Wizjonerzy

Obrazek użytkownika Free Your Mind
Kraj


Czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal, Chev może więc mieć rację twierdząc, iż gabinet ciemniaków zastosuje najprostszy z manewrów propagandowych, znany już z czasów sowieckich, czyli zwyczajną blokadę informacyjną. Chev, z którym wczoraj dyskutowaliśmy o powodach takiego, a nie innego zachowania ciemniaków wokół epidemii, obstawał przy zdaniu, że ciemniacy prowadzą po prostu politykę sondażową, podczas gdy ja twierdziłem:

„problem właśnie w tym, że to nie jest polityka nawet sondażowa - gdyby bowiem dbali Oni o swój PR, to by zabezpieczyli Polaków na sto sposobów i z dużym wyprzedzeniem właśnie na wypadek epidemii, by potem mówić: "widzicie, ludzie? Wszędzie takie pokłosie choroby, a u nas - spokój, profilaktyka była jak należy, wprowadziliśmy szczepienia, zabezpieczyliśmy możliwie największą ilość osób". To by im podreperowało PR na następne dwa lata."”

Na to zaś Chev odrzekł w te słowy:

„Ten PR, co go większość naszych speców od tego "fachu" uprawia, sprowadza się do paru chwytów, głównie zaś do "kreowania obrazu"; dosłownie chodzi tylko o to, co będzie na wizji i jaki z niej będzie szedł przekaz [podkr. F.Y.M.]. Wydaje się tym specom, że jak na wizji będzie mile i cacy, to taki będzie powszechny odbiór. Przecież dlatego w czerwcu przenieśli obchody do Krakowa, bo demonstracja stoczniowców bardziej skupiłaby uwagę kamer, niż premier. Nawet nie dlatego, by serio obawiali się jakiejś poważnej rozróby (choć propagandę o "warchołach" puszczali), tylko chodziło o to, kto będzie w centrum uwagi mediów.”

Dziś zaś wygląda na to, że Chev słusznie przewidywał, bo „temat epidemii” dosłownie znikł z mediów, jak ręką odjął. Wprawdzie dziś TVN24 informuje nas, że w USA zaproponowano profilaktykę niepodawania ręki przy powitaniu i że ktoś z rosyjskich urzędników wpadł na pomysł, by produkowano modne maski, ale to stosunkowo niewiele jak na niedawne doniesienia o „lawinowym przyroście zachorowań” w Polsce. Lawinę powstrzymała zatem zmowa milczenia w środkach przekazu. To zresztą tak, jak w „GW”, która zwykle „minuta po minucie” potrafi relacjonować przeróżne arcyważne wydarzenia (typu demonstracja gejów), a tu nagle przeoczyła nadanie doktoratu hc Wieszczowi w Krakowie. Możliwe to? Oczywiście. Wystarczy mieć odpowiednie soczewki kontaktowe – one bowiem, jak każdy okular, mogą rzeczy powiększać lub też zmniejszać do mikroskopijnych rozmiarów. A czego oczy nie widzą...

W sowieckiej Rosji wizjonerzy, którzy zajmowali się właśnie maksymalizowaniem lub minimalizowaniem określonych detali rzeczywistości, szli tak daleko, że potrafili retuszować zdjęcia w taki sposób, iż w epoce A jakiś ważny przedstawiciel klasy robotniczej był na fotografii, a w epoce B (gdy błędy i wypaczenia epoki A już zdiagnozowano), już go na zdjęciach nie można było znaleźć nawet z użyciem lupy. W peerelu takie zniknięcia dotyczyły postaci i nazwisk, które zamiast hołubić władzę ludu pracującego miast i wsi, zaczynały nagle jątrzyć przeciwko „Partii” lub takim czy innym gensekom, twierdzić, że „telewizja kłamie” i inne bluźnierstwa wygadywać.

Założenie, iż istnieje tylko to, co jest na wizji, wyrasta z pewnej „psychologii tłumu”, do której zwykle odwołują się propagandyści, a ponieważ tzw. piarowcy są zwykle synami lub córkami peerelowskich socjotechników, to dziedziczą oni tę bezcenną wiedzą z dobrodziejstwem inwentarza rozmaitych „sondażowni” zakładanych przez komunę zwłaszcza w latach 80. Uważają owi propagandyści, iż obywatele to pozbawiona rozumu masa, która po odwaleniu pańszczyzny w biurach, fabrykach, szkołach etc., dotarłszy do chałup, zasiada z wywalonymi gałami przed ekranami telewizorów i widzi tylko to, co jest jej pokazywane. Tak myślano za Gierka (zwłaszcza w II dekadzie lat 70.), urządzając telewizję/radio/prasę tak, by kreowała potiomkinowską Polskę „turniejów miast”, „potęgi gospodarczej”, „dobrobytu” i powszechnego zadowolenia obywateli, a jednocześnie by nie istniała Polska kartek na cukier, „wydarzeń radomskich”, pogarszających się warunków życiowych i rosnącego oporu społecznego. Apogeum owej kreacji stanowiła relacja z wyboru kard. Karola Wojtyły na papieża. Zainteresowanych odsyłam do „Trybuny Ludu”, niech znajdą informację o wyborze Jana Pawła II (oczywiście ta wiadomość jest, tylko: gdzie i jak skonstruowana; podpowiem, że na pewno nie na pierwszej kolumnie).

Oczywiście, strategia propagandowa wyznająca filozofię, iż istnieje tylko to, co na wizji, działała do pewnego czasu, tzn. do tego momentu, w którym to, co było skrywane przez ściemniaczy, widoczne było gołym okiem z okien naszych domów. Strajki i protesty można było do pewnego czasu przemilczać i udawać, że ich po prostu nie ma, jednakże w pewnym momencie było ich już tak wiele, że nawet ślepy mógł je dostrzec. Wtedy zaś propagandyści nie mogli już protestów nie pokazywać, zaczęli więc kreatywnie łączyć pewne zjawiska i tak niedobory na rynku już nie tłumaczono jako „planowe” czy też jako „przejściowe trudności związane z zaopatrzeniem”, lecz w taki sposób, że to „przestoje w pracy” prowadzą do tego, że w sklepach brakuje towarów.

Z dużą dozą prawdopodobieństwa możemy więc przyjąć, iż wzorujący się na Gierku ciemniacy powiedzą nam za pomocą swoich zaprzyjaźnionych mediów o epidemii, gdy sami będziemy leżeć z gorączką w łóżku domowym lub szpitalnym. Tak samo było przecież z kryzysem ekonomicznym, o którym wspominanie odbierane było jako wywoływanie wilka z lasu i kuszenie złego. Gdy kryzys był widoczny gołym okiem, wtedy ciemniacy przyznali, iż jednak coś takiego jak kryzys rzeczywiście istnieje. Można by się z takiej strategii nawet śmiać, gdyby nie świadczyła ona o szaleństwie ludzi sprawujących rządy – szaleństwie dowodzącym, że ci ludzie są w stanie poświęcić nawet bezpieczeństwo państwa i bezpieczeństwo obywateli za kurczowe trzymanie się władzy.

Zrozumiała jest w tym wszystkim postawa prorządowych dziennikarzy, którzy do tego stopnia są elastyczni, iż nawet nie usiłują „drążyć tematu” epidemii. Od epidemii trzeba trzymać się daleka, żeby się przypadkiem nie zarazić. Wiemy zaś od wielu miesięcy, że świńska grypa w 80% przypadków ma przebieg łagodny (coś jak letni wiaterek na naszej twarzy), jedynie w przypadkach osób z jakimiś dodatkowymi chorobami, może mieć przebieg gwałtowny i prowadzący do zgonu. Czy zaś prorządowi dziennikarze są zdrowi? Tego nawet oni nie wiedzą na 100 procent.

http://freeyourmind.salon24.pl/138894,o-ciemniactwie#comment_1922196
http://www.tvn24.pl/-1,1629410,0,1,na-grype-_-modne-maski-i-zakaz-podawania-reki,wiadomosc.html

Brak głosów