Entomolodzy w natarciu

Niesiołowski znowu wykazuje wzmożoną aktywność, prawie jak wulkan, z tą różnicą,że wulkany trwają przez dłuższy czas w uśpieniu a jeśli chodzi o Niesioła to nie ma co liczyć,że da nam choć chwilę oddechu. Swoją drogą to fenomen Niesiołowskiego jest dla mnie zagadką. Wiem tylko tyle, że nie jest to przypadek odosobniony. Jeżeli kogoś dziwi casus Niesioła i miałby czas i ochotę nad nim podeliberować niech zapozna się ze sprawą Alfreda Kinseya, tego od osławionego "Raportu" i spróbuje dotrzeć do pełnych i rzeczowych analiz jego metodologii.

Co Kinsey ma wspólnego z prof.Niesiołowskim ?

Pardon, zapomniałem dodać doktor,dr.Kinsey. A to jest istotne ponieważ obu panów łączy zawód, zawód entomologa i to,że obaj ten zawód porzucili by zająć się bardziej intratną i więcej rozgłosu przynoszącą dziedziną działalności.
I tak pan dr.Kinsey został awangardowym seksuologiem, stosującym nieortodoksyjną metodę badawczą, zrywającą z reakcyjnymi kanonami statystycznej reprezentatywności, co go plasuje w rzędzie takich potęg naukowych jak Łysenko czy Miczurin.
Niesiołz kolei, jak państwo wiecie, porzucił owady dla polityki, też swoiście pojętej.

Obie te dziedziny - seksuologię i politykę łączy niejedno - ale tu się ograniczę do stwierdzenia ,że zarówno w jednej jak i w drugiej istotny jest motyw dominacji, a nie da się zaprzeczyć, że ten motyw obaj panowie potrafili znakomicie wykorzystać. Raport Kinseya zdominował amerykańskie myślenie o seksie na długie lata. Polityka miłości głoszona przez premiera a realizowana przez Niesioła & comp też święci tryumfy, szczególnie w rodzinnym mieście pana Niesiołowskiego.

A może jednak jest coś w tej entomologii, co wszyscy przeoczyli ?