Zegar-Zagadka
Zegar.
Patrzyła na niego jak zaczarowana, był piękny, oprawiony w drewno, a wskazówki pozłacane, dołączony był do niego mały złocisty kluczyk.
Jak zauważyła zegar posiadał pod wahadłem otwór do kluczyka…to był stary mechanizm, a kluczyk był potrzebny by go uruchomić.
Wciąż oglądała to cacko, urzeczona urodą i zastanawiała się skąd nagle się u niej znalazł, kto go jej sprezentował i po co?
Delikatnie opuszkiem palca przejechała po pięknym kluczyku, był podłużny a główkę zakończoną dwoma profilami, jeden, to profil młodej kobiety, druga, to profil chimery, gdy dotknęła płomienia który się z jej paszczy wydobywał, ukuła się…zabolało, odruchowo włożyła palec do ust i…
Kluczyk jakby ożył gdy poczuł krew na główce, obrócił się na stole, by za chwilę już znaleźć się w otworze mechanizmu…zaczął się kręcić, a ona tylko patrzyła oniemiała, wciąż ssąc skaleczony palec.
Nagle wydało jej się, że świat cały zawirował, że przed jej oczami cofa się, lub przepływa jak kto woli… historia.
A zegar tykał coraz głośniej wybijał rytm, jak do marszu, stała tak po środku pokoju z palcem w ustach i obserwowała jak czas na zegarze się cofa, za oknem też słońce i księżyc wariowały, znikały by pojawić się szybciej, niż myśl się nowa pojawia.
Zegar też się zmieniał, raz był jakby nowy, by za chwilę stać się starym rupieciem…i na nowo odzyskiwał blask i świetność, a wskazówki pędziły jak oszalałe.
Czuła w głowie tępe pulsowanie…potem znikło i zegar też się zatrzymał, wydając dramatyczny jęk.
Rozejrzała się…wciąż stała po środku pokoju, zegar wisiał nad kominkiem ”skąd ten kominek?” przemknęło jej przez myśl, tylko pokój nie przypominał tego z przed chwili.
Piętrzyły się tu ciężkie meble, ciemne i ponure, okno przysłonięte było białym płótnem, a zamiast akwareli z dwiema dziewczynkami, był portret człowieka którego nie znała.
Pierwsza myśl, jak jej przemknęła przez głowę, to, to, że przeniosła się w jakiś sposób w przeszłość, uśmiechnęła się na tą myśl, bo…bo to nie możliwe, dobrze o tym wiedziała, potem, że na tym kluczyku, były jakieś środki halucogenne, by wywołać u jej wizję.
Tylko kto i dlaczego miałby coś takiego zrobić?
Spojrzała na portret, demoniczna twarz nie budziła sympatii, było w tej twarzy coś przerażającego i gdziekolwiek by nie stanęła, miała wrażenie, że ten obraz się na nią patrzy.
Postanowiła zwiedzić ten dom, dom którego nie znała, a zarazem znała, bo przecież mieszkała tu od zawsze, tylko jakby profil domu się zmienił.
Podeszła do drzwi i nacisnęła klamkę, serce biło jej jak oszalałe…bała się tego co tam ujrzy, klamka ustąpiła i drzwi z lekkim jękiem nie oliwionych zawiasów otworzyły się na oścież…
CDN…
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 1612 odsłon