Lądowanie w lesie
<p></p><p>Tak powinna była wyglądać katastrofa z 10.04.2010, gdyby była lotniczym wypadkiem. 26 czerwca 1988 r. w Habsheim we Francji airbus A320 podczas lądowania wleciał w gęsty las, ściął i zmiażdżył mnóstwo drzew, po czym spadł na ziemię. Oderwał mu się ogon i skrzydła, wybuchł pożar. Ze znajdujących się na pokładzie 136 osób (wraz z załogą) zginęło troje pasażerów – dwoje dzieci i usiłująca uratować jedno z nich, kobieta. </p><p>Śledztwo oprócz rutynowych badań zawartości czarnych skrzynek i wraku, objęło także dokładne pomiary drzew, które zniszczył lądujący airbus. Kapitan nie znał lotniska w Habsheim, nie wiedział, że w okolicy jest las, zszedł na wysokość 30 stóp, choć był przekonany, że jest na wys. 100 stóp. Usiłował potem poderwać samolot, ale już mu się nie udało (silniki nie zareagowały). Jak się okazało (po analizie zapisu FDR) w trakcie niezależnego dochodzenia samego kapitana, zawiodła pokładowa elektronika.</p><p>G. Wisnewski, z którym wywiad na temat katastrofy smoleńskiej opublikowany jest w najnowszym „<em>Nowym Państwie</em>” (8/2010) zwraca uwagę, że <em>„kiedy samolot rozbija się w lesie, powinien być widoczny duży ślad po pożarze. To znaczy większa część maszyny byłaby spalona, doszłoby do pożaru powstałego na skutek uderzenia. Na zdjęciach zrobionych z powietrza nic takiego nie widać. Nie ma na nich również dużej ilości pościnanych drzew. Kiedy maszyna leci ponad ich wierzchołkami z prędkością 200-300 kilometrów na godzinę, to musi je pościnać. Następne pytanie: dlaczego nikt nie przeżył? Takie przymusowe lądowanie w lesie wcale nie musi oznaczać śmierci wszystkich pasażerów, istnieje szalenie dużo przykładów, kiedy wielu osobom udało się przeżyć, bo drzewa podchwytywały samolot – można sobie to próbować wyobrazić jako coś na kształt olbrzymich piór łapiących maszynę. Potem zrodziło się pytanie o ciała. Na zdjęciach nie było widocznych ani szczątków ludzkich, ani rzeczy osobistych ofiar. </em></p><p><em>Maszyna przecież była roztrzaskana, tak jakby pękła, a cała jej zawartość po prostu wyleciała – wszelkie przedmioty powinny w takiej sytuacji latać w powietrzu, wisieć na drzewach. Poza tym brakuje istotnych części samolotu. Na zdjęciach przedstawiających złożoną maszynę na lotnisku w Smoleńsku nie widziałem kokpitu i wielu innych elementów. Jedynym wytłumaczeniem byłoby totalne spalenie, ale przecież nie było żadnego pożaru. A jeżeli go nie było, to wszystkie te części powinny być na miejscu – rodzi się zatem niewytłumaczalna sprzeczność. </em></p><p><em>Jest jeszcze jedna kwestia, która mnie bardzo dziwi: szczegółowo zajmowałem się identyfikacją zwłok ofiar katastrof lotniczych i moim zdaniem w sprawie smoleńskiej istnieją duże problemy z ustaleniem tożsamości ofiar. Na przykład to, że nie wszystkie szczątki dotarły do Polski. To są rzeczy niewytłumaczalne. Tak jak i to, że ponoć w Moskwie leżą jeszcze fragmenty ciał. Niby dlaczego? W tak delikatnej kwestii możliwe jest tylko jedno rozwiązanie, absolutnie rzetelna identyfikacja ciał ofiar i zwrot wszystkich szczątków, to przecież oczywiste. Jeżeli identyfikacja zwłok nastręczała tyle trudności, to można sobie wyobrazić, co jeszcze „nie gra” w całej tej sprawie.”</em></p><p>Kwestia tego, jakie szczątki znajdują się w trumnach przywiezionych do Polski jest coraz poważniejsza, ponieważ jeśli wysadzono samolot (po awaryjnym wylądowaniu lub w trakcie niego, to jeszcze rzecz do ustalenia), to zapewne w drobny mak poszedł nie tylko kadłub, fotele, ale i ciała wielu ofiar. Czy na ich miejsce Rosjanie znaleźli „inne szczątki”, które „identyfikowali”?</p><p> </p><p>http://www.bea.aero/docspa/1988/f-kc880626/pdf/f-kc880626.pdf (raport dot. katastrofy w Habsheim, po francusku)http://www.youtube.com/watch?v=SCwYAzqvcrQ&feature=related zapis wypadkuhttp://www.crashdehabsheim.net/autre%20crash%20toronto%20af%20538.htm (inna katastrofa samolotu Air France z 2 marca 2005)</p>
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 3347 odsłon
Komentarze
FYM!,śp Prezydent ginie w "katastrofie" a vce szef gru w kąpieli
28 Sierpnia, 2010 - 15:54
pzdr
antysalon
FYM!,śp Prezydent ginie w "katastrofie" a vce szef gru w kąpieli
28 Sierpnia, 2010 - 15:54
pzdr
antysalon
Re: FYM!,śp Prezydent ginie w "katastrofie" a vce szef gru w kąp
28 Sierpnia, 2010 - 16:21
Gratuluję celnego spostrzeżenia.
To prawdopodobnie nie ostatni taki " wypadek ".
Usuwanie świadków i dowodów?
mirek603
Seria wypadków
28 Sierpnia, 2010 - 16:55
Mirku
Nie ostatni, jak i nie pierwszy.
Szyfrant - zaginiony rok temu, znaleziony, och co za zbieg okoliczności, tuż po "katastrofie"
Szef kancelarii tajnej premiera - samobójstwo w grudniu ub. r.
Następca ordynariusza ewangielicko-augsburgskiego (który zginął w Smolensku) - wypadek samochodowy
Kamerzysta, który zaobserował i sfilmował część katastrofy - wypadek samochodowy
Szef misji archeologicznej do Smolenska - wypadek samochodowy
Szef kamerzysty - incommunicado na wycieczce na Syberię na czas nieokreślony
A jeszcze niewyjaśniona śmierć Dra. Ratajczaka i ponowna próba zabicia W. Sumlińskiego.
Teraz vce-szef GRUzawików w wannie.
Powiem tak, "To jest Miś na skalę naszych możliwości... i to nie jest nasze ostatnie słowo!"
Mam swoją teorię, że zamach w Smoleńsku był dziełem jednej z frakcji razwiedzkich po to, by 1) udupić Polszę na długo, 2) zrobić brzydki dowcip drugiej frakcji (a czy zrobili to FuSBoliści na przekór GRUzawikom, czy na obarot, to już nie ma większego znaczenia)
Raz sierpem, raz młotem czerwoną hołotę!
Raz sierpem, raz młotem czerwoną hołotę!
To jest właśnie dopiero podejrzane!
28 Sierpnia, 2010 - 17:18
Sympatyczka p.p. Kaczyńskich
Nie znam się na sprawach technicznych (przeciążenie, wybuch, pożar, stan pozostałości, w tym ciał ofiar), ale właśnie zachowanie rządów Polski i Rosji oraz ten ciąg "naturalnych" zgonów dają poczucie, że to nie była "katastrofa" i że ktoś tu chce szybko zlikwidować świadków i unicestwić dowody.
P.S. Oczywiście, nasza prokuratura (szczególnie wojskowa, opanowana obecnie przez "bohaterów" stanu wojennego) nie zwraca uwagi na takie "zbiegi okoliczności". Wystarczy wspomnieć sprawę K.Olewnika czy gen. Papały i jesteśmy w domu, a raczej we WSI i wśród pogrobowców NKWD.
Sympatyczka p.p. Kaczyńskich
I jeszcze jedna rzecz
29 Sierpnia, 2010 - 02:02
Ruscy, gdyby mieli "robotę" w Smoleńsku z pewnością użyliby kogoś nie związanego zbyt blisko z tą częścią Rosji.
Zamachy bombowe na bloki mieszkalne realizowane były w ten właśnie sposób. Zamachowcy pochodzili z dalekich stron.
Tymczasem pan generał (niech mu ziemia ołowiem ciąży), miał za sobą służbę na Północnym Kaukazie, w Tadżykistanie, Syberyjskim Okręgu Wojskowym, Dalekowschodnim Okręgu Wojskowym i Południowej Grupie Wojsk ZSRR.
Pasuje.
O kolejny zbieg okoliczności za dużo.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a magyart
Free Your Mind, ja myślę, że naszemu rządowi
28 Sierpnia, 2010 - 21:36
nie zależy na wyjaśnieniu katastrofy smoleńskiej od pierwszego dnia po ustaleniach putina i tuska, przecież to widać od początku
Marika
marika!, a czy to nasz rząd?!, te sprzedawczyki to niby nasi?
28 Sierpnia, 2010 - 22:48
pzdr
antysalon
Prawda o katastrofie
28 Sierpnia, 2010 - 23:10
Zależy mu ( naszemu rządowi) wręcz odwrotnie, jeśli wyjaśnienie = odkryciu prawdy. Natomiast ku pożądanemu wyjaśnieniu zmierzają oprotestowane tu działania i zaniechania.
prowincjuszka