wstrząsy
Kto wie czy koniec świata nie nastąpi jednak w terminie ujawnionym na podstawie przecieków, potem zaś oficjalnie odwoływanym i dementowanym, bo bardzo wzmogła się aktywność sejsmiczna skorupy ziemskiej i innych starych skorup, co za młodu, jeszcze jako skorupki, gruntownie nasiąkały tym czym teraz - prócz myszki - trącą, a gdy się którąś trąci, nie pękają, jeno jękliwie brzęczą.
Jeśli zaniepokojony Czytelnik potrzebuje praktycznych wskazówek, by dokonać wyboru odpowiedniego do sytuacji zachowania, musi się pofatygować do właściwego organu.
Wiedza o tym, że na skorupę należy plwać stała się dzięki wysiłkom instytucji podległych ministrom Edukacji oraz Kultury i Dziedzictwa powszechna, ale wymaga aktualizacji i interpretacji, by plwanie, dzięki właściwej, punktowej czy obszarowej lokalizacji, służyło dobru wspólnemu.
Niestety, prócz organów państwa, które udzielają w miarę spójnych pouczeń i wskazówek w tej mierze, doradztwem zajmują się również nie-wiadomo-czyje (wiadomo tylko że nie państwowe) organy prasowe, bądź kierujące aktywność użytkowników na odmienne partie skorupy, bądź proponujące im zamiast plwania - plucie i łapanie.
Są na szczęście również i inne organy (jeszcze-bardziej-nie-wiadomo-czyje, ale mające jakiegoś organistę): media audiowizualne, dzięki czemu wybór doradcy staje się dziś sprawą zupełnie prostą, a kiedy już proporcje plwających i opluwanych dostosowane zostaną do standardów światowych przy pomocy cyfryzacji, dokonywany będzie automatycznie.
Niezadowoleni będą oczywiście nadal mogli pluć - sobie w brodę.
***
Wracając do zjawisk sejsmicznych spieszę odnotować nie bez przejęcia, że niektóre czujniki odnotowały drżenie kończyn i drżenie głosów ważnych uczestników posiedzenia sejmowej Komisji Sprawiedliwości, którego przewodniczący trząsł się - prawdopodobnie z przejęcia - aż do momentu, gdy udało mu się obradowanie zakończyć i oblicze jego opromienił szeroki, pogodny uśmiech.
Pewna stara skorupa brzęknęła nazajutrz że "telewizja nie musi chyba transmitować wszystkich bredni", ale ja, który nie mam pojęcia co telewizja musi, a do bredni zdążyłem się tak przyzwyczaić, że niektóre polubiłem, z radością obserwowałem objawy amikoszonerii posła Ryszarda Kalisza, którego nasze społeczeństwo obdarza ogromnym zaufaniem.
Gdy głosem wibrującym namiętnością wołał do zebranych : "moi drodzy", a nawet "moi kochani !" byłem autentycznie wzruszony - i to do tego stopnia, że gdy Trójka przerwała transmisję, kontynuowałem na innym kanale konsumpcję słów miłości, wydobywających się z ust eksperta od penalizacji języka nienawiści niczym białe gołąbki z cylindra magika.
Przy okazji dowiedziałem się, jak funkcjonuje aparatura pomiarowa użyta do badania skorupy tupolewa - i aparatura pojęciowa używana przez prokuraturę wojskową do bieżącej komunikacji z takimi organami, które społeczeństwo sobie wybrało samo - i aparatura prawna, opisana w regulaminach sejmowych, używana przez godnego najwyższego zaufania posła lewicy demokratycznej - i jestem kontent, że wiem.
***
Wstrząsy sejsmiczne nie zawsze są dziełem tzw. Natury, bo człowiek zmaga się ostatnimi czasy ze skorupą ziemską skuteczniejszymi środkami niż, powiedzmy, trotyl; zatem być może, to, co teraz obserwujemy, ma jakąś nienaturalną przyczynę : zostało przez kogoś świadomie zainicjowane.
To, co obserwujemy, nie jest przecież przypadkowe; ktoś czuwa nad nami - obserwatorami, i troszczy się o to, żeby nie przyszło nam do głowy obserwowanie czegoś takiego, czego obserwować nie powinniśmy - dla naszego dobra, ale też nad tym, żeby pole obserwacji nie leżało ugorem.
Wczoraj poinformowano mnie, że powinienem się poczuć wstrząśnięty decyzją europosła Siwca Marka, który po wielu latach wiernej służby opuścił szeregi Sojuszu Lewicy Demokratycznej.
Nie doznałem wstrząsu; Siwiec i SLD mogą trząść się beze mnie, razem czy osobno, ile dusza zapragnie.
Ja trzęsę się już od dawna z zupełnie innych powodów i wolnych mocy przerobowych mi brak.
Jedyne co jeszcze mogę, to potrząsnąć głową ze zdumienia, bo właśnie przyszła mi do niej myśl - taka mianowicie, że wstrząśnięcie Siwca może być efektem rezonansowym tego drżenia, co to wystąpiło u niektórych ważnych uczestników posiedzenia sejmowej Komisji Sprawiedliwości.
To, oczywiście, brednia..
Z pewnością nie powinna być transmitowana, bo obywateli nie uczy się teraz dialektyki, więc nie wiedzą, że prawo wszechzależności i wszechzwiązku ma charakter obiektywny, jak, nie przymierzając, trzecie prawo dynamiki.
- Też ciekawe, nawiasem mówiąc.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 1303 odsłony
Komentarze
Joźin z Bażin
8 Grudnia, 2012 - 17:32
Żeby kimś potrząsnąć, nie trzeba od razu wstrząsów sejsmicznych czyli siły natury, wystarczy coniektórym zabrać z samiutkiego rana z ręki kieliszek, a już wieczorem wpadają w tzw. "drżączkę", zwaną też w niektórych kręgach "telepaniem" lub "trzęsionką".
Nie wiem czy przewodniczącemu sejmowej Komisji zabrano z rana kielonek i pod wieczór jego zszokowany organizm dawał już o sobie znać ale z pewnością jego "telepanie" nie było efektem tarcia o siebie płyt tektonicznych, które w normalnych warunkach pogodowych wywołałyby nie tylko w sejmie tsunami.
Jedno natomiast jest pewne. Po swoim sejmowym wystąpieniu pan przewodniczący może wystąpić o honorowe członkostwo w zespole JOŹIN Z BAŻIN.
http://www.youtube.com/watch?v=dl4PDE6E_TE
Pozdrawiam
NIEPOPRAWNY INACZEJ
NIEPOPRAWNY INACZEJ
Dyszka - pyszny tekst
8 Grudnia, 2012 - 22:22
Athina
piruety jakie wykręcaja ws trotylu prokurwtura i sejmowe przydatki , to scenariusz byłby dla kabaretu pierwszorzędny , gdyby nie kontekst Smoleńska i samobójców okołosmoleńskich
Athina