o igraszkach
Zrezygnowałem z publikacji felietonu poświęconego babciom, wyjątkowo wrednego i złośliwego, bo skończył się Dzień Babci i rozpoczął Dzień Dziadka, a ja należę do pokolenia reagującego na hasło "Dziadek" ze wzruszeniem, obecnie nazywanym "dobrymi emocjami".
Być może ujawnię przy innej okazji, co o babciach sądzę, na podstawie obserwacji wybranych, znanych wnucząt, które każdy może, a nawet musi oglądać, jeśli nie ma pod ręką pilota; "Może kiedyś, innym razem - dziś, na razie, nie", i niechże to będzie dowód, że nie jestem aż takim chamem, jakim się mogę wydawać co wrażliwszym Czytelnikom, nie obserwującym polskiej "sceny politycznej" i jej głównych aktorów.
Owi aktorzy, podobnie jak każdy z nas, mieli (a może nadal mają) nie tylko babcie, ale i dziadków, o których niewiele wiadomo, a dowiadywać się nie wypada, bo niektóre wnuczęta są zbyt wrażliwe na tym punkcie, a zresztą wielu dziadków już nie żyje i należy ich zostawić w spokoju.
Dzień Dziadka jest świętem populacji dziadków żywych, niezależnie od tego, jak wrażliwe ma który wnuczę, byle tylko ono było, bowiem stanowi konieczną i wystarczającą przesłankę dziadkowego statusu : bez wnuczęcia nie ma dziadka, mówiąc krótko.
Stosując analogiczną jak wobec babć metodę badawczą, czyli obserwację wybranych wnucząt, nie uzyskałem wystarczającej wiedzy o badanej populacji i nie mogę sformułować o niej jednoznacznej opinii, bo dziadostwo wyraźnie różni się od babciostwa.
Nie przypuszczam, by dziadkom można było przypisać winę, a już zwłaszcza odpowiedzialność, za jakość obecnych dzisiaj na scenie politycznej wnucząt, wyjąwszy może ich kondycję fizyczną; na resztę osobowości dominujący wpływ wywierały niewątpliwie babcie, o których obiecałem dziś milczeć.
Niektórzy dziadkowie miewali wpływ, czasem znaczący, na formowanie osobowości wnucząt cudzych, ale nie wynikał on ze statusu rodzinnego, lecz z roli społeczno-zawodowej, bynajmniej nie dziadowskiej; jako dziadkowie byli w porzo.
Składanie okolicznościowych życzeń wszystkim dziadkom nie budzi zatem moich większych zastrzeżeń, i choć nie widzę powodów, by im gratulować, potrafię niejednemu to czy inne wnuczę wybaczyć - bo wnuków się przecie nie wybiera.
Pozwalam sobie jednak zwrócić uwagę, że zanim zostaje się dziadkiem trzeba wpierw być ojcem; taka jest kolej rzeczy.
Jakimi ojcami byli dzisiejsi dziadkowie, ze względu na dzisiejsze święto nie będę się rozwodził, pominę również delikatną kwestię wyboru partnerki życiowej, która do poczęcia i powicia potomka była im nieodzownie potrzebna, muszę jednak zauważyć, że wśród owego potomstwa trafiały się osobniki nader pośledniej jakości.
Faktem jest, że skurwysynów i kurew nie przynoszą bociany; rodzą się i wzrastają, aby z czasem osiągnąć zdolność do rozrodu, którego owocami będą wnuczęta ich rodziców.
Wnuczęta owe nie muszą być kurwami albo skurwysynami, ale zdarza się, że nimi bywają, czego konkretnych przykładów jest wiele, więc nie muszę wskazywać żadnego; reprezentują one kurewstwo lub skurwysyństwo Drugiej Generacji.
Czy ta druga generacja nie jest w istocie Trzecią, wiedzą jedynie niektórzy dzisiejsi jubilaci - dziadkowie, ale nie lubią się tą wiedzą dzielić, bo wolą beztroskie igraszki.
Póki sił starcza, miło jest sobie poigrać z wnuczętami.
Mogą być cudze, byle były chętne.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 624 odsłony


Komentarze
@Andrzej Tatkowski
22 Stycznia, 2012 - 16:40
Chapeau bas! A raczej: Chapeaux bas!
PS. A co Pan sądzi o tzw. upgradingu skurwysyństwa? ;-)
hmm
22 Stycznia, 2012 - 18:38
To temat na habilitację, nie na moją starą głowę, ale nazwa zjawiska (jeśli to zjawisko) bardziej mi się podoba niż ono samo; jeśli to proces kontrolowany, nie podoba mi się wcale.
Na szczęście zupełnie nie wiem o co chodzi, nie znam języka angielskiego - poza paroma wulgaryzmami, i mogę się oddawać bezinteresownym rozmyślaniom o tym, kim też mógł być dziadek, powiedzmy, Włodzimierza Cimoszewicza, a kim będą, być może, jego (nie dziadka !) wnuki, albo o czymkolwiek innym; jeśli
coś wymyślę, albo i nie wymyślę, to zapisuję. Ot, takie hobby.
Za ukłony dziękuję i składam wzajemne - AT.
Andrzej Tatkowski
@Andrzej Tatkowski
22 Stycznia, 2012 - 19:47
Proces. Nie wiem, czy kontrolowany. Najkrócej rzecz ujmując, upgrading to zastąpienie starego produktu jego nowszą, ulepszoną wersją.
Pozdrawiam
PS. Cieszę się, że mój neologizm zyskał Pańskie uznanie, martwię się natomiast, że mogłem zakłócić Pańskie bezinteresowne rozmyślania ;-). Ale przyzna Pan, że ulepszenia tego konkretnego produktu przebiegają w tempie zaiste niezwykłym ;-).
o skutkach "dziadowstwa"...
22 Stycznia, 2012 - 18:12
wyciąga Pan, Pamie Andrzeju temat przemilczany, pod dywan rodzinny zamiatany...
ale też i temat bolesny częstokroć...
warto nieraz pochylić nie tylko głowę ale głośno się wypowiedzieć...
przezwyciężając ból serca...
===
... to przyjemne czasami żyć marzeniami twardo stąpając po ziemi...
... to przyjemne czasami żyć marzeniami twardo stąpając po ziemi...