Gdzie te czasy, gdy było ich kilku? chłopaków, którzy rzekomo nie płaczą!
Teraz ostał się ino on jeden!
Sam!
Samiutenki!
Przerażony!
Onegdaj niemal codziennie wyluzowani, zadowoleni, uśmięchnięci.
Zblazowani.
Triumfujący!
Dzieci szczęścia, fortuna im sprzyjała.
Doili bezkarnie Polskę przy łżemedialnej zagłuszarce.
Chłopcy z podwórka.
Niemal codziennie gała.
Potem spotykali w rządowym pałacyku...