Wielka Noc, część 2
Sobotni poranek Hiobowscy spędzali w domu na przygotowaniach do świąt. Łukaszka oderwano od gry komputerowej (krzyczał, że grał w wielkanocną edycję wyścigów samochodowych, ale rodzina była na to głucha) i zmuszono do pomocy w kuchni. Babcia i mama gotowały, siostra miała robić pisanki, tata przerabiał kostkę masła na baranka a dziadek czytał program telewizyjny. Niestety, tacie nie szło jak po maśle.
- Co to jest? - zakrzyknęła w pewnym momencie babcia i wskazała nożem na rękodzieło autorstwa taty Łukaszka.
- Baranek - oświadczył z dumą tata.
- Volkswagen garbus a nie baranek - sprostował Łukaszek. Dziadek zaczął rzucać gryczpanem i krzyczał, że on niemieckiego masła nie będzie jadł.
- Nie jest niemieckie - uspokoiła go mama. - To ekologiczne, zdrowe, modne fińskie masło!
- Fińskie! - załamała się babcia. - Polskiego już nie ma?
Tata Łukaszka z wyciągniętym językiem przerobił volkswagena na baranka. Siostra Łukaszka rozłożyła przybory malarskie i oświadczyła, że jest gotowa malować jajka. Wywołało to oczywiście falę dowcipów o nabiale męskim. Proponowano siostrze Łukaszka aby nałożyła farbę na części intymne jej chłopaka.
- A proponowałam mu tatuaż nad pośladkami... - rozmarzyła się siostra. Część rodziny uznała, że siostra nie zna się na żartach i zaczęli jej tłumaczyć na czym polega śmieszność "malowania jajek".
- Przecież wiem! - siostra Łukaszka się obraziła, zabrała sprzęt wraz z surowcem i poszła tworzyć pisanki do swojego pokoju. Moment ciszy wykorzystał Łukaszek, który strzelił w babcię pytaniem, dlaczego nie wierzy w Boga. Na szczęście babcia zgrabnie zmieniła temat niby to przypadkiem wylewając nieco wrzątku na rękę Łukaszka.
- Zgroza - dziadek, który przegapił całą scenę i nie zwracał żadnej uwagi na rodzinę opatrującą wyjącego wnuka, nadal ze spokojem czytał gazetę. - Zgroza i horror. Zobaczcie no tylko sami co oni za filmy dają w święta. "Kevin sam w krypcie", "Zemsta szatana", "Dziecię mroku", "Gwałty wojny", "Jezus kickboxerem"...
- Co dziadek chce, jest film o Jezusie - odezwała się od drzwi siostra Łukaszka, która przyniosła plon swojej pracy twórczej. Wszyscy runęli oglądać pisanki. Były... Dziwne.
- Co to??? - wyjąkała babcia. Widywała już różne pisanki. Ze Stalinem, z czterema pancernymi, z Gierkiem, z czerwoną gwiazdą, z kołami imitującą auto (dzieło Łukaszka z lat młodości). Ale czegoś takiego jeszcze nie widziała. Malunek ograniczał się jedynie do pracowitego naniesienia na skorupki brązowych kreseczek i czarnych spiralek.
- Mówiliście, że mam malować jajka - przypomniała siostra Łukaszka. - No, więc, to są włosy.
I Hiobowscy pierwszy raz poszli do święconki bez pisanek.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 743 odsłony