A śnieg tamtej zimy był jak ojczysta biało-czerwona i pachniał krwią...
Z pamiętnika licealistki - 40 lat temu w Gdańsku...
Z rana poszłam do szkoły jak zwykle. Jak zwykle wszyscy byli obecni ale dzień był jakiś inny niż zwykle, coś wisiało w powietrzu. Z okien klasy widzieliśmy przechodzących Gnilną stoczniowców z łopatami, kilofami, metalowymi prętami... Szli na skos do Rajskiej i dalej w stronę Starówki. Dyrektor zawiesił lekcje, zamknął szkołę na klucz, uczniów mieli odbierać rodzice...
Grudniowy dzień jest krótki więc było już ciemno gdy późnym popołudniem wraz z koleżanką udało się wyślizgnąć przez okno toalety na parterze i zamiast uciekać prosto do domów, poszłyśmy za tłumami w stronę dworca PKP. Tam tłum gęstniał, przeciskałyśmy się w mrowiu ludzkim i „zaparkowałyśmy” na wzgórku vis a vis domu partii. Tam gęstniał dym – robotnicy opróżniali baki zatrzymanych i przewróconych samochodów, lali benzynę do palących się już pomieszczeń na parterze, z boku palił się milicyjny łazik. Chyba biły kościelne dzwony... Nad dachem gmachu krążył helikopter do ewakuacji partyjnych notabli...
Ktoś złapał nas za ręce, spytał gdzie mieszkamy i siłą wyciągnął z ciżby. Mieszkałam bliżej więc powędrowaliśmy do mnie. Pamiętam tylko, że przez całą drogę szłam jak zahipnotyzowana i tylko ciche skrzypienie śniegu wplatało się w opowieść przypadkowego opiekuna... Pamiętam też przerażoną minę mojej Mamy, otwierającej nam drzwi i widzącej dwie smarkule z nieznajomym. „Mamo, wojna! – tyle wydukałam... Mama zaprosiła nieznajomego na herbatę i jakieś kanapki ale odmówił, tłumacząc się, że wraca bo TAM jest potrzebny. Jakoś wcisnęła te kanapki do kieszeni waciaka nieznajomego. Żegnając się, przytulił na chwilę czoło do Jej dłoni, Mama nakreśliła na nim znak krzyża i nieznajomy zniknął w ciemnościach... Nigdy, ani ja, ani Mama, nie spotkałyśmy tego człowieka.
Za chwilę wrócił Tata i szybko popędził na Łąkową do rodziców koleżanki powiadomić ich, że ich córka jest u nas i że nazajutrz zaprowadzi nas do szkoły.
Noc była koszmarna – rodzice coś szeptali w kuchni przy świecy (wyłączyli prąd), a po Jedności Robotniczej dudniły transportety...
A następnego ranka... Tata odprowadza nas do szkoły, transport nie działa. Wędrujemy wiaduktem i widzimy w dole, przed UW maszerującą grupę robotników. Nagle skądś wysypują się żołnierze i.... lekko zamglony ranek rozdzierają długie serie. Robotnicy cofają się... Na śniegu leży kilka nieruchomych ciał... Ojciec osłania nas i biegiem zawracamy do domu.
.............................
Minęło kilkanaście lat, Mama zmarła i podczas porządków ze schowka w szafce Jej maszyny do szycia wysypały się z torby... oporniki i bibuła....
.............................
Mimo ubiegu lat obrazy ciągle wracają. Powracają nawet we śnie, przerywając go seriami pocisków...
Dziś obecny prezydent RP otacza się wątpliwej sławy doradcami z najczarniejszymi PRL-owskimi rodowodami i chełpi się komitywą z katem, obdarzając go zaufaniem i szacunkiem....
To chyba jakiś zły sen..._
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 1782 odsłony
Komentarze
contessa
16 Grudnia, 2010 - 23:20
Mi z tamtego czasu z Gdańska zachował się dzienniczek ucznia z tekstem zobowiązujący rodziców do osobistego dobioru dzieci.
Działało to tak, że odbierała nas hurtem mama kolegi, który mieszkał najbliżej szkoły, a potem szłiśmy sami.
Raz, po drodze, z religii przy Kaplicy (teraz Kościół) MB Częstochowskiej, oglądaliśmy czołgi stojące pod Akademią Medyczną. Rozmawialiśmy z żołnierzami i pozwalali na wejść na czołg.
Ojciec zabrał mnie na przejażdżkę tramwajem pod pretekstem, że coś zapomniał zabrać z pracy. Pamiętam z okolic Dworca ten gaz łzawiący.
A potem były dłuższe ferie zimowe - to też mam w tym dzienniczku.
W mojej okolicy (Akademia Med.) niewiele się chyba działo, bo rodzice nie mieli obaw przed puszczaniem nas w górki na sanki.
Pozdrawiam,
Pozdrowienia,
Traube
16 Grudnia, 2010 - 23:58
Pod Biskupią Górką mieliśmy ciągle "dyskotekę". Na górze stacjonowało ZOMO, upijali ich i buzowali środkami odurzającymi i jak już to bydło się naćpało po sam sufit, zaczynała się "dyskoteka" - walenie pałami w tarcze przy akompaniamencie zwierzęcego wycia. I tak do białego rana...
W mojej szkole też rodzice pisali podobne zobowiązania i też było tak, że jeden rodzic odbierał kilka dzieciaków ze swojej okolicy zamieszkania i takich co po drodze odbierał ktoś.
Pozdrawiam.
contessa
contessa
___________
"Żeby być traktowanym jako duży europejski naród, trzeba chcieć nim być". L.Kaczyński
Contessa
17 Grudnia, 2010 - 00:05
Padam już na nos. Ale jeszcze przeczytałem sporo wpisów, jak i Twój. Esencja, nawet nie trzeba komentować.
Pozdrawiam i miłych snów.
jwp
Hr. Skrzyński - Panie Marszałku, a jaki program tej partii ?
Marszałek Piłsudski - Najprostszy z możliwych. Bić kurwy i złodziei, mości hrabio.
jwp - Ja też potrafię w mordę bić. Hr. Skrzyński - Panie Marszałku, a jaki program tej partii ? Marszałek Piłsudski - Najprostszy z możliwych. Bić kurwy i złodziei, mości hrabio.
Contessa
17 Grudnia, 2010 - 00:55
W tym roku jest w Gdańsku taka sama zima jak w roku 1970 i w roku 1981 - śnieżna i mroźna.
Tamte zimy były krwawe dla Polski lecz pełne nadziei i woli walki, ta zima jest dla mnie bardziej przygnębiająca i ponura od tamtych, bo dzisiejsza niemoc i bezsilność bardziej mi ciąży i zniewala.
To, że nie ma w Gdańsku jeszcze czołgów mnie nie cieszy, a wręcz przeciwnie bardzo smuci, bo dziś moim wrogiem może być każdy cywilny wykształciuch w służbie zła - takiemu choćby jakie uosabia sobą gbur gajowy.
Wolę mieć jasno sprecyzowanego wroga, a nie ukrytego zadżumionego szczura w każdej salonowej i rozwalającej się norze.
W tym roku po raz pierwszy nie poszedłem na uroczystości pod pomnik w Gdańsku, by nie widzieć tej WSIowej czerwonej mordy buraka.
Zdjęcie sprzed Dworca Głównego przedstawia miejsce gdzie zginął śp.Kazimierz Stojecki zmiażdżony pod gąsienicami transportera wojskowego, a który według prasowego organu partyjnego PZPR "Głosu Wybrzeża nie potrafił kierować pojazdu opancerzonego, bo zamiast kierować nim od środka kierował go z zewnątrz przez zamknięte włazy.
Pozdrawiam
PS
Nie wiem czy dotarła wiadomość, że gbur gajowy w parku oruńskim odsłonił nam nowy pomnik tatara na "kuniu".
http://www.trojmiasto.pl/wiadomosci/Prezydent-Komorowski-odsloni-pomnik-Tatara-RP-i-odbierze-medal-Gwiazdy-Orientu-n43436.html?sort=up
Obibok na własny koszt
Obiboknawłasnykoszt
17 Grudnia, 2010 - 01:15
Też bym nie poszła. Z tego samego powodu.
Co do reszty - mam podobne odczucia jak Ty, które na dodatek wzmagają się na każdą wieść o kolejnych aktach frymarczenia Polską. Tamtych grudniów nie zapomniałam i nie zapomnę, ale tego również...
Pozdrawiam.
contessa
PS. Bronka na tatara by się przydało przerobić.
Ze też ten qń go nie kopnął podczas przecinania wstęgi....
contessa
___________
"Żeby być traktowanym jako duży europejski naród, trzeba chcieć nim być". L.Kaczyński
Jan Bogatko ...najgorsza to
17 Grudnia, 2010 - 10:40
Jan Bogatko
...najgorsza to bezkarność. To nie zemsta, to wymiar sprawiedliwości. To nie czarownice, na które nie wypada robić polowania ( jak mi to osobiście tłumaczył w 1990 roku Bardzo Ważny Polityk z opozycji), to kryminaliści.
Pozdrawiam,
Jan Bogatko
>contessa
17 Grudnia, 2010 - 11:06
Te małe prywatne historie są bardzo ważne dla bezpośrednio zainteresowanych, ale są równie ważne dla innych, bo pozwalają na "złapanie" ducha tamtych dni.
Wzruszająca jest ta SOLIDARNOŚĆ obcego mężczyzny w waciaku. Prosty a piękny gest, z dalekosiężnym skutkiem dla NP.
Tadman
17 Grudnia, 2010 - 14:09
Pamięć ludzka jest i wybiórcza i ułomna, ale są wydarzenia, których nie da się zapomnieć. Nawet po 40 latach łzy i wściekłość napierają tak jak wtedy...
Moja córka doznała stanu wojennego i pamięta choć gdy go zniesiono miała 4 latka. Gdy wracam czasem wspomnieniami mówi - pamiętam, tak mnie szczypały oczy i te "pszczółki Maje" na ulicach...
Z Majami to była checa i nie wiem jak nie wylądowałyśmy w areszcie. Smarkata siedziała sobie w wózku na przystanku autobusowym na ówczesnym Pl.1 Maja. Obok kręcił się oddział ZOMO-wców w tych swoich plastikowych osłaniaczach na hełmach, z pałami i tarczami. Wtedy mała zaczeła krzyczeć i pokazywać paluchem - mama, mama, pać! Pściółki Maaaaaje!
Tak w tamtych latach nazywano ZOMO w Gdańsku...
Pozdrawiam.
contessa
contessa
___________
"Żeby być traktowanym jako duży europejski naród, trzeba chcieć nim być". L.Kaczyński
Jan Bogatko
17 Grudnia, 2010 - 13:58
To, że mimo upływu tylu lat nikt z bezpośrednich autorów i wykonawców tamtych masakr nie odbywa kary jest znakiem, że dalej żyjemy w PRL-u. Zmieniła się tylko nazwa, nic poza tym.
Pozdrawiam.
contessa
contessa
___________
"Żeby być traktowanym jako duży europejski naród, trzeba chcieć nim być". L.Kaczyński