Front Puszczalskich

Znalazłem w poprzednich numerach "Do rzeczy" ciekawe artykuły Piotra Goćka i Rafała Ziemkiewicza poświęcone wykorzystywaniu motywów seksualnych w bieżącej polityce. Ale zdaje się, że autorzy nie wyciągnęli ostatecznych wnioskow ze swoich spostrzeżeń.

Czująca swój bliski upadek władza, pozbawiona konkretnych wizji i pomysłów niezbędnych zmian, czując narastające niezadowolenie społeczne usiłuje odwołać się do sprawdzonych chwytów z repertuaru igrzysk, w tym do argumentu ostatecznego jakim jest seks, w nadziei, że zajęte tymi przyjemnym czynnościami społeczeństwo przestanie zakłócać władzy możliwość wyciągania fruktów ze społecznej spiżarni.

Ale nie ma większego błędu, jaki mżnaby popełnić, z czego zdali sobie sprawę dość szybko komuniści, gdy po paru latach opiewania wolnej miłości postawili temu szlaban. Gdy społeczeństwo da się wpuścić w ten kanał, to zajęte swoją bologią, traci z oczu, pod wpływem biologicznego instynktu, kulturowe normy i reguły, rozpada się na izolowane biologiczne jednostki goniące tylko za przyjemnościami a wraz z utratą kulturowych norm roztrwoniony zostaje kapitał społeczny, zanikają więzi, a więc i więzi gospodarcze, a sama władza traci dzwignię oddziaływania na zanarchizowne społeczeństwo. W efekcie upada gospodarka a pasożytnicza władza traci swego nosiciela-żywiciela. Następuje totalna klapa. Nie ma zmiłuj się, natura nie znosi próżni.

Jak na razie, władza i jej poplecznicy nie uświadomili sobie potencjalnych końcowych efektów takiej głupoty. Widząc nieskuteczność dotychczasowego Frontu Jedności Polityki Miłości, z ktorego zaczynają rejterować nawet lemingi, próbuje zwierać szyki pod nowymi hasłami tworząc Front Puszczalskich, promując już nie tylko związki partnerskie, już nawet nie konwencjonalne trójkąty, lecz dopuszczając wszelkiego rodzaju wielokąty w postaci poliamorii.

I tak oto awangarda postępu ideologicznego łączy się z awangardą biznesu konsumpcjonistycznego na kanwie
zainteresowań d..., nie zdając sobie sprawy z faktu, że uczestniczy w pogrzebie.