o zabijaniu
Wiek dwudziesty przyniósł wiele cywilizacyjnych innowacji związanych z postępem techniki i wprowadzaniem coraz bardziej nowoczesnych technologii zabijania.
Profesjonalizacji i modernizacji armii, które miały bronić granic administracyjnych albo je przesuwać, towarzyszyła aktywizacja ruchów amatorskich mających inne cele, także wymagające profesjonalizacji wolontariuszy i modernizacji wyposażenia technicznego.
Inwestowane w rozwój przemysłu oraz wspierających go nauk środki finansowe pochodziły zarówno od generałów jak od rozmaitych przywódców (skąd je brali, nie zawsze wiadomo); wszczynane przez nich wojny, powstania i rewolucje nie tylko konsumowały całą, rosnącą nieustannie produkcję, ale także wzmagały popyt na różne techniczne i organizacyjne innowacje, co sprzyjało rozwojowi niejednej gospodarki, nie mówiąc o awantażowych dyscyplinach naukowych.
Po pomyślnej weryfikacji w skali laboratoryjnej czy pół-przemysłowej nowych technologii, pozwalających unicestwić naród średniej wielkości, mieszkańców jakiejś metropolii lub ewentualnie całą ludzkość, generałowie i przywódcy trochę się uspokoili, więc wiek dwudziesty się skończył, ale piece krematoryjne i masowe groby, podziemne wyrzutnie i orbitujące satelity - pozostały.
Pozostały też w języku potocznym takie dwudziestowieczne neologizmy, jak gułag, kacet, napalm czy Cyklon B, i są w we współczesnym słowniku nazwy znaczące więcej niż wtedy, gdy były nadawane : Hiroshima, Oświęcim, Katyń, Kołyma czy Oranienburg, i to bogactwo słów czy znaczeń też jest dorobkiem dwudziestowiecznej "cywilizacji zabijania".
Drobne usprawnienia o charakterze racjonalizatorskim, jak krzesło elektryczne czy strzykawka, paralizator czy Glock, stanowią tylko dekoracyjne dodatki do agregatu, służącego systemowemu pozbawianiu życia istot odczłowieczonych, bo nie odpowiadających standardom wyznaczonym przez tych, którzy takim zabójczym agregatem aktualnie dysponują.
Choć mamy wiek nowy, dwudziestowieczny system istnieje.
Za jego konstrukcję, montaż i za obsługę odpowiada tak wielu ludzi nie będących ani dysponentami ani decydentami, że choć w zabijaniu uczestniczą, nie czują się winni, bo odpowiedzialność także została zdepersonalizowana.
Zabójstwa zdarzają się więc, ale winnych nie ma.
Motywem zabijania, od kiedy zabijamy - więc pewnie od początku świata - bywała rasa, język, wiara czy obyczaj, ale też stan zdrowia, wiek, wygląd czy stan posiadania.
Dwudziestowieczny postęp umożliwił zwiększenie wydajności i znaczące zmniejszenie ryzyka, także ryzyka osobistej odpowiedzialności, zabijających w imię czystości rasy, postępu cywilizacji, walki z przesądami, ochrony gatunku, dobra ludzkości czy likwidowania nierówności.
Mimo tego zabija się teraz stosunkowo rzadko - a jeśli wziąć pod uwagę potencjał, ludobójstwa nie ma w ogóle.
Dla mnie, bardzo niestety dwudziestowiecznego, sprawa wygląda nieco inaczej.
Ludobójstwo niejedno ma imię, ale współczesny Kain jest winien takiejże zbrodni jak brat biblijnego Abla, który -jako pierwszy z nas - zabił bezbronnego bliźniego nie z głodu, nie ze strachu, nie z zemsty, ale z nienawiści.
Biblijny Kain nie był bezpotomny.
Kiedy znane są tylko ofiary, kiedy jest cień nadziei, że tym razem, być może, Kaina nie było, ekscesy chuliganów zakłócających modlitwy za zmarłych można kwitować pogardą i cierpliwie czekać, aż padną odpowiedzi na wszystkie postawione pytania.
Ale w Łodzi zidentyfikowano nie tylko ofiarę; został ujęty winny zabójstwa i ujawnione zostały motywy jego zupełnie bezinteresownej zbrodni, a zatrutych źródeł owej motywacji długo ani daleko szukać nie trzeba.
Więc kiedy oglądam obiektywne relacje niezależnych mediów z takich zdarzeń, jak niedawny "happening" na Krakowskim Przedmieściu czy wczorajsza "kontrmanifestacja" w sercu starego Krakowa, uważnie patrzę na twarze ich uczestników, które różnią się od innych, zwyczajnych, nie tylko mimiką.
Pewnie zaczynam popadać w obłęd, bo czasem wydaje mi się,
że dostrzegam na którejś z nich piętno Kaina.
Nie, nie, z pewnością się mylę; mamy wszak XXI wiek.
To nie ten szczebel.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 920 odsłon
Komentarze
Andrzej Tatkowski
19 Kwietnia, 2011 - 22:50
To coś więcej niż piętno, to genotyp, a może "GRU-typ.
Pozdrawiam
jwp
Hr. Skrzyński - Panie Marszałku, a jaki program tej partii ?
Marszałek Piłsudski - Najprostszy z możliwych. Bić kurwy i złodziei, mości hrabio.
jwp - Ja też potrafię w mordę bić. Hr. Skrzyński - Panie Marszałku, a jaki program tej partii ? Marszałek Piłsudski - Najprostszy z możliwych. Bić kurwy i złodziei, mości hrabio.
O zabijaniu...
20 Kwietnia, 2011 - 00:34
Nienawiść deprawuje,pozbawia człowieczeństwa......zmienia twarze....Smutno,wszak mamy XXI wiek a twarzy z piętnem Kaina
wciąż nam przybywa. Smutno i straszno....
Ania