Buda jarmarcznego teatru coś między Walkirią a Ivanem.

Obrazek użytkownika antysalon
Kraj

Muszę zacząć niezupełnie ad rem!, gdyż do tytułowej budy mi się to przylepiło jak resztka gumy Donald pod blatem szkolnej ławki.
Do dziś nie przeczytałem od początku do końca Wojny i pokoju. Co zaczynam Tołstoja od początku, odkładam, biorę od środka, to samo. Zakończenie. jw. Ki diabeł? Kiedyś znajomość rosyjskiego pozwalała mi nawet ją przeczytać w oryginale!
I nic!
Odkładam.
Onegdaj rzewne naiwne filmidła na bazie tegoż też mnie mierziły!
Nawet przez jeden tom się nie przekopałem.
A recytować cosik z Błoka czy kawałki Oniegina dziś mogę jeszcze z pamięci niemal jak i Gallia est omni sdivisa in partes tres ....!
A do Lwa jak do ...!
Gdzieś przeczytałem, że jego żona jak najpracowitsza skryba przepisała toto sama, osobiście osiem czy dziesięć razy.
A mnie mdli ta książka, męczy, nudzi.
Obcość, totalna wręcz na granicy z odpychającym znudzeniem.
Bezgraniczny estetyczny absmak!
Inne połykam, jednym tchem
Takiego Don Kichota czytam co rusz, od deski do.
A potem znów.
Mimo iż wiem, że znów nie znajdę bakałarza w Salamance.
I pozostałą klasykę też a i owszem!
Bo smakowita.

Ale pora na jarmarczną trupę.
Ekipa rządząca, koalicja PO/PSL kojarzy mi się z rządem Lawala, który od kwietnia 1942 wraz z ober kolaboracjonistami zdominował rząd Vichy zawstydzając tym nawet swych rodaków, którzy dwa lata wstecz z ochotą poddali się Niemcom.

Taka sobie żałosna, zeschła bez igiełek choinka z której zapomniano zdjąć świąteczne ozdoby, świecidełka.
Co prawda ma ta ekipa jeszcze klakierskie wsparcie mediów za tłuste zlecenia reklamowe.
Gazetki te usiłują dokonywać wręcz cudów w obronie swych dobrodziei, ale coraz bardziej przypominają swym zachowaniem taki hotel z pokojami na godziny.

A rząd jak jarmarczna buda telepie się, trzęsąc się między nieforemną, kartoflaną Walkirią od której zalatuje
kiszoną kapustą przemieszaną z piwem, a Ivanem z zaczerwienioną facjatą z samogonowymi przebarwieniami.
To ekipa jakby dokonała samodzielnego wyboru roli marnych małych takich tanagryjskich figurek pomiędzy Walkirią a Ivanem.

Jest w tych ludziach jakiś załgany pęd, zug do ślizgania się po powierzchni, unikając sedna rzeczy.
Od kilku lat migają się od uczciwej pracy.
Oni rządzą!?

Kłamstwo wtłaczają przy pomocy najnowszych metod pod swego rodzaju najwyższym ciśnieniem.
Finezyjnie, ale i prostacko bez jakichkolwiek zahamowań.
Zawsze coś pozostaje tak po wyszukanym jak i gruboskórnym, prostackim przekazie, komunikacie.
I takim, spętanym łańcuchami kłamstwa, półprawd, ćwierć prawd manipulują Polakami.
Obserwując swoich znajomych widzę, że nawet zdawałoby się
rozsądni, nie czerpiący żadnych korzyści z ich rządów zamieniają się w stadnych baranów.
Łykają to kłamstwo jak najbardziej niemiłe gorzkie w smaku lekarstwo.
Przy pierwszej łyżeczce się jeszcze skrzywili.
Następne już poszły gładko.

I ta buda z jarmarcznym kłamstwem dalej krąży odwalając tę chałturę.
A gawiedż, lemingi? ich elektorat?
Niektórzy nadal patrzą, rozrzewniają się i zmiętą chusteczką ocierają łezkę wiary i wzruszenia.
Inni już mniej!, ale aby przed samym sobą nie wyjść na wykiwanego prostaczka, głupka frajera brną dalej.
Wolą udawać, że nic się nie stało!
POlacy! nic się nie stało!
Wolą trwać w tym pokracznym układzie koncesjonowanej wierności.

pzdr

Brak głosów