Szybcy lekarze motywowani finansowo, część 4

Obrazek użytkownika Marcin B. Brixen
Humor i satyra

Tymczasem w szkole, podczas nieobecności Łukaszka działy się ciekawe rzeczy. Głównie zastępstwa. Gruby Maciek i okularnik z trzeciej ławki dzielnie zastępowali Łukaszka. A nauczyciela zastępował nie kto inny a sam pan dyrektor.
- Hiobowskiego nie ma? - spytał łagodnie pan dyrektor patrząc w dziennik.
- Nie ma. Chory. Poszedł do lekarza - wyjaśniła pospiesznie dziewczynka, która zawsze odzywała się jako pierwsza.
- Akurat jak ja mam z wami zajęcia, to on musi być chory - stwierdził z niezadowoleniem pan dyrektor. - A chciałem z wami poważnie porozmawiać. Druga a! To się musi zmienić!
- Co? - spytali wszyscy.
- Nie "co", tylko wy! Wszyscy się na was skarżą! Ale to się skończy! ja się za was wezmę! - pogroził im palcem pan dyrektor. - Co wy teraz za przedmiot przerabiacie?
- Przygotowanie do życia w Polsce - odparła dziewczynka.
- Że co? Nie ma takiego przedmiotu!
- Od września nas tego uczą, to ja o mało tego nie skiblowałem na półroczu a pan będzie mi mówił, że tego przedmiotu nie ma? - zdenerwował się Gruby Maciek. - Co z pana za dyrektor?
- To są jakieś kpiny - sapał ze złości pan dyrektor wpisując Grubemu Maćkowi naganę. - Przewodnicząca! Proszę mi to natychmiast wyjaśnić!
- Proszę pytania skierować na adres mailowy - odezwała się sennie przewodnicząca klasy, Melissa.
- Co? Jaki?
- Jest na stronie wuwuwu.
- A adres tej strony?
- Niech pan prześle maila, to panu podam.
- Co to za wygłupy?! - krzyknął zdenerwowany pan dyrektor i trzasnął dziennikiem o blat.
- O to właśnie chodzi - wyjaśnił uceń na wózku, Sajmon - Kiedyś ten przedmiot nazywał się "wychowanie obywatelskie", ale pani która nas tego uczy, stwierdziła, że musi zmienić profil nauczania. Że państwo polskie w zasadzie nie istnieje, organy nie działają i obywatele, czy również my są zdani tylko na siebie i musi radzi sobie sam. We wrześniu mieliśmy podatki, w październiku fakturowanie, w listopadzie jak zgłaszać sprawy na policję aby ich nie umorzono, w styczniu jak składać sprawy do prokuratury, w lutym prawa konsumenta, w marcu leki i farmację, a teraz mieliśmy zacząć medycynę...
- Może chodzenie do szpitala, co? - zakpił pan dyrektor. - To są bzdury! Państwo Polskie codziennie zdaje egzamin i radzi sobie świetnie!
- A pamięta pan jak tuż przed feriami jeden z uczniów miał wypadek i dzwoniliśmy po karetkę? Gdyby nie jeden chłopak, który umiał udzielać pomocy...
Pan dyrektor milczał chwilę kręcąc młysnka palcami.
- I tak was zniszczę! - pogroził drugiej a. - Co mieliście teraz przerabiać?
- Pan nie potrafi - machnął ręką okularnik z trzeciej ławki. - Niech pan nas zwolni do domu i już.
- Co?! Mowy nie ma!
- Ale to i tak ostatnia lekcja!
- No to co! W szkole ma być dyscyplina! Jak zastępuję waszą nauczycielkę, to znaczy, że mogę poprowadzić lekcję! Co mieliście dzisiaj przerabiać?!
- Intubowanie - Gruby Maciek wyjął rzeczoną pomoc naukową z szafki.
- O - powiedział pan dyrektor słabo. - A... Co to właściwie jest?
Druga a wyjaśniła. Dokładnie. Okularnik z lubością rozwodził się nad szczegółami.
- Co tak wszyscy na mnie patrzycie? - zaniepokoił się pan dyrektor. - Macie przecież manekina do ćwiczeń?
- Mieliśmy - dziewczynka trzęsła się ze wstrętu. - Ale w zeszłym tygodniu chłopacy przypadkiem weszli do kantorka pana od wuefu i okazało się, że on... Z tym manekinem...
- Musimy pokazać na panu - rzekł z lubością Gruby Maciek.
- A nie mogę ja na was?
- Nie. My mamy przygotowanie teoretyczna, a pan nawet tego nie ma. Poza tym jak coś nam się stanie...
- A jak mi się coś stanie? - odbił piłeczkę pan dyrektor.
- Jest pan chyba ubezpieczony - powiedział okularnik. - Chyba pan nie stchórzy?
- Czemu miałby tchórzyć, od tego się umiera - Gruby Maciek wzruszył ramionami.
- No chyba tak, ale ciężkie obrażenia przecież są... – zastanawiał się okularnik.
- Tak, podobno jak się źle zaintubuje to jądra odpadają.
- To potem, bo najpierw sinieją.
- Strasznie sinieją.
- Wiecie co - pobladły pan dyrektor spojrzał na zegarek. - Już za trzydzieści pięć minut przerwa. Niech wam będzie. Idźcie do domu.
- No a lekcja? - oburzyła się dziewczynka.
- Wy już jesteście gotowi do życia w Polsce.

5
Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (6 głosów)