Prawdziwy horror, część 2, ostatnia

Obrazek użytkownika Marcin B. Brixen
Humor i satyra

Łukaszek myślał, że mama zniechęci się do dalszych zakupów, ale mocno się rozczarował. Pomimo braku kawy i "Wiodącego Tytułu Prasowego" w mamę wstąpiła nowa energia i ruszyli po sklepach. Zajęło im to oczywiście dużo czasu, o wiele więcej niż mama Łukasza pierwotnie planowała. Twardo jednak realizowała punkt po punkcie zakupowej marszruty.
Ostatnim punktem była apteka.
- Ale kolejka - jęknął Łukaszek.
- Spokojnie Łukasz, są dwie kasy, szybko to pójdzie - odparła z ufnością mama.
Ale szybko nie szło. Okazało się, że winę za to ponosiła klientka przy jednej z kas. Pani klientka żądała okazywania sobie mnóstwa artykułów. Lekarstwa w promocji, kremy, szampony, soki...
- To nie muzeum, tu się nie ogląda tylko kupuje! - krzyknął wreszcie ktoś zdesperowany z kolejki.
- Mam prawo! - klientka obróciła się i zmierzyła kolejkę wściekłym spojrzeniem. - Jak będę chciała to cały dzień tu będę stać.
Kolejka wywróciła oczami a mama Łukaszka szepnęła głośno:
- Co za antysemityzm!
I tak minuty ciągnęły się w nieskończoność, a w kolejce zapanowało poczucie braku nadziei i bezdennej rozpaczy. Mało który twórca horrorów potrafi oddać uczucia o takim natężeniu w swoich filmach.
Prawdziwy horror zaczął się gdy u pani stojącej za mamą Łukaszka zadzwonił telefon.
- Cześć Bożenko. Tak, jesteśmy z Jolusią w aptece. Nie, nic się nie stało. Kupujemy tylko te rzeczy na tą przypadłość Jolusi. No na lekkie nietrzymanie moczu. Co? Przecież po polsku mówię. Joluś sika w majtki, no! Tak, ma już dziesięć lat. Joluś, chcesz dać buzi cioci Bożence?
- Nie - mruknęła dziewczynka stojąca obok pani i pod wpływem spojrzeń ludzi z kolejki oblała się rumieńcem wstydu.
- No to jesteśmy w aptece i pampersy Jolusi kupuję - kontynuowała gromko przez telefon mama Jolusi. - Ty wiesz ile to pieniędzy? Byłem już z Jolusią u psychologa. Powiedziała, że to na tle nerwowym, że ją można z tego wyleczyć. Damy radę, Joluś prawda? No. Kochane dziecko. Chociaż dziwne. Już jej zapowiedziałam, że jak się znowu zleje w łóżku to wywieszę jej prześcieradło na balkonie. Co? Nie, nie pomogło. Cha, cha, zobaczymy, co będzie jak wywieszę. Joluś, podoba ci się ten pomysł?
Joluś była bliska płaczu.
- Joluś to takie nieśmiałe dziecko. Jak była w szpitalu to też miała problemy z tym sikaniem. Cały oddział się z niej śmiał. Co? Tak, była w szpitalu. Na wakacjach na wsi spadła z płotu prosto w krowią kupę. Rękę wtedy złamała. Ile ja jej się tej kupy nawyczesywałam z jej włosów! A ile dni Joluś śmierdziała, cha cha! Tak, mamy zdjęcia. Joluś, ciocia Bożenka chce zobaczyć te zdjęcia, jak wpadłaś w kupę. Po oczy była ubrudzona, mówię ci! Co tak drepczesz, Joluś chce ci się? Nie? pamiętaj, żeby mówić wcześniej, bo będzie tak jak tydzień temu! Bożenka, żebyś ty widziała co ona zrobiła w mięsnym! Nie, ona tak sika od roku. Wtedy jak ją ten zboczeniec napastował. Joluś, ciocia Bożenka pyta się, czy pamiętasz tego zboczeńca. Pamięta. A psycholog mówi, że ma zapomnieć. Dziwne dziecko. Czekaj, Joluś, gdzie ty biegniesz?!
Joluś nagle ryknęła płaczem i krzycząc coś o rzuceniu się pod samochód wybiegła z kolejki. Jej mama pobiegła za nią.
- Dziwne dziecko - zaszemrała kolejka.
W związku z tym, że zakupy były ostatnim punktem w porządku dnia Łukaszek razem z mamą udali się na parking do samochodu.
- Ojej, policja! - wystraszyła się mama Łukaszka na widok funkcjonariusza stojącego przy jej samochodzie. Łukaszek apatycznie wzruszył ramionami. Był wykończony zakupami i teraz znajdował się w stanie psychicznej obojętności.
Okazało się, że pan policjant ma romans do pani, która przyjechała sąsiednim samochodem.
- Ale za co ten mandat? - pytała pani zalewając się łzami.
- Przewozi pani dziecko na przednim siedzeniu - odparł pan policjant wskazując chłopczyka siedzącego na fotelu pasażera w Smarcie Fortwo. - Powinno być na tylnym.
- Tu nie ma tylnych - pani dalej zalewała się łzami.
- Proszę panią! W każdym samochodzie są tylne siedzenia! A tu dziecko siedzi na przednim! Widzę przecież!
-Niech pani otworzy bagażnik - poprosił Łukaszek i zwrócił się do policjanta:
- Widzi pan? Siedzi na tylnym!
- Hm... No tak, no tak... - funkcjonariusz intensywnie tarł podbródek. - A pani gdzie siada?
Pani kierowca pokazała gdzie.
- No to jednak będzie mandat - uśmiechnął się policjant. - Za kierowanie z tylnego fotela!

Brak głosów