O ateizmie

Obrazek użytkownika Free Your Mind
Idee

świetny tekst E. Pióro (dotyczący ateizmu i ewentualnej uczciwości ateisty), mimo swojej rzetelności i celności, nie uwzględnia paru istotnych rzeczy, o których ja pozwolę sobie wspomnieć. Otóż ateista już w punkcie wyjścia swojego światopoglądu jest NIEuczciwy - nie uznaje on prawdy o tym, że człowiek, oprócz tego, że jest istotą myślącą, jest też istotą religijną (bez względu na kulturę, w której tenże człowiek dojrzewa). Religijność jest jakimś naturalnym elementem ludzkiego przeżywania świata, bowiem doświadczenie tego, co nadprzyrodzone (nie chodzi już nawet o relację z osobowym Bogiem, charakterystyczną dla katolicyzmu) stanowi powszechny rys kondycji ludzkiej.

Ateista, wbrew temu, co sobie uzurpuje, jest człowiekiem o ograniczonych zdolnościach intelektualnych oraz imaginatywnych. Po pierwsze, jak już powiedziałem, nie przyjmuje on do wiadomości tego, że człowiek jest istotą religijną (na wszystkich kontynentach), po drugie, ateista nie wyobraża sobie, żeby rzeczywistość mogła być bogatsza niż tylko to, co fizyczne, co mierzalne, co obliczalne, co przyrodnicze, po prostu. Po trzecie, ateista ma zdeformowany obraz nauki (której usiłuje być wierny) – odrzuca bowiem te obszary nauki, które związane są z badaniami religijności człowieka oraz próbami rekonstrukcji tego, co nadprzyrodzone; odrzuca też to, że wielu naukowców (ale też artystów, intelektualistów, wybitnych przywódców etc.) było i jest ludźmi religijnymi.

O ile agnostyk zachowuje pewien zdrowy umiar w formułowaniu sądów na temat tego, co nadprzyrodzone, wychodząc z założenia, że zwyczajnie nie jest w stanie poznać sfery nadprzyrodzonej, w związku z tym na jej temat i na temat sensowności ludzkiego religijnego nastawienia, wstrzymuje się od głosu – o tyle postawa ateisty ma (paradoksalnie) charakter quasi-religijny. Ateista bowiem nie tylko odrzuca to, co nadprzyrodzone, odmawiając mu istnienia, ale odrzuca też religijność ludzką, jako zafałszowanie, oszustwo, autohipnozę, chorobę psychiczną etc., a przy tym kieruje swoją agresję i na to, co nadprzyrodzone (zwalczanie symboliki religijnej, wyszydzanie Boga etc.), i na samą religijność (zwalczanie praktyk ludzi wierzących, wyszydzanie rytuałów), i na osoby duchowne. W sytuacji skrajnej, tj. takiej, z jaką mamy do czynienia w krajach komunistycznych, ateista zabiera się za eksterminację ludzi wierzących, osób duchownych etc. oraz za niszczenie tego, co z religijnością i religią jest związane (opisał to niedawno P. Gontarczyk (http://www.rp.pl/artykul/61991,391753_Bezreligijnosc__po_bolszewicku.html)).

Powiedziałem o quasi-religijności ateisty, ponieważ jest to osobnik, który każe ludziom religijnym wierzyć w coś, co sam „odkrywa” jako „boskie”. Zwykle jest to „rozum”, choć, jak wiemy, ateista odrzuca racjonalność ludzkich dróg do Boga (poszukiwań Boga), racjonalność ludzi religijnych, jak i samej religii) – chodzi mu więc o rozum specyficzny, właśnie ateistyczny, czyli odarty z tego, co nadprzyrodzone. W tym względzie ateista przypomina Kaja z bajki Andersena, tj. osobę, która widzi świat i ocenia innych ludzi wyłącznie ze swojej, mrocznej perspektywy albo też przypomina Sartre'a z jego tezą, że inni budzą w nim po prostu wstręt. W istocie ateista jest osobą duchowo sparaliżowaną, ale też z tego powodu popada czasem we wściekłość, w furię, miota się, bluzga, wydziera się itd. na widok osób religijnych lub duchownych, praktyk ludzi wierzących czy samej symboliki religijnej, w czym z kolei przypomina diabła, ziejącego siarką.

Wydaje się zresztą, że związek ateizmu z (otwartym lub skrywanym) kultem Szatana jest nieodległy, nie tylko z tego dość wyraźnego antyreligijnego (zwł. antykatolickiego) zacietrzewienia ateistów (przechodzącego w prześladowania ludzi wierzących), lecz i z tego powodu, że ateiści, co wydaje się szczególnie ciekawe, wprowadzają swoje własne rytuały (np. „ateistyczne małżeństwa”) i swoje własne kulty (wspomniany już kult „oświeconego” „rozumu”, kult „wielkich ateistycznych myślicieli”, a więc takich ateistycznych „świętych”), a więc (jak małpa Pana Boga) naśladują ludzi religijnych na różne sposoby, choć czynią to w zdeformowany, jak to zwykle w takiej tradycji bywa, sposób. Rytualizacja oraz dogmatyzacja ateizmu pokazuje, że ateiści swoją stłumioną religijność starają się nakierować na inne niż tradycyjnie religijne, cele. Pech chce, że często „religijność ateistyczna” zmienia się po prostu w kult zła.

Ateizm bywa dziedziczny. Sami ateiści zresztą uważają, że religijność (np. wiara w Chrystusa) jest rezultatem indoktrynacji stosowanej przez rodziców czy opiekunów w stosunku do „bezbronnego dziecka”, które, jak się możemy domyślić, jak automat daje się zaprogramować, a potem jak automat działa przez całe życie jako „człowiek religijny”. Tymczasem ci ateiści zapominają, że przecież ich ateizm też jest rezultatem indoktrynacji, a więc albo przekazali danemu ateiście swoją ateistyczną wiedzę jego rodzice/opiekunowie, albo jakiś „autorytet” spotkany w szkole średniej, na studiach lub po prostu w którymś ze środków masowego przekazu.

Ateista może oczywiście nam wmawiać, że sam doszedł do tego, że Boga nie ma, że religia jest czymś bezsensownym, że moralność oparta na Dekalogu to nieporozumienie itd. Zakładając, że taki ateista mógłby się trafić – choć, jak sądzę, 99% to po prostu ateiści „uwiedzeni duchowo” przez rozmaitych szarlatanów, których przecież nie brakowało w dziejach ludzkiej myśli, a już dziś jest ich wyjątkowo dużo – to musiałby dokonać najpierw aktu wykorzenienia Boga z własnego serca, wyrzucenia z serca naturalnej miłości bliźniego (a więc tego, że szanujemy innych ludzi; że czujemy się zobligowani, by im pomagać; że troszczymy się o innych itd.) i jakiegoś duchowego okaleczenia siebie właśnie w aspekcie widzenia świata w pełnym jego bogactwie i pięknie. Z reguły takie okaleczenia są rezultatem albo jakiejś traumy życiowej, albo kardiochirurgicznego precyzyjnego cięcia, dokonanego przez kogoś, kto dokładnie wiedząc, że Bóg jest i że realnie oddziałuje On na świat ludzi - kroi serca osób słabych i zagubionych po to, by nie mogły one dostrzegać miłości, która rozpościera się wokół nas.

http://ewapioro.salon24.pl/138392,czy-ateisci-moga-byc-ludzmi-uczciwymi

Brak głosów

Komentarze

z naukowcami to przesadziłeś. Najwybitniejsi dochodzą, że Bóg istnieje, a wśród takich szeregowych to ateizm i Jedyne Właściwe Lewackie Poglądy są bardzo modne. Znane z autopsji.

pozdrawiam

Kirker prawicowy ekstremista

Vote up!
0
Vote down!
0

Kirker prawicowy ekstremista

#37265

Moja religia polega na pokornym podziwie tego nieograniczonego wyższego ducha, który objawia się w drobnych szczegółach, jakie jesteśmy w stanie dostrzec naszymi wątłymi i słabymi umysłami. To głęboko emocjonalne przekonanie o obecności wyższej, rozumnej istoty, która jest objawiona w niepojętym wszechświecie, kształtuje moje wyobrażenie Boga.

Einstein o Bogu

Vote up!
0
Vote down!
0
#37900

Wode ludziom z mozgu robicie, to cala prawda o waszym bogu, na dodatek jakims ukrzyzowanym zydzie i podporzadkowaniu sie watykanowi. Jestescie nawiedzeni i glosicie herezje. Ale ze ciemnota jeszcze nadal jest powszechna i takich jak wy jest wielu, to pal szesc. Problem pojawia sie, jak wychodzicie do ludzi i do tych swoich sekt namawiacie by wstapili, robicie im wode z mozgow. Jako osoba tolerancyjna staram sie zrozumiec ludzi wierzacych, co wygaduja, ale czasem jak dzis juz nie moge sie powstrzymac, jak na takie glupoty jak ten tekst tu natrafilem, chcialbym zebyscie wszyscy co glosicie takie herezje na stosie sploneli. Ale wiem, ze tez by to nic nie dalo. Zal mi po prostu was. Macie mentalnosc dzieci i starcow. Dla mnie ejstescie czubkami, jak mozna modlic sie do przedmiotow martwych, jak mozna jakies rozance odprawiac, ubierac sie jak kosmici i zycie marnowac w zakonie. B. ciezka choroba psychiczna:) Nieuleczlana. Mam taka tez teorie, ze glupi zawsze sie sami unicestwia.

Vote up!
0
Vote down!
0
#39714

Odpowiem Ci w bardzo kulturalny sposób.
Nawiedzony to chyba jesteś Ty a może nawet osiągnąłeś kolejny etap czyli Opętanie.
Aby głosić herezje trzeba w coś wierzyć. Herezja to w końcu zgodnie z definicją Encyklopedii PWN "kacerstwo, poglądy religijne uznawane za sprzeczne z dogmatami głoszonymi przez Kościół i w konsekwencji za rodzaj niewiary w naukę Chrystusa". My nie głosimy herezji tylko naukę zgodną z nauką Chrystusa Pana.
Tolerancyjny jesteś bardzo chcąc palić na stosie osoby myślące inaczej niż Ty. To nie chcę wiedzieć w jakich sprawach jesteś nietolerancyjny.
Co do ostatniego zdania Twojej wypowiedzi zgadzam się w pełni, właśnie z Twojego wpisu widać jak się unicestwiasz.

Vote up!
0
Vote down!
0

----------------------------------------------------------- "Polska Niepodległa to Polska niebezpieczna" Lenin

#39716

Jestescie nawiedzeni i glosicie herezje

chcialbym zebyscie wszyscy co glosicie takie herezje na stosie sploneli.

Jak rozumiem, za "herezje" uznajesz poglądy sprzeczne z wyznawanym przez Ciebie ateizmem... Tym samym przyznajesz, że ateizm to forma anty-religii - wiara w nieistnienie Boga. Do tego daje się wyczuć dość obsesyjny antyklerykalizm... Wszystko razem daje w efekcie klasycznego taliba wojującego laicyzmu.

Tu masz inne notki, jeszcze bardziej się zapienisz, gwarantuję ;)

www.niepoprawni.pl/blog/287/irracjonalni-racjonalisci

www.niepoprawni.pl/blog/287/talibowie-laicyzmu

www.niepoprawni.pl/blog/287/racjonalizm-po-sadursku

pozdrowienia

Gadający Grzyb

Vote up!
0
Vote down!
0

pozdrowienia

Gadający Grzyb

#39717

Przecież ten pan sam się kompromituje używając słowa "herezja" w racjonalistycznym, ateistycznym poście.
No cóż nikogo nie będę uczył dialektyki. Druga sprawa to błąd logiczny w tym niezbyt skomplikowanym wywodzie.
Pozdrawiam.
p.s.
Nie powinno się obrażać wszystkich użytkowników portalu.

Vote up!
0
Vote down!
0

Pozdrawiam
**********
Niepoprawni: "pro publico bono".

#39718

Gadający Grzyb i Danz, normalnie wstyd mi za was, że się człowieka czepiacie. Normalnie wam udowadnia, że robicie wodę z mózgu ale nie, to trzeba jeszcze iść w zaparte, używać linków, cudzysłowów i słowa "dialektyka" (no wogle ty się, chyba, Danz, uczyłeś kiedyś ekonomii politycznej socjalizmu, że takie zwroty znasz...)

Człowiek jest grzeczny, uprzejmy, tolerancyjny, stara się was zrozumieć i się nie przypierdziela o byleco, jak jakiś dekiel, tylko wam życzy zwykłego sfajczenia na stosie. Normalnym trybem to by was katoli do dołu z wapnem palonym i po problemie, żebyście się nie modlili do przedmiotów martwych, i wogle do żadnych... bo Kolega artagnan jest młody, wykształcony (biochemik) i z Wielkiego Miasta Warsiawy (ciekawe, w którym pokoleniu...) i ma zajebistą stronę z galaktykami, którymi rządzi...

I jeszcze umie łowić ryby (na oko niewymiarowe) a nawet ma jakieś - mgławicowe - pojęcie na temat temperatury topnienia suchego lodu...

No to ja się pytam, czym żeście chcieli zaimponować artagnanowi (a gdzie reszta) na tym swoim portalu z wpisami o B. ciężkiej chorobie psychicznej...

No i wogle mnie ciekawi, co taki zajebisty kolo robi na portalu z Czubkami, ty kolo to tu ciągniesz jak magnes do swoich, czy będziesz leczył?

Bo nie wiem.
Pozdrawiam...

Vote up!
0
Vote down!
0
#39719

Przekonałeś mnie tym "dołem z wapnem". Masz rację, lepiej cicho siedzieć i się nie przyznawać, że się modli do przedmiotów martwych. Z drugiej strony kolega Artagnan rozwiązał problem Boga w dwóch zdaniach i koniec. On wie, że cała ta fizyka i chemia to jest tak skonstruowana, że gdyby elektron był o "tyćko" cięższy to i wszechświata by nie było. Ale ja tam jestem ciemny moher, co ja tam mogę wiedzieć. Tyle teraz wiem, że Boga nie ma, bo tak twierdzili i Stalin i Hitler i masa lewaków, którzy za pomocą kabury wybijali to z głowy dzieciom, tak, że te dzieci szybko wędrowały do Boga. Tfuuu zapomniałem, że Boga nie ma, ale jest kolega Artagan, który wszystko dobrze wie.
Pozdrawiam Hunie.

Vote up!
0
Vote down!
0

Pozdrawiam
**********
Niepoprawni: "pro publico bono".

#39723

Zbyt mocnych wczoraj wieczorem uzylem slow. Oczywiscie nie mialem na celu nikogo obrazic tylko spojrzec inaczej na problem, co pozwoli tez zrozumiec ludzi inaczej postrzegajacych rzeczywistosc, ale to nie znaczy ze gorszych od nas samych. Wspolne ublizanie sobie do niczego dobrego nie prowadzi.

W atykule dostrzegam mnostwo wyjatkowo nietrafnych uwag, np. "Otóż ateista już w punkcie wyjścia swojego światopoglądu jest NIEuczciwy - nie uznaje on prawdy o tym, że człowiek, oprócz tego, że jest istotą myślącą, jest też istotą religijną (bez względu na kulturę, w której tenże człowiek dojrzewa)". Ja na to patrze w ten sposob, ze jest sobie czlowiek, ktoremu zainstalowano jakis system, moze to byc religia, ale rownie dobrze kazda inna ideologia. Osobie niewierzacej do niczego nie jest potrzebny ten sytem wiary, wrecz czasem moze byc irytujacy. Na sile wmawianie ateistom, ze jesli sa myslacy, to i musza wierzyc jest robieniem ludziom wody z mozgow, a to jest b. grozne. Z zazenowaniem przygladam sie jak dorosli malym bezbronnym dzieciom robia taka wode z mozgu. Rodza sie po tem dylematy w rodzaju slub koscielny, czy cywilny, itp.

W kolejnym akapicie: "Ateista, wbrew temu, co sobie uzurpuje, jest człowiekiem o ograniczonych zdolnościach intelektualnych oraz imaginatywnych." Chyba jest na odwrot, to osoba wierzaca jest zamknieta w swoim swiecie. Dalej juz sil nie mam anlizowac, ale duzo jest sformulowan dla mnie nieakceptowalnych.

Inne sprawy:
Zajrzalem an polecone strony o ludziach racjonalnych. Ciesze sie, ze takie strony powstaja i tyle auterytetow podpisuje sie pod takimi projektami. Ja nie wnikam w co Wy wierzycie, to Wasza sprawa. Problem sie dopiero pojawia, jak checie swoja filozofie innym narzucic, np. nt. aborcji, in vitro, krzyze w klasach, religia na maturze. Tu mowie stanowcze nie! I bede walczyl z tym.

Kolejna sprawa. Tak naprawde spor miedzy nami dotyczy nie wiary w Boga, a postrzegania czlowieka. Wy postrzegacie go w centrum (antropocentrycyzm), co w konsekwencji prowadzi do przyjecia sily boskiej. Ja zas ze czlowiek jest tylko czastka tego swiata, bez ktorego zycie nadal by sie toczylo. Ale co ciekawe?! W konsekwencji tych zalozen prowadzi nas to wiary w istoty pozaziemskie... Wy wierzycie w Boga, zycie pozagrobowe, ja w obce cywilizacje...

Dostalo mi sie tez ze jestem hitlerem i stalinem. Zatem druga os wezmy znowu czlowieka tym razem w odniesieniu do jego wolnosci. Ja walcze o wolnosc jednostki, mam podejscie liberalne. stalin i hitler byli socjalistami. W ujeciu takim jednostka sie nie liczyla. Oni walczyli o caly narod. Nie chce mi sie tu nad tym dalej rozwodzic, mam nadzieje ze zrozumiale sie wypowiedzialem.

Przepraszam z gory, jesli kogos urazilem swoimi wypowiedziami.

Vote up!
0
Vote down!
0
#39743