Państwowi kidnaperzy

Obrazek użytkownika zetjot
Blog

Sprawa państwa Bajkowskich i ich dzieci dstarcza nam argumentów na rzecz kilku tez na raz - że to objaw rusyfikacji, która objawia się zachowaniami opisywanymi w powiedzeniu "tisze jediesz, dalsze budiesz", albo też przejaw ingerencji Wielkiego Brata w sferę naszej prywatności czy też ilustracji prrzysłowia, że mała płotka z sieci się nie wymknie, a duży rekin bez problemu sobie z nią poradzi.

Gdyby państwo Bajkowscy byli mniej odpowiedzialni i mniej troszczyli się o swoje dzieci a przy tym byli jeszcze mniej naiwni, nie udaliby się do państwowej poradni z prośbą o wsparcie. "Fachowcy" z poradni a następnie sąd zwietrzyli łatwy łup i okazję do wykazania się ponadwymiarową państwową i ideową czujnością i troską o obywatela i jego potomstwo oraz sporą dawką politpoprawności.

W ten oto sposób instytucje te wysłały do wszystkich Polaków taki oto czytelny sygnał, potwierdzający powszechne odczucia:

" Nie korzystajcie z usług chorego aparatu państwowego, bo was weźmie w swe obroty i staniecie się celem zinstytucjonalizowanych podejrzeń wbudowanych w formalny system prawny, a na każdego znajdzie się odpowiedni paragraf."

Jeżeli jeszcze weźmiemy pod uwagę specjalną relację poufności łączącą osobę poddającą się terapii z terapeutą, której sprzeniewierzyli się ludzie z poradni, to sprawa zyskuje dodatkowy wymiar, wskazujący na rakowaty rozrost funkcji czuwającego nad nami Wielkiego Brata.

Przy okazji potwierdziła się zasadność mojej nieufności wobec taśmowo produkowanych nowych generacji psychologów, przesiąkniętych pozorną wiedzą i politpoprawnością.

Brak głosów