Wywiadówka i zdalne sterowanie
Pierwszy raz chyba w historii szkoły zwołano wywiadówkę, o którą wnioskowało nie grono pedagogiczne, lecz rodzice.
- Spodziewałem się tego - rzekł posępnie pan dyrektor.
- A ja się spodziewam jaki będzie temat - pokiwała głową młoda pani od polskiego.
- No i tu się pani myli - oświadczył pan dyrektor. - Po pierwsze, nie "będzie", ale "chcieliby, żeby było". A po drugie, skoro ja już o tym pomyślałem, to na pewno tu zapobiegnę. Pani wicedyrektor!
- Jestem!
- Proszę przynieść do mojego gabinetu listę uczniów zagrożonych, wraz z numerami telefonicznymi ich rodziców!
- Tak jest panie dyrektorze!
Tego samego dnia, wieczorem, aula szkolna zapełniła się rodzicami uczniów. Hiobowscy też tam byli. Na podium usiedli dyrekcja i grono pedagogiczne.
- Witam państwa bardzo serdecznie - uśmiechnął się serdecznie pan dyrektor. - Proszę siadać, domyślam się, o czym chcą państwo rozmawiać...
I rodzice zaczęli krzyczeć, że to, co działo się ostatnio w szkole, to jest skandal. Jak można było dopuścić, żeby uczniom mogło grozić takie niebezpieczeństwo! Bójki! Wypadki! Zgroza! Horror!
- Proszę o spokój - zaapelował pan dyrektor. - Tak nie możemy rozmawiać. Bądźmy kulturalni. Zgoda buduje. łączmy się. Bo wszyscy Polacy...
- Do rzeczy! - krzyknął ktoś. - Bezpieczeństwo...
Znowu zaczął się gwar.
- Jeszcze raz proszę o spokój - poprosił pan dyrektor i dał dyskretny znak pani wicedyrektor. Pani wicedyrektor wyjęła telefon i zaczęła coś na nim dusić.
- Pytają państw o bezpieczeństwo. Tak. To ważne - rzekł pan dyrektor.
- PIP-PIP! PIP-PIP! - rozległo się na auli tu i tam.
- Bezpieczeństwo! Tak! - momentalnie odezwały się głosy tam i tu. - Czy wiecie państwo, że w ogrodzeniu jest dziura? Przecież tamtędy może wejść pies. Olbrzymi, groźny pies. Taki, co to jednym chapnięciem potrafi odgryźć rękę! Albo nogę!
- Właśnie, taki wtargnięcie psa... - zaczął pan dyrektor, ale ktoś z sali mu przerwał:
- Nie o tym mieliśmy mówić! Miało być o wypadkach, o bójkach, o zderzeniach z drzwiami...
- Wtargnięcie psa...
- Psy nas nie obchodzą!
- A więc nie obchodzi państwa bezpieczeństwo dzieci - skonstatował ze smutkiem pan dyrektor i znów dał znak pani wicedyrektor. A ta znów sięgnęła za telefon.
- Żądamy informacji o tym, co się dzieje w tej szkole! - wołali rodzice.
- PIP-PIP! PIP-PIP! - rozległo się na auli tu i tam.
- W stołówce są nieświeże warzywa! - rozległo się na auli tu i tam.
- Warzywa, tak - zafrasował się pan dyrektor.
- Ale na chodzi o bójki, wypadki!
- PIP-PIP! PIP-PIP! - rozległo się na auli tu i tam.
- Niektóre dzieci wcale się nie myją! - rozległo się na auli tu i tam.
- Higiena, tak...
- To są jakieś kpiny! Odwracanie uwagi!
- PIP-PIP! PIP-PIP! - rozległo się na auli tu i tam.
- Pewni rodzice źle parkują pod szkołą! - rozległo się na auli tu i tam.
I tak to trwało. Aż w pewnym momencie pan dyrektor spojrzał na zegarek, podziękował wszystkim za przybycie i powiedział, że musi już kończyć, bo minęły już trzy godziny.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 984 odsłony
Komentarze
Re: Wywiadówka i zdalne sterowanie
23 Stycznia, 2012 - 16:17
Pewni rodzice źle parują pod szkołą!
Niech mnie gęś kopnie,ale nie rozumiem...:-(
Ale klawiature dobrze napisałeś!
24 Stycznia, 2012 - 10:10
Powinno być "lawiatura" :-))