tęcza

Obrazek użytkownika Andrzej Tatkowski
Blog

Bzy pachną oszałamiająco, nic więc dziwnego że oszołomów nam przybywa, a to przecież dopiero początek wiosny.

Mój chronicznie zakatarzony nos nie bardzo się nadaje do węszenia, ale coś niecoś oprócz pisma jeszcze czuję, więc też jestem nieco oszołomiony - na przykład przemianami osób posiadających tak bogatą osobowość, że stały się (i są) osobistościami, co nie zdarza się ubogim duchem, ani zwyczajnym biedakom.

Ktoś pewnie obserwuje i rejestruje przypadki indywidualne (bo osobistości znajdują się - są umieszczane - w centrum zainteresowania nie tylko opinii publicznej), ale chyba ciekawsze jest oglądanie tęczowej panoramy tego procesu przemian, od czerwieni aż po fiolet, niestety.

Odkrycie, że Joanna Kluzik-Rostkowska, jak to kobieta - zmienną jest, uruchomiło ciekawość badawczą amatorów nauk ścisłych, którzy jęli dociekać, czy w omawianym przypadku mamy do czynienia ze zmienną niezależną, czy vice versa, ale cudowny przypadek nawrócenia Bartosza Arłukowicza okazuje się inspirować identyczne procesy myślowe - a osobistości mamy przecież więcej.

Co zacząć dziać się może niebawem, gdyby Leszek Miller i Włodzimierz Cimoszewicz naraz padli sobie w objęcia, prosząc Aleksandra Kwaśniewskiego o błogosławieństwo, wolę nie wspominać, bo zbliża się południe, a może to być zła godzina.

Skoro mowa o tęczy, która zawłaszczona została przez upośledzonych odmieńców na symbol rozwiązłości, był to przez minionych 86 lat emblemat ruchu spółdzielczego, symbolizujący kooperację, a nie kopulację - i przemiana jego symbolicznego znaczenia, narzucona medialnie, ma głęboki, ponury sens, symptomatyczny dla epoki.

W tęczowych barwach pokazywane są elektoratowi różne konfiguracje polityczne sejmu, który wybierać mamy tej jesieni, by tak uformować najwyższy kolegialny organ demokratycznej wspólnoty obywateli : reprezentatywny, więc wielobarwny.

Osobistości zmieniające dziś barwy, by w ten sposób uniknąć degradacji do roli szarego obywatela-wyborcy, obserwować warto, bo kameleony to ciekawe stworzonka.

Warto też jednak pomyśleć, czy muszą one koniecznie reprezentować konstytucyjnego suwerena, i czy sejm nie byłby wystarczająco wielobarwny, gdyby składał się ze zwykłych obywateli, tak przez naszą rzeczywistość poturbowanych, tak posiniaczonych, że ich podbite oczy mienią się wszystkimi kolorami tęczy.

Najpierw jednak trzeba by rozszczepione widmo, które sprawuje rządy, poddać spektralnej analizie i ustalić, co poszczególne osoby publiczne uczyniły dla Ojczyzny, co dla swojej partii, a co dla siebie - niezależnie od przybranej czy posiadanej barwy.

Osobistości, choćby bezbarwne, mają prawo gromadzić dobra osobiste, jak każdy, ale nie każdy musi być przecież osobistością.

Zwłaszcza w tym celu.

I - po upływie kadencji.

..

Zanim pojawiła się tęcza był, jak powszechnie wiadomo, potop,zaniepokojenie oczekujących na miejsca w arce jest więc zupełnie zrozumiałe.

Brak głosów