Ufko, a może tak... o Budapeszcie?
Gdybyśmy mieli właśnie kolejną wyborczą kampanię, pewnie zgodziłbym się z Ufką ("A może tak o partii rządzącej"). Trzeba by przymknąć oko na nieporadność centroprawicy bo i tak wiadomo, że... "Nie zmienia się krów na środku rzeki", "nasze krowy leniwe, ale innych nie ma", itp., itd.
Tyle, że wybory parlamentarne będą najprawdopodobniej dopiero za 4 lata. Czyli właśnie teraz, po wyborach, mamy najlepszy czas na wytrenowanie naszej leniwej rogacizny. Szkoda czasu na pomaganie partii rządzącej, której nie zależy na jakichkolwiek zmianach!
Droga Ufko, powinniśmy bardziej ufać prezesowi Jarosławowi Kaczyńskiemu!
To właśnie prezes PiS słusznie zauważył, że jedyną drogą do władzy dla centroprawicy w Polsce jest pójście drogą Węgier.
Jest szansa na to, żebyśmy kiedyś mieli w Polsce "Budapeszt", ale do tego potrzebne byłyby "węgierskie" ugrupowania polityczne. Partia grzecznego centrum (w uproszczeniu: węgierski "Fidesz") i partia prawicy (w uproszczeniu: węgierski "Jobbik").
Gdyby ktoś jeszcze nie znał założeń "węgierskiego" planu, poniżej krótkie przypomnienie (z lipca 2010 roku) :
"Jedynym rozwiązaniem jest przesunięcie partii do centrum i stworzenie miejsca dla koalicjanta po prawej stronie.
Kontrolowany podział partii (ustalenia z Jarosławem Kaczyńskim, którzy żołnierze przechodzą na odcinek "wsteczników") moze dać podwójną korzyść (w dużym uproszczeniu!):
1) Bez prawicowego balastu siły centrowe lepiej poradzą sobie w walce o głosy "młodych, wykształconych" (a może nawet i feministek!) i zupełnie zepchną bezideowe PO na teren lewicy i "partii ludzi rozumnych".
2) Prawicowcy karnie pomaszerują na wybory aby poprzeć, pozbawioną internacjonalistów i aborcjuszy, "nareszcie prawdziwie prawicową partię".
Profesor Jadowiga Staniszkis powiedziała bardzo twardo:
"Mam nadzieję, że Jarosław Kaczyński wykorzysta swój instynkt polityczny, który go najczęściej nie zawodził i rozpocznie dyskusję oraz że nie da się dłużej manipulować przez miernoty i aparat, któremu nie zależy na wygrywaniu. Zobaczy, że takim ludziom jak Ziobro naprawdę zależy na odpowiedzi na poważne wyzwania".
Według mnie węgierski plan mogą realizować nawet najprymitywniejsi apratczycy, byle tylko skutek był taki sam jak na Węgrzech. Jarosław Kaczyński ma rację. Jeśli teraz wykorzystamy szansę na budowę "Fideszu" i "Jobbika" to jest szansa na "Budapeszt" w Polsce!
Bo w czym, Droga Ufko, Polacy mieli by być gorsi od Węgrów?
Aktualna liczba uczestników "Gulaszowego Czwartku" zarejestrowanych na Facebooku: 495
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 872 odsłony
Komentarze
Węgrom łatwiej
1 Listopada, 2011 - 01:09
Polska jest dla Rosji bez porównania ważniejszym krajem niż Węgry i dlatego Rosja postanowiła sie z nami zaprzyjaźnić (niestety). Z pewnością nie ma tam tak ogromnej agentury. O rozmiarach tej agentury pisał Oleg Gordijewski. Nadmienił on też, że mamy największą ilość "matrioszek" - nielegałów o zmienionej tożsamości - oddelegowanych do pełnienia roli polaków. Po przesiedleniach milionów ludzi w latach czterdziestych ub. wieku wpłynęła do Polski rzeka sowieckich agentów. Dzisiaj to już 3 pokolenie farbowanych "polaków". Już mówią bez akcentu.
Druga sprawa - Węgrzy nie mają Michnika i Wyborczej.
Trzecia sprawa - przyjęli "opcję zerową" i stworzyli służby od zera. My musieliśmy "oprzeć się na fachowcach" i dlatego UOP i późniejsze ABW to w 90% dawne, sprawdzone SB.
Leopold
"w czym, Polacy mieli by być gorsi od Węgrów"
1 Listopada, 2011 - 09:41
Może w tym, że nie ma u nas polityków, którzy ośmieliliby się powiedzieć co p. Krisztina Morvai ("W 2008 radziła "liberalno-bolszewickim syjonistom" przemyśleć sobie "dokąd uciekną i gdzie się schowają", a rok później również "zabawić się swoimi małymi obrzezanymi (...)" zamiast szkalować jej osobę"}. Gdyby się ośmielili, zostaliby zmiażdżeni przez media oraz zgodnie przez innych polityków z lewa i z "prawa", zostaliby doprowadzeni do śmierci cywilnej, tymczasem ona funkcjonuje i działa.
Zresztą nie tylko by im to do głowy nie przyszło by tak powiedzieć, nie są zdolni do najmniejszej, najbardziej stonowanej krytyki tej etny, nie są zdolni do żadnej obrony na atak/żądania tamtej strony - jedyne co zwlekają to z "mieniem bezspadkowym" (bo nieruchomości są "oddawane" aż miło, wątpię czy przy wnikliwym badaniu zasadności żądań i dokumentów, bo czasem coś o aferach w tym zakresie przemknie się do mediów. "Oddawane" są nieruchomości "prywatne" na podstawie decyzji samorządów i sądów, a także "gminno-wyznaniowe": czasem po raz drugi, czasem w zastępstwie niezwykle atrakcyjne działki w centrum miast. Tego typu nieruchomości są "zwracane" gminom wyznaniowym żydowskim, -które nie mają żadnej ciągłości prawnej z gminami przedwojennymi, tym bardziej tymi z ziem należących wtedy do Niemiec - ale i związkom gmin oraz WJRO (świat. orga-cja restytucji mienia żydowskiego), niemającej już kompletnie nic wspólnego z przedwojennymi gminami polskich żydów.. Dzieje się tak na podstawie ustawy o stosunku państwa do gmin wyzn. żyd., która wymienia WJRO wśród beneficjentów). Kto jednak wie czy z "mienia bezspadkowego" nie jest coś "oddawane" bez podstawy prawnej w formie ustawy.