Film o Legendzie Tamtych Dni
Hiobowscy wybrali się do kina. Inspiratorką była oczywiście mama Łukaszka. Nie chciała powiedzieć na jaki film idą i dlatego przed kasą zrobiło się zamieszanie.
- Chyba oszalałaś moja droga - oświadczyła lodowato babcia Łukaszka. - Na film rysunkowy?
- To nie jest film rysunkowy tylko... - zaczął Łukaszek.
- Mniejsza z tym - przerwał mu dziadek. - Nie idziemy!
- Kto was odwiezie? - spytała chytrze mama Łukaszka wskazując tatę Łukaszka. - Przecież on idzie obejrzeć film!
- Idziesz? - spytała siostra Łukaszka.
- Idę, nawet jestem ciekaw, przez to zamieszanie, sami wiecie...
- Kupię wszystkim bilety! - mama Łukaszka zagrała va banque i reszta rodziny zgodziła się obejrzeć film. Mama Łukaszka stanęła w kolejce do kasy, a pozostali oglądali na wielkich monitorach zapowiedzi aktualnego repertuaru.
Mieli iść na "Czas zlodowacenia 6: pierwsi Polacy". Fabuła opowiadała jak to grono sympatycznych zwierzaków zawędrowało na tereny obecnej Polski. A tak żyło okrutne plemię gnębiące zwierzęta. Trzymali pingwiny na zbyt krótkich łańcuchach przy budzie i nie chcieli zabijać fok humanitarnie ubojem rytualnym, tylko ubijali je tradycyjnie pałką.
Plotka głosiła, że producenci filmu długo szukali nacji, która miałaby być tytułowym bohaterem. Bo ten bohater miał być bardzo negatywny. Podobno niejeden kraj płacił, i to słono, byleby to nie oni występowali w tym filmie.
Padło na Polaków, bo podobno oni jedyni nie zapłacili (oprócz oczywiście nacji tworzącej filmy).
- My płacić nie będziemy - oświadczył premier. - Raz, że nie mamy z czego, a dwa, dlaczego mamy sobie odmawiać darmowej reklamy? Dzięki temu filmowi cały świat pozna Polskę, usłyszy, że jest taki kraj, że są tacy mieszkańcy. Może dzięki temu przyjedzie do nas jeszcze więcej kibiców piłkarskich! I cały świat będzie kojarzył, że Polacy są pierwsi! A przecież jest wiele dziedzin w których jesteśmy pierwsi, bo jesteśmy pierwsi!
...i tak właśnie potoczyły się sprawy, które spowodowały, że Hiobowscy czekali na emisję filmu z Polakami w tytule właśnie.
Mama Łukaszka wróciła z biletami.
- Swoją drogą dziwne, że nie chciałaś nas zaprosić na to - dziadek Łukaszka pokazał wielkie plakaty: "Premiera! Wach-Lełęsa - Człowiek z >>Nadziei<<".
- Jak to: premiera - ocknął się tata Łukaszka. - Przecież ten film ma już kilka lat!
- Wyszła siódma wersja autorska - wyjaśniła niechętnie mama Łukaszka. - Wach-Lełęsa ciągle wprowadza poprawki. A to skakał przez mur, a to przez bramę, a to podpisał, a to nie podpisał, a to wygrał w totka, a to wygrał na bazarze w trzy kubki...
- A obecnie?
- Obecnie wersja jest taka, że przypłynął kutrem o nazwie „Nadzieja”. No co się tak patrzycie? Wiecie jak wygląda życie nad morzem? Ilu ludzi pływa kutrami?! Wszyscy tak robią i nie w tym nic złego!!! No, ale nic, idziemy, za dziesięć minut zaczyna się film!
I w tym właśnie momencie w kolejce ludzi oczekujących na wejście do sali, w której miał być grany film o Legendzie Tamtych Dni, wybuchło zamieszanie. Jak się okazało, w celu uatrakcyjnienia pokazu, organizatorzy zaproponowali, że każdy, kto nazywa się tak samo jak główny bohater filmu, otrzyma szereg bonusów. Będzie mógł sobie wybrać miejsce na widowni, będzie mógł najeść się nachos ile tylko chce, będzie... Wiele tego było.
- I pan chce się załapać na te bonusy? - ryczał pan bileter do jakiegoś starszego wiekiem klienta.
- Oczywiście!
- Przecież pan nie ma tego samego nazwiska co główny bohater!
- Ale mam to samo imię!
Zapadła chwila cieszy.
- No co pan... - odezwał się niepewnym głosem bileter oglądając dowód osobisty klienta. - Przecież pan jest Bolesław!
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 1778 odsłon