profesor Iwiński cytuje Oskara Wilde'a

Obrazek użytkownika Andrzej Tatkowski
Blog

Podczas piątkowych sejmowych egzekwii nad dogorywającą polszczyzną pomiędzy głosy ludu zgodzonymi rozległ się charakterystyczny, nieco zdyszany tenor posła Iwińskiego, lewicowego poligloty, krasomówcy i anegdotczyka, starszym góralom przypominającego niestrudzonego redaktora Zygmunta Broniarka.

Kto chce się dowiedzieć, na co narzekał poseł Iwiński, a na co inni posłowie, powinien sobie to wyczytać w stenogramie; były to narzekania nie pozbawione językowej urody, a przy tym pouczające.

Moją uwagę przyciągnął - a nawet przykuł - końcowy passus oracji profesora Iwińskiego, zawierający osobiste wyznanie, iż jego ulubionym autorem jest Oskar Wilde.

Nie zamierzam komentować tego wyznania, bo życie uczuciowe polityków mnie nie pociąga ani nie interesuje, ale nie mogę się oprzeć chęci skomentowania cytatu, którym profesor owo wyznanie zilustrował, czyniąc zarazem z niego pointę swego wystapienia.

Cytat brzmiał : "Język jest ojcem, a nie dzieckiem myśli."
(nie był wiernym spolszczeniem oryginału, bo Wilde nie użył słowa "father", ale "parent", co człowiek lewicy powinien docenić i respektować), brzmiał więc stanowczo zbyt zawile.

Osobiście wolę prostszą, anegdotyczną formę tego paradoksu, bo angielska dama, wykrzykująca : " - Skądże mam wiedzieć, co myślę, dopóki nie usłyszę co mówię ?!" jest mi z wielu względów bliższa niż "Lord Paradox" albo pan poseł Iwiński.

Jego wystąpienie (wszak klubowe !) mogło stanowić czytelny sygnał gotowości całej formacji do kolejnych zbliżeń z tym środowiskiem politycznym, w którym nie czytuje się Oskara Wilde'a, ale słucha się, co mówi Lider, żeby wiedzieć, co się myśli.

Sądzę, że stanowiło, bowiem poseł Iwiński, niezależnie od stosunku uczuciowego do tego czy innego z wielu cytowanych autorów, posługiwać się zwykł własnym intelektem i myśli, zanim coś powie.

Jestem ciekawy, czy środowisko polityczne w którym Oskara Wilde'a się nie czytuje skorzysta z szansy zacieśnienia zadzierzgniętych już przyjaznych więzi z formacją pana posła Iwińskiego; jest maj, krew nie woda, potrzeby rosną.

Obawiam się, że niebawem mogą zostać podjęte działania, zmierzające do zaspokojenia tych najbardziej nabrzmiałych.

A kiedy będzie już po herbacie, albo po harapie, pewnie znów zabrzmi skądś charakterystyczny, nieco zdyszany tenor profesora Iwińskiego, cytującego swego ulubionego Oskara Wilde'a : "-Podstawą działania jest brak wyobraźni." - póki co, po polsku.

Egzekwie bowiem, o których wspomniałem, nie pozostawiają cienia wątpliwości : nikłe są szanse przetrwania polskiej mowy poza ścisłymi rezerwatami - i ewentualnym mauzoleum, o ile unijne dotacje wystarczą na pokrycie kosztów fachowego zabalsamowania zwłok.

Mówcy pożyją zapewne dłużej, i znajdą wspólny język.

Brak głosów