Jak rozpętano dwie wojny krzyżowe?

Obrazek użytkownika kokos26
Blog

 

 

 

 

 

Krzyże, które w bardzo krótkich odstępach czasu wywołały w Polsce dwie wojny i spowodowały szał i amok salonu to krzyże niezwykłe. I tylko tym można wytłumaczyć fakt, że włodarze zawiadujący tworem o nazwie III RP zachowywali się i zachowują, jak opętany podczas odprawiania egzorcyzmów.

Dlaczego akurat krzyż z sali plenarnej sejmu i krzyż z Krakowskiego Przedmieścia spowodowały to toczenie piany przez demona, który przeraźliwym rykiem i pyskiem zjednoczonego establishmentu III RP nawołuje do wojny?

Otóż krzyż w sejmie to ten sam krzyż, który 19 października 1997 roku leżał na grobie księdza Jerzego Popiełuszki na Żoliborzu podczas mszy świętej w intencji ojczyzny. Po mszy matka księdza Jerzego, Marianna Popiełuszko przekazała go parlamentarzystom, którzy jeszcze tej samej nocy zawiesili go w sejmie.

I tak oto ci, którzy pośrednio lub bezpośrednio przyczynili się do śmierci kapłana i zapewnienia bezkarności rzeczywistym sprawcom oraz zleceniodawcom zbrodni, chcąc nie chcąc muszą do dziś z nim obcować bezpośrednio lub za pośrednictwem telewizyjnych kamer.

A tak na marginesie krótka dygresja. Część ludzi wiąże datę zamordowania Anny Politkowskiej, czyli 7 października, z dniem urodzin Putina i twierdzi, że właśnie tego dnia w 2006 roku otrzymał on od swoich wiernych czekistów taki nietypowy urodzinowy „prezent”.

Ciekawe ilu Polaków wie, że generał Czesław Kiszczak urodził się 19 października, czyli w dzień, kiedy porwano księdza Jerzego i zamordowano Marka Rosiaka?

Bardzo symptomatyczne jest to, że wojnę o sejmowy krzyż rozpętał człowiek wyzuty z wszelkiej moralności, etyki i przyzwoitości, a tuż za jego plecami stoi kumpel mordercy księdza Jerzego oraz Jerzy Urban, obrzydliwa postać, która zasłynęła szczuciem społeczeństwa na męczennika za wiarę.

Wróćmy jednak do tej „pierwszej wojny krzyżowej” i zajmijmy się krzyżem z Krakowskiego Przedmieścia. Był on równie niewygodny gdyż gromadził wokół siebie Polaków i ciągle przypominał o kolejnej zbrodni, która po 27 latach od mordu na księdzu Popiełuszce potwierdziła, że III RP stoi na fundamencie z niewinnie przelanej krwi i kłamstwie polegającym na kryciu i osłanianiu bandytów i zbrodniarzy.

W mediach, a w konsekwencji na forach internetowych i polskiej ulicy panuje dziś niezachwiane i wtłoczone w głowy tubylców przekonanie, że to PiS i Jarosław Kaczyński rozpętali wojnę o krzyż na Krakowskim Przedmieściu.

Przez te minione półtora roku medialna machina zupełnie odwróciła kota ogonem.

Dlatego warto cofnąć się do tamtych dni i przypomnieć chronologicznie jak to się zaczęło i kto dał sygnał do ataku.

Pierwszym i niepodważalnym faktem jest to, że miejsce gdzie gromadziły się tłumy rodaków oddając cześć prezydenckiej parze i ofiarom katastrofy stało się w tych kwietniowych dniach znane nie tylko w Polsce, ale i na świecie. Dlatego też 15 kwietnia 2010 roku z inicjatywy harcerzy stanął tam drewniany krzyż, który miał być hołdem dla ofiar. Do krzyża zaś przybito tabliczkę z napisem:

"Ten krzyż to apel harcerzy i harcerek do władz i społeczeństwa o zbudowanie tutaj pomnika"

Ta piękna i spontaniczna reakcja młodych ludzi w normalnym państwie byłaby powodem do dumy. Niestety nie w III RP gdzie dewiza Bóg Honor Ojczyzna, działa na establishment jak płachta na byka.

Mimo to krzyż sobie stał nieniepokojony, nikt go póki, co nie atakował i nie krytykował, a salon w trakcie wielkiej narodowej żałoby łamał sobie zapewne już głowę, jakby tu dobrać się do tego znienawidzonego symbolu i od czego by tu zacząć?.

Trwało to do 31 maja, kiedy to zrazu niewinnie i delikatnie, wypróbowana funkcjonariuszka frontu ideologicznego, Monika Olejnik, zapytała Ryszarda Kalisza na antenie Radia Zet o najbardziej odpowiednie miejsce dla krzyża, a ten odpowiedział:

Kalisz:, „Ale mówię, tu bliżej Ogrodu Saskiego, Grobu Nieznanego Żołnierza. Ja w tej chwili spekuluję, albo tam, jak jest pomnik prymasa Wyszyńskiego, troszeczkę w lewo przecież, koło Kościoła Wizytek. Naprawdę ten krzyż musi być zachowany, ja pochylam się przed nim z wielkim szacunkiem, bo on jest takim symbolem katastrofy i śmierci wszystkich 96 osób, które zginęły w katastrofie smoleńskiej, ale nie przy pałacu prezydenckim. To jest też szacunek, nawet dla jednego człowieka, który w Polsce... Jeżeli, nawet, jeżeli choćby był jeden człowiek niewierzący to w państwie obywatelskim musi być w kategoriach państwa szacunek dla niego.”

W ten oto sposób „narodził” się problem krzyża i sukcesywnie rozpędzał się medialny walec reagujący na strzał startera, w tym akurat przypadku wypróbowanej salonowej starterki.

Trzeba było kuć żelazo póki gorące. Głos lewaka Kalisza to za mało. Potrzebna była jeszcze wypowiedź uchodząca za głos Kościoła. I tak na antenie tego samego radia, 5 lipca gościem Moniki Olejnik był zatrudniony przez TVN, „ksiądz patriota” Kazimierz Sowa. Ten postępowy kapelan załogi z ulicy Wiertniczej poszedł już dalej. Oto fragment tamtej rozmowy:

Monika Olejnik : „A czy według księdza krzyż, który stoi przed pałacem prezydenckim powinien tam zostać, czy powinien być przeniesiony?”

Kazimierz Sowa : „Trudna sprawa, w polskiej tradycji krzyże stawia się przy drogach, w miejscach, gdzie doszło do tragicznych zdarzeń i to myślę, że akurat tego miejsca, to miejsce akurat z tym nie jest związane. Wydaje mi się, że na pewno będzie, tak sądzę, choć mówię to tylko i wyłącznie na własną odpowiedzialność, ale w kaplicy, która jest przecież w pałacu prezydenckim powinno być jakieś miejsce, które upamiętniałoby tragicznie zmarłe ofiary tej katastrofy. Sam krzyż przy Krakowskim Przedmieściu nie jest dobrym pomysłem, tak sądzę. Ja byłem w ogóle zaskoczony, kiedyś, kilka tygodni temu zobaczyłem, nie wiedziałem, że on po prostu stoi od tego czasu i, że jest tak powiedziałbym dosyć solidnie zamontowany, podobnie jak zresztą byłem zaskoczony jakąś kapliczką taką na peronie we Włoszczowej, czy w kilku innych miejscach, no ludzie potrzebują czasem niektórych znaków, ale nie można też tych znaków czynić w taki sposób, który no wydaje mi się trochę przesadą.”

Po takim przygotowaniu przedpola i wywołaniu nieistniejącego przez niemal dwa miesiące problemu, przyjaciel pani Moniki, Adam Michnik mógł opublikować w swojej gazecie wywiad z Bronisławem Komorowskim gdzie już śmiało można było postawić problem krzyża gdyż został on sprytnie i sztucznie wywołany przez dzielną panią redaktor przy wykorzystaniu duetu Kalisz-Sowa.

10 lipca w wywiadzie dla Gazet Wyborczej Bronisław Komorowskimówi :

"Krzyż przed Pałacem Prezydenckim to symbol religijny, więc zostanie we współdziałaniu z władzami kościelnymi przeniesiony w inne, bardziej odpowiednie miejsce"., a nazajutrz, czyli 11 lipca PAP informuje:

PAP: „Rzecznik rządu Paweł Graś powiedział w niedzielę, że w sprawie krzyża pod Pałacem Prezydenckim oczekuje zdecydowanej reakcji hierarchii kościelnej. Krzyż powinien być przeniesiony „albo na mogiłę ofiar, albo do Świątyni Opatrzności Bożej lub w inne miejsce kultu wskazane przez hierarchię kościelną”.

17 lipca harcerze z różnych związków, skupieni w ruchu „Inicjatywa Polsce i bliźnim” wystosowali do mediów apel „oniewłączanie krzyża postawionego przed Pałacem Prezydenckim w spory polityczne. Wyrazili nadzieję, że krzyż będzie mógł pozostać w obecnym miejscu do czasu postawienia pomnika”

Teraz trzeba było szybko okpić harcerskie „gówniarstwo”, któremu zachciało się krzyża i zamarzył się pomnik. Oczywiście kancelaria prezydenta przy udziale przedstawicieli kurii złożyły harcerzom kłamliwą obietnicę spełnienia ich postulatów, mając już od 14 lipca w swoich rękach zamówione pismo Ewy Nekandy, konserwatora zabytków, które wykluczało możliwość budowy pomnika w miejscu gdzie stał krzyż.

Dlatego też w symbolicznym dniu 22 lipca 2010 roku, w programie III polskiego radia Paweł Graś mógł śmiało powiedzieć:

– „Uważam, że jeśli ktoś się zdecyduje na obronę krzyża wbrew decyzji Kościoła, to będziemy mieli do czynienia z działalnością sekty czy ze schizmą, a nie obrońcami.”

W ten oto sposób mówiąc językiem młodych, wykonano zadanie i doprowadzono do tego, że nie będzie ani rybek ani akwarium, czyli ani krzyża ani pomnika.

Co działo się dalej pamiętamy. Nie od razu jednak doszło do najazdu dzikich Hunów na krzyż, bicia modlących się tam ludzi i oddawaniu moczu na palące się znicze. Jeszcze przed nocną akcją idola Gazety Wyborczej, Dominika Tarasa trzeba było przygotować podglebie przy pomocy telewizyjnych komediantów uchodzących za gwiazdy.

Najpierw na miejsce udali się celebryci by, jako przeciwnicy krzyża organizować tam happeningi.

Na pierwszy ogień poszli: Michał Piróg, Anna Mucha, Katarzyna Glinka, Małgorzata Socha i Katarzyna Zielińska.

Oglądając ten „moherowy cyrk”, „gwiazdy” fotografowały się ze Zbigniewem S.,skazanym w 1997 roku na 9 lat więzienia za gwałt i napad z bronią w ręku, oraz organizatorem pułapki na senatora w sukience. Zbigniew S., od którego na odległość cuchnie służbami będzie od tej pory stałym bywalcem i prowokatorem w akcji „krzyż”.

Warto wiedzieć to wszystko, kiedy po raz kolejny usłyszymy na antenie TVN, Polsatu lub przeczytamy w Gazecie Wyborczej o tym, jak to PiS i Jarosław Kaczyński rozpętali wojnę o krzyż na Krakowskim Przedmieściu.

Bardzo prawdopodobne, że owe oskarżenia znowu padną z ust Moniki Olejnik, Ryszarda Kalisza, księdza Sowy czy samego Adama Michnika bądź jego giermków, Stasińskiego, Wrońskiego czy jakiegoś innego Lizuta. Oczywiście rozpętanie wojny krzyżowej PiS-owi przypisuje również prezydent Bul-Komorowski.

Na koniec gorzka uwaga. Największe pretensje kieruję ni e do znanych i rozpoznanych już dawno medialnych oraz politycznych wrogów, manipulatorów i zwykłych łgarzy.

Ja jestem przerażony postawą polskiej kościelnej hierarchii, której część aktywnie zaangażowała się po stronie wrogów krzyża.

Czyżby w cieniu potężnego dębu, jakim był Jan Paweł II wyrosły w większości tylko rachityczne krzaki?

Pamiętajmy, że mówienie o tym, że krzyż należy usunąć gdyż dzieli i może razić niewierzącą mniejszość to tylko tani chwyt i pretekst.

Krzyż podobnie jak ksiądz Jerzy Popiełuszko jest groźny dla wrogów Polski, nie dlatego, że dzieli, a dlatego, że łączył i łączy Polaków.

Z tego właśnie powodu kapłana zamordowano, a dzisiaj próbuje się usuwać krzyże przy haniebnym udziale hierarchów, o których roli w tych dniach Polacy będą pamiętać.

Artykuł opublikowany w Warszawskiej Gazecie (43/2011)

Brak głosów

Komentarze

Świetna analiza dziękuje .

pozdrawiam !

Vote up!
0
Vote down!
0
#195253

Walka z krzyżem, to tak naprawdę walka o zniewolenie Polski.

Dla prawdziwego polaka obrona krzyża to coś więcej, niż być albo nie być.Winniśmy to naszym dzieciom i wnukom.

Wykrzyczmy łotrom z pod znaku "spalonego kota"

Tylko pod tym krzyżem, tylko pod tym znakiem

Polska jest Polską,a Polak Polakiem.

Warto bo Najjaśniejsza Rzeczpospolita, nasza ukochana Polska piękną jest gdy  WOLNA .

_______________________________________________________________ Sukces nigdy nie jest ostateczny,porażka nigdy nie jest totalna.Liczy się tylko odwaga.   /Churchil/

Vote up!
0
Vote down!
0
#195286

Kościół zachował się jak Piłat,wydając Boga oprawcom po raz kolejny !!!!!!!

Vote up!
0
Vote down!
0

jagoda

#195302

Niema co się dziwić,większość purpuratów to Masoni,dla nich bóstwem jest złoty cielec,i mamona i władza,ja nie słyszałem żeby grzmieli gdy profanowali krzyż,od dając urynę,na św krzyż,albo gdy sługa szatana Nergal darł Biblie,więc ja tym biznesmenom mówię pas,znajdzie się pasterz choćby ks Natanek,który poprowadzi nas przeciw złu,a osąd tych panów zostawiam dla pana Boga

Vote up!
0
Vote down!
0
#195308

gratuluję przenikliwości i pamięci oraz świetnego "pióra"

Pozdrawiam!

10 !!!

Vote up!
0
Vote down!
0
#195310

no właśnie niestety tak jest.3 sierpnia ubiegłego roku byłam na Krakowskim Przedmieściu,żal było patrzeć,jak zmanipulowano harcerzy.za księżmi"patriotami" szli w dwuszeregu sami drużynowi,chcąc zabrać krzyż.Te dzieciaki miały wstyd wypisany na twarzach.

Vote up!
0
Vote down!
0
#195328