estetyka burdelu
Nie wiem, czy jakiś badacz naszej ponurej przeszłości zechce i potrafi spenetrować zagadkowe zjawisko duplikacji, które odkryłem ongi przypadkowo, i do dziś nie wiem, czy jest ono fenomenem przypadkowym czy efektem sprawności intelektualnej i operacyjnej funkcjonariuszy jakiegoś aparatu albo systemu.
Duplikacja, po polsku podwojenie, zainteresowała mnie nieco gdy obserwowałem kariery, nie tylko naukowe, ludzi noszących znane nazwiska; zauważyłem, że różnice między prof. Szaniawskim (Klemensem)i prof. Szaniawskim (Ignacym) nie ograniczają się do ich imion, bo widoczne były również inne różnice, np.w traktowaniu obu uczonych przez tych, którzy ich traktować mogli tak, jak chcieli - protegować, albo internować.
Innych, licznych, przykładów nie przytaczam.
Moje zainteresowanie wzrosło, gdy przeglądając w Tygodniku "Solidarność" listę delegatów na Pierwszy Krajowy Zjazd Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego pod tą samą nazwą zauważyłem na niej delegata (bodajże z regionu kieleckiego) nazwiskiem Wałęsa, noszącego imię Lech.
Kiedy w TVP i w Radiu Maryja niemal jednocześnie pojawiły się dwie, jakże różne, Krystyny Czubówny, kiedy do mojej świadomości dotarła (także niemal jednocześnie) wiedza o istnieniu dwóch - jeszcze bardziej różnych - Waldemarów Chrostowskich, moja ciekawość przeradzać się zaczęła w niepokój i obecnie jest dorodną obsesją : duplikatofobią.
Nie chodzi o sobowtóry; nie obchodzi mnie, czy w Hotelu Francuskim w Krakowie zastrzelono prawdziwego Bieruta, czy jego sobowtóra, bo obaj na pewno już nie żyją, a pogłoska o owym zamachu może być całkowicie fałszywa.
Obawiam się czegoś zupełnie innego.
Oto własnie dziś dowiedziałem się (od red. Michalkiewicza, oby żył wiecznie !) o istnieniu i działalności duplikatu sympatycznego polskiego aktora, kreującego sympatyczną postać tytułowego bohatera w sympatycznym serialu tv.
Duplikat jest jego rówieśnikiem, nosi identyczne imię oraz nazwisko i również zajmuje się działalnością artystyczną, ale bardzo różni się od pierwowzoru - człowieka nie tylko sympatycznego, ale normalnego i przyzwoitego; różnica jest mniej więcej taka, jak w przypadku Ali Baby z Biłgoraja i pana Marka Jurka.
Ponieważ nie ma w polskim Sejmie pana Marka Jurka a Ali Baba nie tylko w nim jest ale ma być pono wicemarszałkiem, należy się spodziewać, że z publicznej telewizji zniknie niebawem ksiądz Mateusz, by uczynić miejsce dla takiego Artura Żmijewskiego, który zapewni większą oglądalność programu i znacznie lepiej posłuży misji cywilizacyjnej, którą realizuje pod wysokim protektoratem ministra kultury nie od dziś - w kraju i zagranicą.
Nim ów duplikat rozbłyśnie pełnym, własnym blaskiem na małych ekranach (gdzie wczoraj nocą pojawiło się jego antypospieszalskie dzieło reporterskie), chciałbym czegoś dowiedzieć się o ewentualnej synchronizacji jego kariery z rozwojem osobowości i warsztatu aktorskiego, a także ze wzrostem popularności lubianego przeze mnie artysty.
Może znajdzie się odważny badacz, który jeszcze przed likwidacją Instytutu Pamięci Narodowej zdąży ustalić, kto promuje i wspiera kariery profesjonalnych bluźnierców i deprawatorów, niszczących narodową kulturę i obyczaje, nie pomijając okazji by przeciwstawić dobrotliwemu wizerunkowi
prowincjonalnego duchownego, kreowanego przez pana Artura Żmijewskiego, to, co wykreuje duplikat - skandalista Artur Żmijewski.
Wiem, ze zbieżność nazwisk może być czysto przypadkowa - ale od czasu gdy zawsze lojalny artysta Jerzy Fedorowicz reklamował swoje objazdowe występy jako "J. Fedorowicz" przestałem wierzyć w przypadki.
Wspomniałem, że jestem obsesjonatem, jeśli nie gorzej.
Za to, co się dzieje z kulturą narodową, z polskim teatrem
z wrażliwością i smakiem młodych pokoleń nie obwiniam ani ministra Zdrojewskiego, którego Tusk "rzucił na kulturę", ani ambitnych półgłówków, żądnych sławy i pieniędzy - bo myślę, że "inni szatani są tam czynni", i - synchronizują.
Efekt końcowy jest widoczny; zamiast "bufetu kulturalnego" proponowanego przez Kisiela mamy burdel, w którym każdy może sobie skonsumować taką sztukę na jaką go akurat stać, ale zdrowia mu od tego z całą pewnością nie przybędzie.
To co wypichci jeden czy drugi kuchcik można razem z nim spalić na jakimś stosie, ale nie jest to dobry sposób, by samemu uniknąć ognia piekielnego.
Lepiej chyba poszukać tych "innych szatanów", wyciągnąć z kuchennego zaplecza, i posłać wreszcie - do diabła.
Ustalenie, kto ile zarabia na którym Arturze Żmijewskim, a jeśli do niego dokłada, to ile, i z czego - chyba nie jest żadną tajemnicą - państwową czy służbową ?!
Na estetyczny kształt naszego burdelu nie mamy żadnego wpływu, od tego są dekoratorzy, ale kasa musi się zgadzać; są w niej nasze pieniądze.
Rachunek proszę.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 2049 odsłon
Komentarze
post scriptum
3 Listopada, 2011 - 18:26
Wyszło trochę ponuro, a ja tu jestem od rozbawiania, więc dopiszę, co mi przyszło do głowy.
Otóż przyszło mi do niej, w związku z niedawnym spotkaniem najważniejszych rabinów z panem prezydentem Komorowskim w sprawie rytualnego uboju, że można by talent pana Artura Ż. wykorzystać dla dobra wspólnego, powierzając mu inscenizację takiego uboju, w celach czysto artystycznych, w ramach teatru telewizji - na żywo.
Wiem, że byłby kłopot z wołkiem, ale można go zastąpić byle nazistą, wskazanym przez ekspertów Antify albo kogoś, kto nosi koszerne nazwisko (może być Blumsztajn) i z przyjemnością wskaże, a w razie czego potrafi pokazać.
Szojchet powinien nosić pasiak oświęcimski, albo markowy garnitur - z opaską.
Nad całością spektaklu zamiast gwiazdy Dawida powinien unosić się Dawid Warszawski z miniaturką Adama Michnika w klapie.
Tytuł spektaklu : "Oeffnung".
Andrzej Tatkowski
jaki kłopot z wołkiem?
3 Listopada, 2011 - 22:22
przecież jest do dyspozycji redaktor Wołek (w każdy piątek daje głos u Żakowskiego w tok fm)
duplikatofaobia
3 Listopada, 2011 - 20:18
W Polsce z nazwiskami i imionami dzieją się bardzo dziwne rzeczy. Jedni próbują się wyróżnić lub odróżnić i używają dwóch imion, lub dwóch członów(dobrze, że nie członków)w nazwisku. Na przykład taki Jacek Wincent Rostowski, albo Małgorzata Kidawa-Błońska.
Inni zaś próbując zmylić trop (a tym samym ewentualną pogoń), kilkakrotnie zmieniając nazwiska. Na przykład taka Andzia Rojer-Dziadzia-Deptuła-Komorowska.
Jeszcze inni próbują wtopić się w tłum zmieniając dane osobowe na Jan Nowak, lub ewentualnie Ewa Kowalska.
Najgorszym jednak, najbardziej bezwzględnym i cynicznym typem są duplikatorzy. Czyli osobniki, które potrafią podebrać lub w zależności od zamówienia zniszczyć karierę oryginałowi.
Gdzieś musi istnieć ta duplikatorownia, ktoś tam te flepy duplikatowe produkuje i wydaje. Ale gdzie ?
Pozdrawiam
P.S. Podobno rabinów nie zadowoliła proponowana maca. Chcą całego pieczonego baranka, który nomen omen nazywa się Polska.
NIEPOPRAWNY INACZEJ
NIEPOPRAWNY INACZEJ
Oni maja poczucie humoru.
3 Listopada, 2011 - 21:15
Po nim można poznać tę ich "niewidzialną rękę" :)
Do (III) Polski wprowadził nas autentyczny Lech, ten legendarny też się przecie Wałęsa(ł). Sprzedał Krzyżakom - Mazowiecki, i to w Krzyżowej. Akcesję podpisali 1 maja. Ambasadorem w Sofii od 2007 był Papierz. Putin to też Wałęsa (put` - droga/pójść/iść/wałęsać się). A w pobliżu Katynia - Chatyń, kompleks monumentalnych pomników poświęconych zamordowanym. Przez eee...nazistów.
W latach 80 Gwiazda był też po ich stronie.
Czy mają poczucie humoru? Zagadka
3 Listopada, 2011 - 23:00
A kto to jest Zygmunt Krok, także Piotr Krok, Piotr Podgórski (dla ułatwienia: ur. 4.08.1956 w Radomiu)?
Najbogatszy człowiek w Polsce, właściciel Polsatu i wielu innych spółek?
To Zygmunt Solorz-Żak.
Nazwisko Solorz przyjął po zawarciu małżeństwa z Iloną Solorz, natomiast nazwisko Żak przyjął po rozwodzie z pierwszą żoną i poślubieniu Małgorzaty Żak.
********************************** Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, áldd meg a magyart
Też zauważyłem to zjawisko:
3 Listopada, 2011 - 21:52
są np. dwie Muchy (Anna i Joanna) a dwóch Klichów spowodowało że przez pewien czas nie umiałem ich odróżniać. Trzech Tomaszów Lisów (jeden z nich nie żyje od niedawna), trzech Komorowskich w Sejmie po 1989 roku... Było tego wiecej, ale nie próbowałem zestawiać. Co ciekawe, to się trafia poza Polską, na przykład sprawami związanymi z tzw. "teorią zimy nuklearnej" z lat 80-tych ubiegłego stulecia zajmował się niejaki Turco (Amerykanin) oraz Tarko [w pisowni rosyjskiej] po stronie sowieckiej. Wśród sowieckich akademików było po kilku o tych samych nazwiskach, w spisach nazwisk różniących się dopiero drugim inicjałem imienia czy "otczestwa", zajmujących się tą samą dziedziną; niekiedy w tym samym czasie, a niekiedy - w tej samej instytucji - w różnym czasie w sytuacji wykluczającej że jest to ta sama osoba. Przykładowe nazwiska: Aleksandrow, Golicyn.
Oczywiście, większość z nas znalazłaby swoje imię i nazwisko np. na liście Wildsteina, czasem wielokrotnie powtórzone, ale w końcu nie mówimy o książce telefonicznej tylko o osobach pojawiających się imiennie i wielokrotnie w sferze publicznej.
Temat jest ciekawy i nie wyobrażam sobie do jakich wniosków można byłoby jeszcze dojść...
Pozdrawiam
Honic
Dziekuję !
3 Listopada, 2011 - 22:34
Nie chciałem sięgać zagranicę, ale to chyba tam duplikację wymyślono; jestem naprawdę ciekawy, kto właściwie mógł tę mikrotechnikę "gospodarowania zasobami ludzkimi" stosować - jeśli nie jest ona złudzeniem maniaka, bo umysł musiał mieć nieprzeciętny, możliwości imponujące, a osobowość wyjątkowo wredną.
W praktyce chodzi mi jednak o to, że gdyby prasa doniosła, że wysokie odznaczenie, nagrodę albo inny honor "przyznano" za działalność artystyczną panu Arturowi Żmijewskiemu prosty lud nie będzie wiedzieć, choć powinien, kto w istocie był beneficjentem, a i wysoka komisja, kapituła albo inny organ klepnie nazwisko honorata myląc się co do osoby i charakteru jej zasług - a w danym przypadku myląc pożytek ze szkodą.
Pozdrawiam i zachęcam do drążenia tej intrygującej zagadki AT
Andrzej Tatkowski
Inne przykłady:
4 Listopada, 2011 - 17:37
Marian Janicki (ur. 12 października 1927) – generał brygady Milicji Obywatelskiej, komendant główny MO w latach 1973-1978. Jeden z najbardziej zaufanych ludzi władzy w stanie wojennym.
Marian Jerzy Janicki - ur. 24.01.1961, generał dywizji, od 2007 szef BOR
Marian Józef Janicki - ur. 24.05.1954 w Odolanowie, absolwent Wyższej Szkoły Nauk Społecznych przy KC PZPR (1985), poseł na Sejm z PZPR, potem Unii Pracy
Alfred Miodowicz (28.06.1929) (ojciec Konstantego Bronisława) był członkiem Politbiura PZPR i szefem OPZZ;
Konstanty Bronisław Miodowicz (syn Alfreda), ur. 9 stycznia 1951 w Gniewkowie); poseł na Sejm, W latach 1990–1996 w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych i Urzędzie Ochrony Państwa jako szef kontrwywiadu.
Mirosław Milewski (ur. 1 maja 1928)działacz komunistyczny, generał dywizji Milicji Obywatelskiej, członek Biura Politycznego i sekretarz Komitetu Centralnego PZPR
Mirosław Marian Milewski (ur. 25 kwietnia 1966 w Płocku) – polski polityk i samorządowiec, od 2002 do 2010 prezydent Płocka.
Jerzy Milewski (ur. 27 marca 1935), Od 1982 do 1991 kierował Biurem Koordynacyjnym NSZZ "S" w Brukseli. W styczniu 1991 objął stanowisko szefa Biura Bezpieczeństwa Narodowego. Od listopada 1993 zajmował stanowisko sekretarza stanu w Ministerstwie Obrony Narodowej. W czerwcu 1994 odszedł ze stanowiska szefa BBN. Po dymisji ministra Piotra Kołodziejczyka (w listopadzie 1994) do czasu powołania Zbigniewa Okońskiego (w marcu 1995) pełnił obowiązki ministra obrony narodowej. Po wyborach prezydenckich w 1995 i wyborze Aleksandra Kwaśniewskiego powrócił do pracy w Kancelarii Prezydenta na stanowisku szefa BBN. Źródło: Wikipedia (poszedłem na łatwiznę).
Ale to tylko przykłady...
Rachunek sumienia
3 Listopada, 2011 - 21:59
A ja stawiam skundlonemu dziennikarstwu POlszewickiemu pytnie-ile was kosztuje reachunek sumienia w chlewni Augiasza,że nie czujecie własnego smrodu?.
http://www.youtube.com/watch?v=qdDmUnMEGZs
JAN OLSZEWSKI
Duplikaty
4 Listopada, 2011 - 11:48
A w ostatnich wyborach chociażby taki PSL oszukiwał ludzi umieszczając na swoich listach ludzi o nazwiskach podobnych do kandydatów PiSu - np. Alicja Maria Zając,czy Alicja Zofia Zając- kto zgadnie na którą głosować, albo Mariusz Błaszczak czy Marek Błaszczak ?Przypominam sobie również hydraulika Marcinkiewicza, który w poprzednich wyborach dostał się ( tylko nie wiem , czy do Sejmu czy do samorządu ?)dzięki nazwisku.