Akcje listopadowe w klasie czwartej

Obrazek użytkownika Marcin B. Brixen
Humor i satyra

Przez cały miesiąc panowało w szkole potężne zamieszanie związane z krzyżami. Dyrekcja się pogubiła, nauczyciele się pogubili, nic więc dziwnego, że uczniowie postanowili owe zagubienie wykorzystać. Pierwszy do ataku ruszył Łukaszek.
- Nie mogę - powiedział surowej pani od niemieckiego, kiedy ta poprosiła go do pisemnej odpowiedzi przy tablicy.
- Czego nie możesz? - zapytała pani, która była tak zaskoczona, że nawet zrobiła się mniej surowa.
- Nie mogę odpowiadać. Rozprasza mnie - i Łukaszek pokazał na krzyż nad tablicą. - Dorośli mówili, że... Że... - zgubił wątek i obrócił się w stronę klasy szukając podpowiedzi.
- Że on narzuca świata ogląd - wypalił okularnik z trzeciej ławki.
- Światopogląd - poprawił go Gruby Maciek i się pobili. Surowa pani od niemieckiego wpisała im po naganie i poprosiła Łukaszka żeby kontynuował. Ale Łukaszek miał z tym problem.
- On narzuca... On... E...
- To co chcesz? Mam go zdjąć? - zapytała nauczycielka.
- Tak! Ale to wymaga zgody pana dyrektora - rzekł Łukaszek i wytarł czoło z potu. Pani od niemieckiego była ciężkim przeciwnikiem. - Mogę pójść i...
- Nigdzie nie pójdziesz - zastopowała go pani. - A jak siedziałeś w ławce, to krzyż cię nie rozpraszał i niczego ci nie narzucał?
- Nie - odpowiedział Łukaszek instynktownie czując zbliżający się "szach".
- A przy tablicy...?
- Tu jestem w jego zasięgu.
- To przesuń się i powiedz kiedy ci się zasięg skończy.
Łukaszek przesunął się powoli do pierwszej ławki i oznajmił, że to tu.
- To jak już nie jesteś w zasięgu będziesz mógł odpowiadać dalej - oznajmiła zadowolona pani od niemieckiego.
- Ale ja stąd nie sięgnę do tablicy, nie mogę pisać... - próbował jeszcze Łukaszek.
- Odpowiesz ustnie.
I na tym zakończyły się wojny krzyżowe w czwartej a.
Od jakiegoś czasu w szkole ogłaszano rankingi klas. Obliczano średnią ocen uczniów i podawano, która klasa jest najlepsza. W tym roku szkolnym od początku prym wiodła jedna z klas szóstych. Jakież więc było zdumienie czwartej a, gdy dowiedziała się czegoś zupełnie innego. Otóż pod budynek szkoły zajechała nagle prywatna telewizja i podczas przerwy przeprowadziła na szkolnym korytarzu wywiad z jedną z uczennic z klasy piątej. Jej mamą była znana projektantka mody, a tatą znany polityk, często występujący w tej stacji.
- Jesteś najlepszą uczennicą w tej szkole? - spytał pan z telewizji.
- Ehę.
- I uczysz się w najlepszej klasie?
- Ehę.
Czwarta a skamieniała za widok tak ordynarnego oszustwa.
- Masz jakiś talent? - drążył pan z telewizji.
- Nie, więc zostanę aktorką. Ale taką prawdziwą! I nie będę grała w tych żałosnych, polskich serialach, tylko w Hollywood! Tatuś mi obiecał - oświadczyło bez skrępowania dziewczę a pan z telewizji zaczął dawać kamerzyście jakieś gwałtowne i rozpaczliwe znaki.
Zabrzmiał dzwonek i czwarta a w ponurym milczeniu poczłapała do klasy.
- E... Hm... Może wy też zostanie aktorami? - próbowała ratować sytuację młoda pani od polskiego. Dziewczynka, która zawsze odzywała się jako pierwsza obrzuciła ją grobowym spojrzeniem.
- E... Uczcie się - próbowała dalej nauczycielka.
- Po co?!!! - eksplodowała dziewczynka. - Może po to żeby zostać aktorką?!!! Zawsze chciałam zostać aktorką, a teraz co?!!!
Pani przeczekała ten wybuch i powiedziała cicho:
- Nie, po to, żeby nie zostać takim dziennikarzem...

Brak głosów

Komentarze

Popatrzcie na Olbrychskiego. Żeby zostać polskim aktorem wcale nie trzeba się uczyć, wystarczy podlizywać się Tuskowi i Putinowi.

Vote up!
0
Vote down!
0
#72854