Do tego trzeba dodać jeszcze jedną kwestię - otóż psychologowie ewolucyjni twierdzą, że motorem napędzającym konsumpcjonizm, a przecież w poprzednich notkach wskazałem na rujnujące efekty konsumpcjonizmu, że tym motorem jest dążenie do demonstrowania wysokiego statusu społecznego przy pomocy takich wskaźników jak posiadane i widoczne dobra konsumpcyjne. A do czego służy wysoki status i demonstrowanie tych dóbr ? Do zyskania przewagi w rywalizacji o względy płci przeciwnej. Oczywiście trzeba brać pod uwagę, że systemowo, konsumpcjonizm realizowany jest przez interes producentów i reklamę, ale własnie dzięki temu, że dobrze odgadują oni te cechy natury ludzkiej, które opisują psychologowie ewolucyjni. I to właśnie reklama w dużym stopniu opiera się na stosowaniu bodźców seksualnych. Jeżeli więc ewolucjoniści mają rację przypisując rywalizacji seksualnej wpływ na rozwój konsumpcjonizmu, to powinny się nam zapalić czerwone lampki ostrzegawcze, a na seksualność należałoby nałożyć kaganiec dla naszego własnego dobra, bo takie mnożenie i wzmacnianie bodźców grozi przesterowaniem układu i jego rozpadem. A ten uklad właśnie na naszych oczach się rozpada.
I jeszcze weźmy pod uwagę kolejny argument. Jako że społeczna natura ludzka oparta jest na akcentowanym przeze mnie trójkącie relacji międzyludzkich (prawda, miłość, wolność) to nie ulega wątpliwości, że ludzka seksualność musi być w ten trójkąt wkomponowana, konkretnie w relację miłości a to wymaga sublimowania biologicznego instynktu seksualnego w emocje, uczucia i wreszcie wartości. A działania rozmaitych lobbies zmierzają w kierunku dokładnie przeciwnym.
Widzimy więc wyraźnie, że bazująca na sfałszowanych raportach Kinseya współczesna seksuologia i popkultra stały się bożkiem zachodniej lew-lib, a jeszcze dosłowniej, bożkiem tym stało się zjawisko tarcia, a to świadczy już o daleko posuniętej paranoi. Ale na tym nie koniec, bo otwarcie puszki Pandory ma swoje liczne konsekwencje. Proszę popatrzeć na wielopiętrowe skutki takiego światopoglądu - powstaje oto cały długi łańcuszek nieprzewidzianych skutków ubocznych. Swoboda i wyuzdanie seksualne sprawia, ze pojawiają sę pigułki antykoncepcyjne, które z kolei zakłócają naturalne procesy biologiczne w organizmie kobiety i zanieczyszczają środowisko. Te czynniki z kolei powodują choroby i obniżanie się płodności i zaczyna się poszukiwanie środków zastępczych dla rozrodu. Pojawia się in vitro, metoda mało skuteczna i szkodliwa, wiążąca się z mrożeniem zarodków, powodująca wady płodów, a skoro wady, to pojawia się eugenika i aborcja. Takie samobójcze skutki powoduje lekceważenie naturalnych prawidłowości biologicznych.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 758 odsłon