O braniu obrazków z internetu
Duża część społeczeństwa była zdania, że szkoła wymaga od uczniów coraz mniej. Ale była też część społeczeństwa, która uważała, że szkoła mnoży bez opamięta zadania stawiane uczniom. Ta druga część składała się prawie wyłącznie właśnie z uczniów.
- ...i dlatego twoje zdanie się nie liczy - tłumaczyła mu mama Łukaszka. - Nie możesz sam o sobie decydować!
- Podobno na tym polega demokracja - upierał się Łukaszek.
- Demokracja polega na tym, że decyduje większość!
- A w przypadku gejów? Geje to przecież mniejszość.
- Nie ryjmy ludziom w sypialniach - zaproponowała serdecznie mama Łukaszka. - Powiedz lepiej dlaczego uważasz, że macie więcej zadawane.
- Dlatego, że mamy więcej zadawane - odparł załamany Łukaszek.
- Zastanów się co mówisz, przecież widzę twoje zadania domowe...
- Ale szkoła nie kończy się na zadaniach domowych! - wykrzyknął poirytowany Łukaszek. - Mamy jeszcze masę innych rzeczy do roboty, na przykład pisanie różnych raportów!
- Przecież dzisiaj można wszystko ściągnąć z internetu - wtrąciła się pobłażliwym tonem siostra Łukaszka.
- Można - przytaknął Łukaszek. - Ale nauczyciele to sprawdzają. I jak tylko znajdą coś w internecie zaraz stawiają niedostateczny!
- A! - zawołał tata Łukaszka popijający herbatę. - Już wszystko rozumiem. To stąd ten twój ostatni niedostateczny.
- Pani pedagog jest chora i mamy teraz zastępstwo z wychowawczynią drugiej b - opowiadał Łukaszek. - Cała klasa miała napisać raport pod tytułem: "Jak się cieszymy z mądrej polityki naszego rządu, dzięki której Polska jest numerem jeden na świecie w produkcji swetrów jednorazowych" No i dostałem niedostateczny za to, że obrazki do raportu ściągnąłem z internetu. A nie mogą być z internetu, bo wtedy to nie jest praca naukowa. Nie... mogą... Być... Z internetu...
I Łukaszek zamyślił się na dłuższą chwilę, po czym klasnął pięścią w dłoń i zawołał:
- Już wiem!
- Poprawisz ten raport? - spytała niepewnie babcia Łukaszka.
- Ależ skąd! Wręcz przeciwnie! - i Łukaszek runął do swojego pokoju.
- Co on znowu wymyślił? - zaciekawiła się siostra Łukaszka ale nikt nie był w stanie jej odpowiedzieć.
Na drugi dzień Łukaszek zaniósł do szkoły swój raport i na początku lekcji położył go na biurku wychowawczyni drugiej b.
- I co Hiobowski, zmieniłeś zdjęcia? - zapytała wychowawczyni drugiej b.
- Nie.
- Miały nie być z internetu!
- I nie są.
- Co ty gadasz? - wychowawczyni drugiej b zmrużyła niespokojnie oczy. - Przecież jeszcze wczoraj był z internetu! Więc jeśli ich nie zmieniłeś...
- Te zdjęcia są stąd - i Łukaszek położył na stole drugą pracę. Sam ją zrobił i wydrukował ją w domu wieczorem. Nosiła ona tytuł: "Jak się cieszymy tego, że Polska jest numerem jeden na świecie w produkcji swetrów jednorazowych dzięki mądrej polityce naszego rządu". Autor był zbiorowy, klasa druga b. Zawartość była w zasadzie identyczna z jego raportem.
- To są te same zdjęcia! - zawołała dziewczynka, która zazwyczaj odzywała się jako pierwsza. - Niech pani tylko spojrzy! Te zdjęcia są z internetu!
- Kto ci dał podstawę by oceniać pracę klasy drugiej b? - spytała lodowatym tonem wychowawczyni drugiej b. - Hiobowski wziął zdjęcia z tamtego raportu? Wziął. A więc ten drugi raport jest źródłem. Koniec i kropka.
- No tak, ale ten drugi raport wziął je z ...! - nie mogła tego przeżyć dziewczynka.
- Przypominam, że przedmiotem oceny są raporty uczniów tej klasy i tylko tej klasy - oznajmiła sucho wychowawczyni drugiej b. - Raporty innych klas was nie interesują. A Hiobowski dostaje ocenę bardzo dobrą.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 1788 odsłon
Komentarze
@Marcin B. Brixen
19 Października, 2013 - 08:47
A świat udaje, że nie wie o wynalezieniu perpetuum mobile... ;-)!
Pozdrawiam