czujność i troska

Obrazek użytkownika Andrzej Tatkowski
Blog

W oczekiwaniu na jakiś historyczny zwrot śledzę tych, którym jest niedobrze a znajdują się w polu dostępnym obserwacji, bo przypuszczam że to zwracanie może zacząć któryś nich; który, nie mam pojęcia, a nie jest to przecie obojętne.

Kłopot w tym, że podobne objawy, występujące u różnych osób, mogą mieć zupełnie inne przyczyny i nawet troska o "EURO" nie łączy nas do takiego stopnia, jakiego by sobie życzył pan prezydent Komorowski, bo każdy minister ma wszak inne zmartwienia i tylko premier obejmuje ich całokształt, a troski prezesa Laty i trenera Smudy też się chyba różnią od siebie, nie mówiąc o troskach poszczególnych kopaczy czy też na przykład arbitrów.

Czasy są trudne, nie da się przewidzieć kto będzie kopał a kto nie, kto gdzie będzie kopany (nie "w co", tylko gdzie, proszę czytać uważnie !), kto kogo będzie sądził i jakie zapadną werdykty - i co ludzie na to powiedzą, jeżeli się jednakowoż dowiedzą.

Premier oświadczył, że wszystko jest już gotowe i nie ma
sygnałów o żadnych zagrożeniach, ale dostrzega takowe pan Wiktor Suworow, przedstawiający się jako "zawodowy szpieg, wykształcony przez najlepszy wywiad świata - GRU", a także jakiś pan poseł najnowszej generacji, który wprawdzie nie obawia się aktu agresji ze strony światowego terroryzmu, ale chciałby mieć pewność że sportowcy rosyjscy będą się mogli bezpiecznie przygotowywać do zadań sportowych w hotelu "Bristol" i postuluje przeniesienie ruchomej części Krakowskiego Przedmieścia na Wawel.

Stan wzmożonej czujności oraz szczerego zatroskania ogarnia stopniowo wszystkich, od najtęższych profesjonalistów po anemicznych amatorów walk o prawa człowieka, prawa kobiet, prawa zwierząt i prawa artystów (komu się nie podoba taka kolejność może ją zmienić ale radzę to uczynić po namyśle).

Nie wszyscy obywatele mają takie możliwości wyrażania obaw jak pan poseł Kalisz czy pan poseł Biedroń, więc niektórzy
artykułują swoje troski na portalach internetowych, gdzie roi się od głosów obrońców wartości uniwersalnych, prawd i aksjomatów, a gdy zajdzie potrzeba proroctw i przepowiedni albo przestróg, objawiają się rzesze proroków i doradców.

Zauważalny ostatnio wzrost zaniepokojenia zagrożeniami ze strony pana przewodniczącego Dudy nie dziwi mnie; sam też się niepokoję o jego przyszłość.

Ponieważ jednaj nie dysponuję wystarczającą imaginacją, by ujrzeć oczami duszy prezydenta RP Dudę, wyrywającego jakieś kartki z jakichś tajnych raportów na swój temat, uprzejmie
proszę dobrze poinformowanych autorów prognoz i hipotez na ten właśnie temat o uchylenie chociaż rąbka.

Informacja że pan Duda odbywał służbę wojskową nie budzi we mnie jakiegoś szczególnego niepokoju.

Bardziej niepokoi mnie prezentowanie publicznie przez funkcjonariuszy państwowych zarzutu naruszenia polskiego prawa przez przewodniczącego Dudę i jego związek (którego nazwa bardzo mi się podoba) i rad bym znać opinie tych, którzy obserwują jak toczy się nasza wspólna historia, w tym i "Niepoprawnych" : naruszył, czy nie naruszył ?

Interesuje mnie już niewiele spraw publicznych, ale nadal jestem ciekawy, co komu w Polsce wolno.

Jeśli o mnie chodzi, nie jest tego wiele.

Brak głosów

Komentarze

Jeśli chodzi o pana Piotra Dudę, to interesuje mnie on tyle co przedwczorajsza mżawka a to głównie z powodu nierobienia przezeń niczego (prócz hucpy wokół siebie).
Za to jest w stanie wzbudzić moje duże zainteresowanie czwarte i trzecie pokolenie jego przodków .

NIEPOPRAWNY INACZEJ

Vote up!
0
Vote down!
0

NIEPOPRAWNY INACZEJ

#259145

Jak widać powyżej, wolno mi pisać.

Wolno mi pisać nawet o sprawach ważnych dla bezpieczeństwa państwa, i to nie tylko zewnętrznego, ale i takiego, o jakie dba pan minister Cichocki, który nie jest w swojej czynnej trosce o ład i porządek tak osamotniony, jak pan minister Sikorski na niektórych "kierunkach" prowadzonej dyplomacji, np. watykańskim czy brukselskim (choć tu mogę się mylić).

Wolno mi zasygnalizować obywatelski niepokój w związku z rosnącym prawdopodobieństwem wybuchu otwartego konfliktu między "władzą", tj. funkcjonariuszami partyjnego państwa,
i częścią "społeczeństwa", reprezentowaną przez organizację co najmniej równie legalną jak sejm (pozbawiony posłów, których mandaty zostały "wygaszone" przez byłego marszałka, wzbogacony natomiast o reprezentantów środowisk, które powinny znajdować się pod szczególną pieczą pana ministra Cichockiego, a może i ministra Arłukowicza, że o innych organach państwa nie wspomnę).

Wolno mi, bo jestem obywatelem demokratycznego i prawnego państwa prawa, szczerze zatroskanym o dobro wspólne.

Niestety, ani moja troska, ani moje pisanie nie przynoszą żadnych pożytecznych rezultatów.

Powinienem wyciągnąć z tego jakieś praktyczne wnioski, ale jeszcze chwilę to potrwa, bo niełatwo przestać pisać, bardzo trudno przestać się troszczyć o wspólne dobro, a najtrudniej przestać być obywatelem i żyć, gdzie się przyszło na świat.
Na szczęście "vivere non est necesse".

Może zdążę, nim władzę obejmą ci, którzy radzą o polskości zapomnieć, w sojuszu z tymi, co uważają ją za nienormalność, i tymi, których przodkowie ojczyzny nie mieli, bo mieć nie
chcieli.

Perspektywa pozbycia się brzemienia współodpowiedzialności za przyszły los Ojczyzny , za jej długi, i za "wizerunek" jest doprawdy nęcąca; a gdy dodać to tego miły błogostan niezaangażowanego obserwatora zdarzeń, któremu rezultaty wyborów, wyroki sądów czy obsada stanowisk publicznych w państwie zamieszkania są równie obojętne, jak wynik meczu outsiderów pakistańskiej ligi hokeja na trawie, doprawdy zdziwienie ogarnia człowieka, że jeszcze nie przestał pisać tych tutaj dyrdymałów..

To, oczywiście, żart; wszyscy lubimy sobie wszak pożartować, od głowy państwa do niżej popisanego, tyle że nie wszystkich śmieszy to samo, i nie w tym samym stopniu.

Podobnie jest z zatroskaniem.

Vote up!
0
Vote down!
0

Andrzej Tatkowski

#259176