Cenzura w akcji

Obrazek użytkownika zetjot
Blog

Jak daleko sięga zaraza lew-lib wychodzi na jaw coraz bardziej. Okazuje się oto, że dystrybutorzy czy sieci filmowe nałożyły na film "Cristiada" cenzurę prewencyjną. Dopiero starania prywatnych środowisk zainteresowanych filmem doprowadziły do tego, że jak podaje Pośpieszalski, film ma być wyświetlany w 180 kinach w Polsce.

Brak zainteresowania dystrybutorów ?
Brak zainteresowania sieci ?
Duże zainteresowanie potencjalnych widzów.

Jak to wytłumaczyć inaczej niż cenzurą ? Bo wolny rynek tak nie działa, więc obnażone zostaje kolejne kłamstwo na temat rynku. Nie działa w mediach, nie działa w sieciach kinowych.

Należy więc dążyć do usunięcia śrdowisk lew-lib od wpływu na władzę, bo reprezentują one tendencje jawnie już totalitarne. Należy więć organizować i zwiększać naciski na władze poprzez słanie protestów do odpowiednich instytucji i firm, manifestacje i bojkot ekonomiczny, bo mamy do czynienia z naruszaniem Konstytucji. Tego rodzaju działania powinny mieć zdcydowany priorytet, jeżeli chcemy obejść się bez użycia środków radykalnych, zresztą jak najbardziej uzasadnionych.

Nie należy też się przesadnie dziwić, że Polacy są tak traktowani. W systemie kolonialnym, w jakim się obudziliśmy po 25 latach zmian, instytucje i firmy nie służą tubylcom lecz warstwie burżuazji kompradorskiej i metropolii, której z kolei służy ta warstwa. Działanie tego systemu nie jest do końca rozpracowane i ujawnione, jako że instytucje badawcze, w tym socjologiczne, także są na usługach warstwy kompradorskiej bądź podmiotów zewnętrznych. Dlatego panowie Janusz Czapiński czy Ireneusz Krzemiński, janczarzy kompradorscy, nie bedą pracować na rzecz tubylców. Tubylców, drodzy Państwo, bo przecież otrzymaliśmy wystarczającą ilość komunikatów, że polskość jest zbędna. A wobec tego Polaka zastępuje tubylec.

Brak głosów