Problem "grupy roboczej"

Obrazek użytkownika Free Your Mind

<p align="JUSTIFY">

</p> <p align="JUSTIFY">Wiemy, że zagadek smoleńskich jest niemal tyle co gwiazd na niebie w pogodną letnią noc, a jedną z nich jest kwestia „rekonesansu grupy roboczej”, która z przeróżnych względów nie mogła dotrzeć na lotnisko Siewiernyj i dokonać jego oględzin. Zacytuję może dłuższy fragment książki „Smoleńsk. Zapis śmierci”, w którym przywołanych jest kilka depesz dyplomatycznych wskazujących nie tylko na zaskakującą wyrozumiałość ambasady w Moskwie wobec stanowiska Rusków, ale wprost na swoistą kooperację ambasady w Moskwie z Ruskami utrudniającymi przygotowania do uroczystości katyńskich z udziałem Prezydenta (s. 187-188; pogrubienia pochodzą ode mnie, oczywiście):</p> <p align="JUSTIFY">

</p> <p align="JUSTIFY">„Nieczajew (dyrektor departamentu europejskiego MSZ, Siergiej Nieczajew – przyp. Autorów) poinformował, że według jego wiedzy jakiekolwiek korzystanie z lotniska w Smoleńsku może stanowić poważny problem” - ambasador Bahr relacjonował w clarisie do szefa Protokołu Dyplomatycznego MSZ Mariusza Kazany i dyrektora departamentu wschodniego Jarosława Bartkiewicza. Opór Rosjan musiał być duży, bo w mniej oficjalnych mailach urzędnicy naszej ambasady pisali wprost: <b>jeśli samolot z grupą roboczą ma wylądować na Siewiernym, to potrzebna jest interwencja samego Putina</b>. Bez jego „osobistego zaangażowania” - przekonywali dyplomaci - nikt nie otworzy dla nas tego lotniska. (Teraz oczywiście autorzy starają się czytelnikowi wyjaśnić, o co chodzi – przyp. F.Y.M., he he:) Ta sytuacja najlepiej pokazuje absurdalność rosyjskiej hierarchiczności - premier stuczterdziestomilionowego kraju decydował o tym, czy zapyziałe wojskowe lotnisko w Smoleńsku ma przyjąć samolot z polskimi urzędnikami czy nie.”</p> <p align="JUSTIFY">

</p> <p align="JUSTIFY">Akurat. Chodziło o TO, właśnie TO lotnisko, po prostu. Nie podejrzewam, by Putin decydował o losach innych „zapyziałych lotnisk”, jeśli nie wiąże się z nimi jakaś bardzo ważna militarna akcja. No ale takie rozważania są poza zasięgiem autorów książki „Smoleńsk. Zapis śmierci”. I czytamy dalej (proszę zwrócić uwagę na komunikaty Bahra):</p> <p align="JUSTIFY">

</p> <p align="JUSTIFY">„Kłopot z Siewiernym był jednak poważny. Na czym polegał, Bahr wyjaśnił 9 marca w depeszy wysłanej do dyrektora departamentu konsularnego Jarosława Czubińskiego i dyrektora Bratkiewicza: „W związku z likwidacją jednostki wojskowej obsługującej lotnisko w Smoleńsku <b>nie ma technicznej możliwości wylądowania samolotu specjalnego z grupą przygotowawczą wizyty Premiera RP</b> (brak sprzętu zabezpieczenia lotów, w tym cystern paliwowych, mobilnych agregatów prądotwórczych, sprzętu utrzymania pasa startowego)”. </p> <p align="JUSTIFY">

</p> <p align="JUSTIFY">Mimo świadomości tych braków, Rosjanie ostatecznie zgodzili się przyjąć samoloty z polskimi VIP-ami, a Polacy – mimo jednoznacznych ostrzeżeń – postanowili z tej zgody skorzystać. </p> <p align="JUSTIFY">

</p> <p align="JUSTIFY">Przylot grupy roboczej odwlekał się. Ostatecznie został przełożony na 24 marca. <b>Rosjanie jednak nie zgodzili się na lądowanie w Smoleńsku i skierowali polski samolot do Moskwy</b>. Na jego pokładzie byli między innymi Przewoźnik, Kazana i funkcjonariusze BOR.</p> <p align="JUSTIFY">

</p> <p align="JUSTIFY">W złym stanie było nie tylko smoleńskie lotnisko. Równie ponury był obraz stanu polskiego państwa wyłaniający się z claris słanych przez polską ambasadę do Warszawy. <b>Dyplomaci, którzy z należytą gorliwością przykładali się do organizowania premiera, wizytę prezydenta traktowali już jak zło konieczne</b>. Znamienne, że podczas lutowej wizyty w Katyniu Przewoźnik omawiał jedynie plan uroczystości z udziałem Donalda Tuska. O programie pobytu Lecha Kaczyńskiego nie powiedział ani słowa. <b>W depeszy z 9 marca Bahr pisał zaś o „grupie przygotowawczej wizyty Premiera RP”. Nie premiera i prezydenta, ale tylko premiera</b>. </p> <p align="JUSTIFY">

</p> <p align="JUSTIFY">Można by uznać, że to wszystko wypadki przy pracy, gdyby nie claris dotyczący spotkania Bahra z Nieczajewem: „Nieczajew podkreślił, że protokół rządu Rosji będzie zajmował się wyłącznie organizacją spotkania premiera Tuska z Putinem. W kwestii wizyty prezydenta Nieczajew zapytał, czy powinien rozumieć moje słowa o przyjeździe Kaczyńskiego jako oficjalne powiadomienie strony rosyjskiej, gdyż do tej pory strona rosyjska nie otrzymała żadnej oficjalnej wiadomości, że wizyta ta będzie miała miejsce. Odpowiedziałem, że <b>na tak postawione pytanie nie mogę udzielić oficjalnej odpowiedzi, niezależnie od faktu, że z tych materiałów, które posiadam, wynika, że 10 kwietnia do Katynia przybędzie prezydent RP</b>.”” </p> <p align="JUSTIFY">

</p> <p align="JUSTIFY">Pomińmy może w tym miejscu dość znany, skandaliczny, stosunek polskiego ambasadora w neo-ZSSR do urzędującego wtedy jeszcze polskiego Prezydenta. Dlaczego tak usilnie pilnowano na Kremlu, by do oględzin Siewiernego nie doszło, skoro znane ono było Polakom ze swojego „standardu”, jeśli chodzi o pas do lądowania, płytę lotniska, osprzęt itd. z przylotów na wcześniejsze uroczystości (np. w 2007 r.). Jaki bowiem może być powód, że się komuś lotniska za żadne skarby nie pokazuje? Taki, że na tym lotnisku może być coś, czego ujrzenie wywołałoby poważną konsternację członków „grupy roboczej”. Czy wywołałaby ją wieża szympansów lub „lampaćki”? Dylatacje między betonowymi płytami? „Stacja meteo”? Powtarzam, Polacy znali „standard” tego lotniska, a skoro przyloty z Polski planowane były w godzinach przedpołudniowych ruskiego czasu, a więc (zakładając dobre warunki pogodowe) przy najlepszej widoczności, to ów „standard” nie miał większego znaczenia.</p> <p align="JUSTIFY">

</p> <p align="JUSTIFY">Moonwalker S. Wiśniewski podczas swej sejmowej relacji wielokrotnie zapewniał, że „od tej strony”, gdzie wystawił swoją czujną kamerę filmującą „pogodę” miały „dwa dni wcześniej”, czyli 7 kwietnia, lądować samoloty Tuska i Putina. Niestety, nie tylko dana „na wabia” taśma „polskiego montażysty” z tymi przylotami się nie zachowała, ale i nie ma za bardzo innych, niezmanipulowanych w ten czy inny sposób (pisali o tym sporo, oprócz mnie intheclouds, arturb oraz 154), filmowych materiałów związanych z tym, co się działo na Siewiernym 7 kwietnia. Jeśliby bowiem przyloty tego dnia były od zachodu, rzecz jasna z aparaturą pomocniczą sprowadzoną specjalnie na tę okoliczność, to rodziłoby się pytanie, dlaczego 10-go ustalono jako jedyny kierunek podejścia – wschodni i to, wedle relacji Wiśniewskiego, z wiatrem. Moonwalker, jak pamiętamy indagowany przez jedną z posłanek, ani instalowania, ani samego sprzętu nie widział 7-go, bo „Rosjanie wszystko zadrzewiają”, a poza tym, jego zdaniem, zgranie wojskowej aparatury pod względem rozpoznania „swój-obcy” wymaga trochę czasu. Na pierwszy rzut ucha to wyjaśnienie brzmi tak, jakby „polskiemu montażyście” pomyliło się przyjmowanie samolotów z delegacją państwową z warunkami na poligonie, ale może w tej marginalnej uwadze coś nam dodatkowo podpowiedział? 7-go kwietnia 2010 przylatywaliby „swoi”, a 10-go „obcy”, na których czekała przygotowana na polance zezłomowana niespodzianka. </p>

Brak głosów

Komentarze

"dana „na wabia” taśma „polskiego montażysty” z tymi przylotami się nie zachowała"

Wątpię, żeby się nie zachowała, skoro przejęły ją rosyjskie służby. Strona polska już dawno powinna wystąpić o zabezpieczenie ważnego dowodu w sprawie, jaką jest owa dana "na wabia" kaseta.

Vote up!
0
Vote down!
0
#179705

Zastanawiające jest, że nie ma żadnej dokumentacji, a przynajmniej o tym nikt nie pisał, na temat wylotu delegacji. Nawet godzina wylotu jest tajemnicza (o tym pisał FYM). Może więc na lotnisku w Warszawie była "grupa robocza FSB" i dlatego na ten temat nic nie wiadomo.

Vote up!
0
Vote down!
0

ELAT

#179765