Kobieta o najdłuższych rękach

Obrazek użytkownika Marcin B. Brixen
Humor i satyra

Zapowiadała się niezła sensacja. Co prawda i tak bardzo dużo różnych osób wizytowało szkoły - pomysł ministerstwa edukacji sprzed kliku lat był wcielany konsekwentnie w życie. Ale ta osoba była wyjątkowa.
- Odwiedzi nas rekordzistka - zapowiedziała z tajemniczym pani pedagog. - kobieta o najdłuższych... No, kto zgadnie?
- Była już kobieta o najdłuższych nogach i kobieta o najdłuższym warkoczu - wyliczała dziewczynka, która zawsze odzywała się jako pierwsza. - To co teraz może być? Kobieta o najdłuższych...
- ...oczach - wstrzelił się okularnik z trzeciej ławki.
- Jak oczy mogą być długie, ty debilu - popukał się w głowę Łukaszek. Okularnik powiedział coś o jego matce i się pobili.
- Cała klasa zgaduje! - dzielnie ich ignorowała pani pedagog. - Kobieta o najdłuższych...
- Cyckach - zadudnił Gruby Maciek. Pani pedagog się spieniła i wpisała mu naganę do dzienniczka.
- Drogie dzieci - powiedziała pani pedagog, kiedy już jej wrócił głos. - Odwiedzi nas kobieta o najdłuższych rękach!
W klasie zapanowała konsternacja, ale pani pedagog profesjonalnie nakierowała emocje dzieci na spontaniczny aplauz. Spotkanie z gościem przebiegało więc w zaplanowanej atmosferze. Wszyscy zeszli do auli, gdzie mogli zobaczyć kobietę o najdłuższych rękach i zadać jej pytania. Pytania zostały wcześniej przygotowane i zadawali je specjalnie wyselekcjonowani uczniowie. Żeby nie było niepotrzebnego zamieszania, albo nie sprawić gościowi przykrości. Pan dyrektor był bardzo zadowolony, pani gość chyba też.
Czwarta a wychylała szyje, żeby dokładnie się jej przyjrzeć i sprawdzić, czy faktycznie ma najdłuższe ręce. Cała klasa miała kategoryczny zakaz odzywania się, bo ich pytania były nieodpowiedzialne, niepoprawne i mogłyby urazić dostojnego gościa. Nic więc dziwnego, że po skończonej uroczystości, kiedy już szli do domu, mogli sobie odreagować ta dwie godziny milczenia żywo dyskutując i komentując. Nagle drogę zabiegł im jakiś facet z mikrofonem.
- Witam, jest z audycji radiowej o celebrytach "Gwiazdy od tyłu". Podobno była u was w szkole kobieta o najdłuższych rękach?
- E... No, była - przyznał okularnik z trzeciej ławki.
- I co o niej sądzicie? Czy to nie dziwne?
- No... Ręce ma się takie jakie urosną... Jedni są tacy a inni są grubi i nic na to poradzić nie można - wyznał Gruby Maciek.
Reporter jakoś nie był usatysfakcjonowany ich odpowiedziami.
- No ale czy nie uważacie, że tworzenie takich rankingów jest uwłaczaniem ludzkiej godności? Że jest to sprzedaż samego siebie? Że to szczyt upadku? A jeśli nie, to co dla was jest szczytem upadku?
Łukaszek przypomniał sobie uwagi taty i dziadki wygłaszane w domu. Zawładnął mikrofonem i wypalił:
- Szczyt upadku to facet prowadzący magazyn plotkarski...

Brak głosów

Komentarze

Krzysztof J. Wojtas
Takie tam. Niedawno, w czasie porządkowania, "znalazł się" "dzienniczek ucznia" mojego najstarszego.
Taki zastępczy, ale właściwie użytkowany. Tzn. korepondencja mojego najstarszego z nauczycielami prowadzona w moim imieniu i "podpisywana " przeze mnie.
Ten "zwykły" to była tylko atrapa.

No przyznam, że parę razy wtłukłem swej latorośli - może dzięki temu kończy medycynę.

Ale to, co mnie by na pewno wpieniło tamtego czasu, to prośba o zwolnienie z zajęć motywowana honorowym oddaniem moczu. Forma była ujęta już wtedy w żargon lekarski.

Kiedyś rozważałem, czy czasami nie dostał manta "za fico". Że może byłem zbyt surowy. Ale po dzienniczku uważam, że i tak byłem zbyt łagodny; zawsze mu się należało tylko ja o tym nie wiedziałem.

Tak przy okazji myślę, że czasami należałoby sprawić manto także obecnym nauczycielom.
Na pewno im się należy, tylko my o tym nie wiemy.

Vote up!
0
Vote down!
0

Krzysztof J. Wojtas

#34655