Ciężki żywot nieinteresującego się, część 5

Obrazek użytkownika Marcin B. Brixen
Humor i satyra

Młody dynamiczny przedstawiciel handlowy z fantazją zajechał pod blok, w którym mieszkał. Wreszcie koniec pracy! wpadł jak bomba do mieszkania i - na wszelki wypadek - sprawdził, czy była ciepła woda. Była. Uspokoił się i zaczaił szykować do weekendu. Do tej najważniejszej rzeczy w życiu. Wypad na miasto, impreza, alkohol, znajomi, muzyka, i tak dalej...
Kiedy wyszedł spod prysznica było już ciemno. Ogarnął Fejsa na tablecie, wziął siatkę, smartfona i poszedł do sklepu. Telefon grzał się od rozmów, wszyscy, którzy się liczyli szli już na miasto. Nawrzucał do koszyka zakupów i stanął w kolejce do kasy zaciskając palce w kieszeni na kawałku magicznego plastiku, którym mógł spełniać wszystkie swe zachcianki. Przed nim jacyś nudziarze kupowali chleb i pieluchy, więc wszedł szybko na Fejsa...
...i wtedy padł cios z najmniej spodziewanej strony.
W pierwszej chwili nie zrozumiał co kasjerka do niego powiedziała. Poprosił, żeby powtórzyła. Powtórzyła. Zrobiło mu się okropnie głupio, bo sklepie zapadła straszna cisza i wydawało mu się, że wszyscy patrzą prosto na niego. Skrzyczał ją, żeby sobie nie myślała, sadzają jakieś młode, ze wsi, sprzętu toto nie umie obsługiwać... Albo sprzęt się zepsuł! A sklep też wcale nie najlepszy tylko taki owaki!
Ochroniarz zwrócił mu uwagę, wtedy sobie uprzytomnił, że ludzie si na niego patrzą. To go otrzeźwiło. Poprosił, żeby jego zakupy odłożyć gdzieś na bok... On zaraz...
- Jasne - prychnęła kpiąco kasjerka, która syciła się rewanżem. - Niech się pan tak spieszy...
Spieszył się. Biegł ciepłym, ciemnym wieczorem i gorączkowo usiłował sobie przypomnieć: gdzie to mogło być. Wreszcie: znalazł!
Hiobowscy siedzieli przy telewizyjnej kolacji, gdy zza uchylonych drzwi balkonowych wpłynął do ich mieszkania potworny krzyk.
- Co to było?! - wystraszyła się mama Łukaszka.
- Jak zarzynane zwierzę - zastanowiła się babcia Łukaszka.
- Krzyk rannego leminga - oświadczył z powagą tata.
- Znowu zaczynasz? - zdenerwowała się mama Łukaszka i się pokłócili.
Młody dynamiczny przedstawiciel handlowy tłumiąc łkanie patrzył na ekran bankomatu. Patrzył i oczom nie wierzył. Spełniał się jego największy koszmar.
Na ekranie mrugał bezlitośnie napis: "BRAK WYSTARCZAJĄCYCH ŚRODKÓW NA KONCIE".

Brak głosów

Komentarze

No, a nie mówiłem! Pneuma! Pneuma doznała traumy!

Pozdrawiam

Vote up!
0
Vote down!
0
#268259

Można to tak nazwać

Vote up!
0
Vote down!
0
#269205

Hitchcock mógłby u Pana terminować !
PS. Może on zaciskając palce w kieszeni, pomylił marzenie z rzeczywistością :)))

Vote up!
0
Vote down!
0

mukuzani

#268271

Dziękuję!

Vote up!
0
Vote down!
0
#269207

I dostałem komunikat,że "głos został zapisany"!
Taki na zielono,na górze witryny,czyli poszło!
Jednakowoż mój komentarz...leci gdzies w kosmosie z prędkościa
światła i może kiedyś tu doleci?

No to tylko w skrócie...czekam na pointę!

Vote up!
0
Vote down!
0
#268355

Komentarz doleciał, dziękuję bardzo :)

Na razie robimy mała pauzę z młodym dynamicznym.

Vote up!
0
Vote down!
0
#269210

Czyżby ściągnęli mu z konta kasę za korzystanie z ciepłej wody???
Cóż - głupota KOSZTUJE!!!

Vote up!
0
Vote down!
0

kasianna

#268458

Blisko, blisko :)

Vote up!
0
Vote down!
0
#269211