o zdrowiu

Obrazek użytkownika Andrzej Tatkowski
Blog

Więdnące enfant terrible PO, Kuba polskiej polityki, pomimo zmiany uczesania, wyznania i przynależności partyjnej nadal troszczy się niezmiernie o zdrowie Jarosława Kaczyńskiego i gotów jest ofiarować Krajowi (o który także się troszczy) zdrowie i siły własne, nie żądając w zamian żadnych funkcji ani stanowisk (wystarczy mu immunitet ?).

Nawet paralitycy wiedzą, że ruch to zdrowie, cóż dopiero Ruch o patriotycznej nazwie RpP, której środkowa literka, intrygująco niejednoznaczna, jest być może najważniejsza, gdy zważyć, czyim P. jest przyjacielem.

Deklarację P.iż jest silny i zdrowy wydają się potwierdzać fakty; sam widzę i słyszę, nim zdołam sięgnąć po pilota, że Kuba polskiej polityki mocny jest w gębie i ruchliwy, są to jednak fakty medialne, które mogą się różnić od faktów po faktach, przydałby mi się więc dowód na piśmie, najlepiej zaświadczenie lekarskie.

Wiadomo powszechnie że P. przywiązuje do takich dokumentów nie mniejszą wagę niż pan sędzia Maciej Jabłoński, który w swoim czasie podjął próbę profilaktyki zdrowotnej w celu zapobieżenia temu samemu zagrożeniu, które dziś dostrzega i przed którym przestrzega współobywateli P.

Psychiatrzy używają pojęcia "zdrowie" niechętnie; jako lekarze zajmują się chorobami i czują się nieswojo, gdy zdarzy się, iż nie potrafią albo nie mogą żadnej znaleźć; wolą, na wszelki wypadek, niczym roztropni prokuratorzy, "nie stwierdzać znamion".

Kiedy będziemy już mieli czarno na białym potwierdzenie, że P. nie tylko jest zdrów na ciele ale i nie jest chory na umyśle, nikt nie będzie mógł bezkarnie twierdzić, że stwierdza jakieś znamiona; - są jeszcze sądy w Warszawie (nie mówiąc o prokuraturze w Rzeszowie)!

W dawnych czasach, kiedy troska o zdrowie była sprawą tak intymną, jak dziś -wedle posła Napieralskiego- religia, ubezpieczenia społeczne dopiero się rodziły (kto wie, czy nie in vitro) a o Narodowym Funduszu Zdrowia nie słyszano nawet w bonifraterskich szpitalach wariatów, w krajach już wówczas wysoko rozwiniętych pojawiło się nowe pojęcie :
moral insanity, folie raisonnante, moralisches Irresein, albo po prostu mania sine delirio (łacina używana była nie tylko w liturgii niemal powszechnie).

W ciągu dwóch następnych stuleci języki poddawane były tak silnym wstrząsom że nieco się pomieszały, więc w "łacinie" współczesnej "moral insanity" oznacza zupełnie co innego niż u swego poczęcia, a ściślej - ma obecnie kilka znaczeń obowiązujących użytkowników basic English.

Do kompletu dokumentów, legitymizujących walory P. jako kandydata na ideowego przywódcę Polaków, przydałoby się jeszcze trzecie świadectwo jego zdrowia, stwierdzające, iż nie cierpi on na moral insanity.

Pierwsze dwa uzyska zapewne bez trudu, na przykład od dr Ewy Kopacz i dra Marka Balickiego, ale kto mógłby wydać mu trzecie nie mam pojęcia, bo schorzenie o którym mowa ma charakter złośliwej epidemii (łatwiej je uznać za aktualną normę niż leczyć) a lekarzy - specjalistów brak.

Byłoby dużo łatwiej, gdyby wprowadzone zostały - jak to mówią fachowcy - jednolite standardy, ale to sprawa dość skomplikowana.

Przed ogólnokrajową akcją szczepień ochronnych (na koszt pacjentów, częściowo refundowanych przez NFZ) dokonać by należało (z wykorzystaniem środków unijnych) przeglądu całej populacji, przeprowadzić pomiary testujące poziom indywidualnego zakażenia i wprowadzić te dane do systemu komputerowej ewidencji, który wyłowi czy wyłoni przypadki wymagające natychmiastowej interwencji.

Na razie muszę się zastanawiać sam, czy P. mieści się w obecnych europejskich i krajowych normach moral insanity, czy w standardach swojej grupy, czy może jakichś innych.

Nie jest jedynym politykiem, przejawiającym "patologiczny brak zasad, uczuć i instynktów moralnych" czy "niezdolność do zrozumienia zasad i wartości mor. oraz do działania według nich", i nie on jeden wywołuje znaczne zaostrzenie objawów moral insanity na tych nizinach społecznych, gdzie przebywam.

Tutaj ma zastosowanie trochę inna definicja : cierpimy na "zaburzenia osobowości, wyrażające się reakcjami aspołecznymi i antyspołecznymi."

Ta "społeczność" czy to "społeczeństwo" , którego bronił wczoraj redaktor Lis a dzisiaj P., T. i O., powinny chyba zaniechać wreszcie wywoływania zaburzeń osobowości tych, których reakcji coraz bardziej się obawiają.

Spokojniej proszę.

Nie będzie bolało.

Obyśmy tylko zdrowi byli.

Brak głosów

Komentarze

Jak widać (niektórym szczęściarzom) niektóre marzenia się spełniają. Bo oto wczoraj nasz drogi P, zwolennik patroszenia i rozwieszania skór na płocie, doczekał się wreszcie i jednego i drugiego, plus gratisowo pokaz garbowania rudej skóry .
Może nie o taką skórę dokładnie mu chodziło, może bardziej wolałby "darcie pierza" na ciepłą kołderkę (broń Boże kotów). Myślę jednak, że generalnie jego "moralna" potrzeba została zaspokojona, tym bardziej, że idzie zima i jeśli nie ciepła, puchowa kołderka, to może chociaż skórzane łapcie.

Pozdrawiam
NIEPOPRAWNY INACZEJ

Vote up!
0
Vote down!
0

NIEPOPRAWNY INACZEJ

#188889