Na gorącym uczynku

Obrazek użytkownika Marcin B. Brixen
Humor i satyra

Łukaszek razem z dziadkiem robili zakupy w markecie.
- Kupmy colę - zaproponował Łukaszek.
- Mowy nie ma! - sprzeciwił się dziadek argumentując, że jest to świństwo, że rozpuszcza zęby i w ogóle jest niezdrowa.
- Ale ona tak fajnie się pieni z mentosami!
- Jak to? - zdumiał się dziadek Łukaszka.
- Jest wszystko na Youtube! - i Łukaszek opowiedział dziadkowi co się dzieje gdy do butelki z colą wrzuci się paczkę mentosów.
- Niemożliwe!
- Jak to nie! Sami tak robiliśmy w szkole!
- Takich rzeczy was uczą?
- To nie było na lekcji...
- Acha... - zamyślił się dziadek. - A po co ci to?
Łukaszek pomyślał intensywnie przez chwilę, od tej odpowiedzi zależało czy dziadek kupi colę.
- Chciałem tę colę i mentosy... Babci...
- Babci... Przecież jakby babcia to zjadła i popiła, to...
Łukaszek zrobił paszczą pierdzący odgłos.
- Muehehe - zarechotał dziadek. - Niagara w jelitach! Muehehe... A... Co mi tu, basałyku, opowiadasz! Nie godzi się tak, nie godzi! - nagle krzyknął dziadek na Łukaszka. Łukaszek odsunął się i wpadł na jakąś niską panią w płaszczu, o okrągłych, nieruchomych oczach. Pani popatrzyła na nich obrażonym wzrokiem i poszła dalej. Obaj panowie robili dalej zakupy. Zapłacili przy kasie i wtedy wyrósł przy nich ochroniarz.
- Za mną proszę - poprosił burkliwym tonem.
- Niczego nie ukradliśmy! - oburzył się dziadek.
- Zaprowadzą nas na zaplecze, rozbiorą i sfilmują! - darł się na cały sklep Łukaszek. - Widziałem w internecie!
- Za mną proszę - ochroniarz był niewzruszony. Zaprowadził ich kawałek dalej, gdzie koło linii kas była lada stoiska reklamacji. Stała tam już niska pani w płaszczu, o okrągłych, nieruchomych oczach.
- To oni! To oni! - zaczęła podskakiwać na ich widok. - Chcieli ją zabić!
- Co???! Kogo???!
- Jakąś babcię... Sama słyszałam...Podadzą jej colę i mentosy, eksplodują jej jelita, a ona potem umrze!
Wszyscy przy stoisku stali jak wmurowani. W sklepie zrobiło się cicho, klienci zaczęli się zbierać przy kasach, żeby lepiej widzieć i słyszeć.
- Chyba pani żartuje - wyjąkał dziadek.
- Złożył pan publicznie deklarację ekslopodowania jelit tej kobiety.
- Nie kupiliśmy ani coli, ani mentosów - Łukaszek zaszeleści8ł siatką.
- To nieistotne! Ja piszę wniosek do prokuratury!
- I co pani chce zgłosić? - zapytał kierownik działu reklamacji.
- Zgłoszę, że mieli zamiar wysadzenia babci colą i mentosami.
Wszyscy popatrzyli na wszystkich, a potem spojrzenia wróciły na panią w płaszczu.
- Chce ich pani podać do prokuratury bo mieli zamiar?
- Oczywiście! Przyłapałam ich na gorącym uczynku mania zamiaru! Jeszcze się chichrali!
- To są metody rodem z NKWD! - wściekł się dziadek. - Podsłuchy, donosy...
- To pan planował wysadzić komuś skrycie jelita! - odparowała pani. - To jest prawdziwe NKWD!
I wybuchła kłótnia. Szybko jednak się skończyła, bo jednym argumentem pani były słowa "nie, to wy".
- Wie pani, ja rozumiem wszystko - zaczął koncyliacyjnie kierownik działu reklamacji. - Ale czy pani aby nie przesadza?
- Ależ skąd! Swołocz, chamstwo i gówniarzerię trzeba tępić! Wiem co mówię, bo należę do stowarzyszenia "Żyć bez agresji słownej"!
- Ale czy taka krytyka...
- To nie jest krytyka, proszę pana. Zgłaszam zadeklarowany zamiar popełnienia przestępstwa. "Niagara w jelitach", tak mówili. Bezczele jedne!
- Wątpię, czy prokuratura uzna to za przestępstwo...
- A od tego to już jest prokuratura - nie ja. Ja tylko zgłaszam.
- Wie pani, ale prokuratura takie anonimowe...
- Jakie anonimowe? Ja się podpiszę - i tu pani podała swoje imię i nazwisko. - A nie jestem byle kim, bom herbu Kabel i Nożyczki!
- Pani daruje - wtrącił się szef ochrony, poirytowany rosnącym zbiegowiskiem. - Dlaczego nam pani o tym opowiada? Chce pani pisać? Niech pani pisze! Ale na razie to stoi tu pani i gada...
- Bo o to chodzi - powiedziała pani w płaszczu i spojrzała na szefa ochrony swoimi wielkimi, nieruchomymi oczami. - Dobrze, żeby ludzie wiedzieli co planują antybabciści.
- Pani jest chyba trochę na umyśle... - jęknął szef ochrony, a kierownik działu reklamacji kopnął go dyskretnie w kostkę. Pani jednak wcale się nie obraziła.
- To oni pogrążają się w odmętach szaleństwa! - i wskazała Łukaszka i jego dziadka, którzy na początku byli zdenerwowani, lecz za to teraz bawili się setnie.
- I co robimy? - Szef ochrony spojrzał na kierownika działu reklamacji.
- No jak to co? - kierownik już wykładał kartki, szykował długopisy. - Pani siada i pisze.
- Dziękuję - pani zadowolona usiadła i zaczęła pisać "Prokuratura Okręgowa...".
- Pan to naprawdę wyśle do prokuratury? - spytał osłupiały dziadek.
- Oczywiście! Niech też mają coś z życia i się pośmieją. I wrzucę to też do internetu. Będę sławny!

Brak głosów

Komentarze

http://renata.rudecka-kalinowska.salon24.pl/200741,zawiadomienie-o-zamiarze-popelnienia-przestepstwa-wyborczego

Vote up!
0
Vote down!
0
#68774

http://seawolf.salon24.pl/200978,tragiczny-wypadek-w-prokuraturze-czyli-spodceli-pl
http://seawolf.salon24.pl/200798,ludzie-ale-numer-czyli-damy-rade

Pozdrawiam ;-)

seawolf

Vote up!
0
Vote down!
0

Pozdrawiam ;-) seawolf

#68940

Przyznam się, że refleksji nie mam wesołych. DOKŁADNIE tym sposobem "rozpycha się" prawa mniejszości wobec większości w Polsce.

Tym sposobem tworzy się ogólnonarodowe getto dla ludzi szanujących kulturę i tradycje przodków.

Wszechobecną politpoprawność, wymuszoną szantażem "państwa prawa".

Pozdrawiam myślących.

Vote up!
0
Vote down!
0
#68782

http://slaughterhouse5.salon24.pl/200789,moj-ojciec-byl-tw-i-co-z-tego

Vote up!
0
Vote down!
0
#68794