Gaudeamus !

Obrazek użytkownika Andrzej Tatkowski
Blog

Wiele jest powodów do radości, bo jesień mamy piękną, pan prezydent nie pojawia się w mediach i nie obraduje sejm, za to kochany pan profesor Wolniewicz tak odmłodniał (już przed sobotnim Marszem !), że niejednym nas jeszcze zachwyci - co daj dobry Panie Boże, i Ty, zacny Ojcze Dyrektorze.

Niestety, bez cierpień żyć się nie da, zwłaszcza na służbie, więc dwaj obywatele posłowie z PO, Witczak i Kierwiński, wykonali partyjny obowiązek i wygłosili na tzw. konferencji prasowej partyjne komentarze do sobotnich "wypadków wrześniowych" oraz do dzisiejszej konferencji premiera in spe, pana profesora Piotra Glińskiego.

Komentarze były takie, jak Platforma Obywatelska, czyli
kompletnie pozbawione treści i nieporadne stylistycznie, ale na szczęście krótkie, co daje podstawę do ostrożnego optymizmu - zwłaszcza w kontekście cudownej przemiany medialnej pana posła Halickiego i chwilowej nieobecności w mediach pana posła Olszewskiego (pani posłanka Kidawa-Błońska nie wywołuje równie żywych reakcji, bo ostatnio trochę zmizerniała).

Pan premier czy to zakończył pisanie Drugiego Ekspoze, czy
z niego zrezygnował,w każdym razie udał się własną osobą do Krakowa, by uświetnić swą obecnością inaugurację roku akademickiego na Uniwersytecie Jagiellońskim, sławnym z tego że zatrudnia profesora Jana Hartmana, a także z tego, że można na nim zdobyć za niewygórowaną opłatą "wiedzę z zakresu płci społeczno-kulturowej" (nie wiem o co chodzi, a gdybym nawet wiedział, nie powiem, bo się wstydzę, ale zacytowałem wiernie, co tam napisano).

Pan premier taką czy inną wiedzę posiadł już był skądinąd, nie przybył więc po nią do Krakowa, ale skoro już przybył, postanowił w ramach uświetniania inauguracji podzielić się tym, co miał pod ręką, a miało to formę referatu.

W wygłoszonym przez mgra Tuska referacie naukowym nie było niestety wzmianki o tych akurat przykładach Niezależności, które wyżej wymieniłem, może dlatego, że referat ów tyczył się Niezależności wszelakich Instytucji od czegokolwiek, a zwłaszcza od kogokolwiek.

Może dlatego, gdy referent ze swadą i naciskiem podkreślał bezcenne walory oraz chwalił piękne tradycje Niezależności Instytucji, przypomniała mi się sprawa magistra Zyzaka, którego pracę magisterską mgr Tusk zrecenzował publicznie bez czytania, ale nie bez konsekwencji dla autora, jego promotora, instytutu i wydziału, dla uniwersytetu - i dla polskiej historii najnowszej.

Przypomniałem sobie ówczesne działania ministerstwa pani profesor Kudryckiej, a w chwilę potem myśl moja dotarła do jeszcze bardziej niezależnych instytucji - na przykład do Centralnego Biura Antykorupcyjnego, z którego pan premier wyrzucił konstytucyjnego szefa, pana Mariusza Kamińskiego,
czy do tej sejmowej komisji śledczej, zwanej "hazardową",
której niezależny przewodniczący, Mirosław Sekuła, został
zarekomendowany i wybrany przez partię Donalda Tuska - i tak dobrze powinność swej służby zrozumiał, jakby był, bo ja wiem - ministrem w kancelarii premiera albo prezydenta.

Tego, co mi się przypominać jęło potem, nie będę wymieniał
z litości - bo jestem przekonany, że nieszczęsny premier długo już nie pohasa, a niektórym jego pretorianom trzeba będzie niebawem próbować wybaczać, jeśli zechcą i zdołają naprawić krzywdy wyrządzane w imię dobra swojej partii.

Poglądy Donalda Tuska na niezależność instytucji to jego własność osobista, do której oczywiście ma prawo.

Z przykrością konstatuję, że praktyka funkcjonowania jego gabinetu bywała literalnym zaprzeczeniem tez, jakie głosi.

Doktrynerskie wywody przewodniczącego partii, bezkarnie uprawiającej od lat polityczny terroryzm, wydają się próbą przerzucenia brzemienia odpowiedzialności na tych, którzy jeśli sądzeni będą oddzielnie, to tylko dlatego, że nikt nie postawi im wprost zarzutu, iż nie byli niezależni od Donalda Tuska - ich przełożonego, przywódcy i patrona.

Byłby to zarzut bardziej chyba niepoważny od dzisiejszych dywagacji pana premiera na temat niezależności instytucji, ale nie aż tak bezwstydny, więc przynajmniej śmieszny.

Ale elita "ludzi Platformy" nie ma powodów do śmiechu, bo wyśmiali swój limit wcześniej.

Mała szkoda.

Brak głosów

Komentarze

Mamy powodów, naprawdę. A prof. Wolniewicza bardzo szanuję i lubię, mimo tego że jeden z mych artykułów się nazywa... "W czym się myli prof. Wolniewicz?" :))

Jakub Wołyński

Vote up!
0
Vote down!
0

Jakub Wołyński

#294662