Występ dwóch zespołów
Nastały ferie. Na początku Łukaszek bardzo się cieszył.
- Hurra! - darł się na całe mieszkanie. - Niech żyje wolność! Precz ze szkołą! Precz z zadaniami domowymi!
Ale po paru dniach preczowanie mu się znudziło.
- W szkole przynajmniej spotykałem kumpli... - marudził.
- A gdzie są ci dwaj, z którymi się kumplujesz? - zainteresował się tata Łukaszka.
- Okularnik leży w chacie. Jest chory. Zjadł jakieś stare ciastko i rzygał - poinformował Łukaszek. - A Gruby Maciek pojechał ze starymi za granicę!
I Łukaszek wymienił nazwę kraju.
- Jak to, tam?!! - przeraził się tata Łukaszka. - Nie widziałeś co pokazują w telewizji? Rebelia, powstanie, strzelaniny, walki na ulicach!!!
- To wszystko wina Moskwy - wtrącił się dziadek.
- Jakiej Moskwy, do Afryki jechali przecież! - wzruszył ramionami Łukaszek.
- Dlaczego oni pojechali?! - domagał się odpowiedzi tata.
- Bo tanio było - rzekł Łukaszek. - Maciek mi esemesował, że zbiera łuski.
- Z ryby? - zainteresowała się mama Łukaszka.
- Nie, z ulicy.
Tata Łukaszka wyszedł do kuchni machając rękami ku górze i krzycząc, że niektórzy umrą idiotami i jeszcze inni muszą za to płacić.
- Nudzę się - przypomniał o sobie Łukaszek.
- Jadę na zakupy, możesz jechać ze mną - zaproponowała mama.
Łukaszek, mimo młodego wieku, wiedział już co oznacza gdy kobieta idzie na zakupy. Tak mu się jednak nudziło, że się zgodził. I pojechali do olbrzymiego centrum handlowego na peryferiach miasta. Zwiedzili masę sklepów, a Łukaszek pysznie się bawił marudząc i narzekając. W końcu mama się zmęczyła i przysiedli w niewielkiej kawiarni. Akurat w głównym hallu centrum ustawiono estradę i produkowały się na niej jakieś młode talenty muzyczne.
Na początek wyszedł zespół składający się z kilku młodych ludzi. Byli schludnie ubrani, umyci, ostrzyżeni, uśmiechali się sympatycznie. Zagrali lekką, przyjemną, ładną, wpadającą w ucho melodię. A potem wokalista ładnym głosem zaczął śpiewać:
Hej tam, wy frajerzy
Co jeszcze wierzycie w Polskę
Ja mam gdzieś ten kraj
Nic mi nie dał i nic od niego nie chcę
Tylko garb, który przeszkadza mi kiedy jadę na Kanary
Mi jest Polska niepotrzebna!
Wstydzę się, że jestem Polakiem
Ja chcę być Europejczykiem
Wolę robić gdzieś za euro
Niż siedzieć tu w tym kraju
Ja nie potrzebuję pomników
Ani kwiatów ani zniczy ani krzyży
Mi jest Polska niepotrzebna!
Nie zapłacę za prąd Katyniem
Nie usmażę sobie na patelni bitwy pod Grunwaldem
Kiedy robię browara w pubie to mi Polska niepotrzebna
Nie byłoby Polski to byłoby coś innego, może lepszego
A pub, browar i ja byłyby nadal
Mi jest Polska niepotrzebna!
Jak na melanżu wciągam towar z ziomkami to nie myślę o powstaniach
Niepotrzebna mi kampania wrześniowa do czytania książki
Żeby pójść do kina nie potrzebuję wieszać flagi w święta
Żeby wyrwać laskę nie będę z nią gadał o rozbiorach
Chociaż chętnie bym ją rozebrał
Mi jest Polska niepotrzebna!
Mam gdzieś orła w koronie
Wolę korony w portfelu
Mam gdzieś wiadomości z kraju
Tu jest wszystko źle, ludzie płaczą i się kłócą
Na szczęście gdzie indziej jest normalnie
Mi jest Polska niepotrzebna!
Mnie nie interesuje Polska
Ja chcę tylko kredyt w banku
Ciepłą wodę w kranie, niezłą brykę,
Tanie prochy i balangę w weekend
Mi jest Polska niepotrzebna!
Po co mi ona?
Zebrał się wokół nich spory tłumek ludzi w różnym wieku. Wszyscy się uśmiechali i kiwali rytmicznie w takt piosenki.
- Ładnie grają - zachwyciła się mama Łukaszka.
Zespół zszedł ze sceny przy akompaniamencie oklasków. Na ich miejscu zainstalował się drugi zespół. Też młodzi, ale jacyś tacy nadąsani, zarośnięci, patrzący jątrząco spode łba, jakby mieli o coś pretensje. Zaczęli grać - mocno, agresywnie, wyraziście. Publiczność cofnęła się o krok i skrzywiła z niesmakiem. Wokalista o chropawym głosie zaczął się produkować do mikrofonu.
Co wyście zrobili z tym krajem?
Co wyście zrobili z nami?
Z kogo mamy brać przykład?
Jaka ma być nasza edukacja?!
Zawodowi kłamcy ogłupiają tłum
Czy wyłączyłeś już myślenie?
Czy tylko liczy się dla ciebie
szmal, fura, seks i podniebienie?
Nie wiem co miałbym mu powiedzieć
Gdyby mój dziadek żołnierz powstał z grobu
I z dalekiej, zagranicznej ziemi
Dotarł do naszego skrawka globu
Powiem mu chyba, że on i inni
Nasi ojcowie i przodkowie
Po to krew swoją przelewali
Po to tracili życie, zdrowie,
By Polska mogła nadal istnieć
Nasz naród, mowa i kultura
By dzięki nim jakiś młody fiut
Mógł pluć bezkarnie na to wszystko
- Łeee - powiedzieli ludzie. - O trupach śpiewają! I to nawet nie śpiewają, on charczy! I "fiut" powiedział. I jak oni wyglądają!
- Ale piosenkę mieli lepszą ci drudzy - powiedział Łukaszek.
- Nie znasz się - odparła z wyższością mama i ruszyli dalej na zakupy. Mama cały czas nuciła pod nosem "Mi jest Polska niepotrzebna".
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 1917 odsłon
Komentarze
@Marcin B. Brixen
3 Lutego, 2011 - 14:55
"Niepotrzebna mi kampania wrześniowa do czytania książki"
Tu już przegiąłeś... oni zasadniczo wiedzą co to jest "książka" i na tym poprzestają... A czytanie?... eee, jakoś nie uwierzę... ;)
pzdr i, jak zwykle, dzięki za chwilę (sarkastycznego) uśmiechu... :)
@Hun
3 Lutego, 2011 - 15:46
Czytają, czytają... O giełdzie, o romansach, o wampirach...
Re: @Hun
3 Lutego, 2011 - 15:59
O wampirach ci bardziej "uduhowieni" ;)