Jadąc wozem piekarni
W chyba mało znanym u nas (a dostępnym w Sieci) filmie dokumentalnym o STASI badacze zajmujący się enerdowską bezpieką opowiadają o rozmaitych technikach operacyjnych stosowanych przez wschodnioniemieckich czekistów (link pod niniejszym tekstem). Do tychże technik należało m.in. przebieranie się za przedstawicieli jakichś zawodów (np. za robotnika; kask, narzędzia i kombinezon nosił funkcjonariusz przy sobie w specjalnej walizce) oraz wykorzystanie do łapania i przewożenia „wrogów ludu” samochodów wyglądających jak wóz dostawczy np. piekarni. (Nawiasem mówiąc, wyroki śmierci enerdowscy czekiści wykonywali przez długie lata za pomocą strzału w tył głowy i to znienacka, w specjalnej celi w aresztach lub więzieniach STASI, do której to celi wprowadzano skazańca.) Oczywiście maskirowka tego typu była powszechna we wszystkich krajach komunistycznych – w Polsce bezpieczniacy też bawili się w przebieranki i korzystali z w swych „grach operacyjnych” z rozmaitych zamaskowanych środków lokomocji.
Takie, zdawałoby się człowiekowi zdrowo myślącemu, obłąkane metody związane z udawaniem przez czekistów „zwykłych ludzi” oraz posługiwanie się środkami imitującymi „zwykłe instytucje” (wóz piekarni będący w istocie wozem bezpieki) miały i mają pełne i głębokie w komunizmie uzasadnienie. Nie chodzi wyłącznie o to, że agentura musi się w swych działaniach posługiwać kamuflażem, zaś udawanie „zwykłych”, „normalnych” ludzi czy instytucji pozwala uśpić czujność rozpracowywanych „wrogów ludu” (i np. umożliwić instalować podsłuchy w czyimś domu podczas „rutynowego sprawdzania instalacji gazowej”). Chodzi o coś więcej. Istota agentury sowieckiej (bez względu na to, w jakim kraju ta agentura rządzi i działa) polega bowiem na tym, że funkcjonariusze policji politycznej zwalczają przede wszystkim „wroga wewnętrznego” nie zaś zagrożenia zewnętrzne. Nie muszę zresztą przypominać, że to sowietyzm jest zewnętrznym zagrożeniem dla wolnego świata, nie odwrotnie.
Tym wewnętrznym wrogiem komunistycznego państwa są zwykli obywatele niewoleni przez system, spośród nich zaś ze szczególną ostrością zwalczani są przez wojskówkę i bezpiekę ludzie czynnie sprzeciwiający się sowietyzmowi. Co ciekawsze, te osoby zwykle są posądzane nie tylko o „zakłócanie porządku publicznego i działalność antypaństwową”, lecz o zbrodnię „szpiegostwa”, „służby innym państwom” etc. Przedstawiane są te osoby w komunistycznych środkach przekazu jako... agenci obcych mocarstw, finansowani przez te mocarstwa. Takie portretowanie antykomunistycznie nastawionych obywateli ma służyć usprawiedliwieniu najcięższych represji wobec nich przez policję polityczną.
Czerwoni w tej swej propagandzie odwołują się do naturalnego (u przedstawicieli danego narodu) przekonania o złu moralnym związanym ze służbą innemu państwu. To zaś, że o szpiegostwo mogą być posądzani zarówno zwykli opozycjoniści, jak i nawet ludzie zwyczajnie żywiący wstręt do komuny i chcący po prostu wyjechać z opanowanego przez komunistów kraju, by w innym państwie móc ułożyć sobie zawodowe i rodzinne życie - nie ma tu większego znaczenia. Najważniejsze jest w tym propagandowym postawieniu świata do góry nogami to, że Bogiem a prawdą to służba w sowieckiej agenturze jest rzeczywistym działaniem na rzecz obcego mocarstwa. I enerdowska, i peerelowska, i czechosłowacka i inne „lokalne” bezpieki działają przecież (od momentu zainstalowania komunizmu w poszczególnych krajach bloku) dla Moskwy, a nie w interesie narodów, nad którymi sprawują nadzór.
Dlaczego to wszystko co napisałem wyżej ma dziś nadal znaczenie? Bo to wszystko nie zostało zniszczone w ramach „obalania komunizmu” i ludzie, którzy walczyli z obywatelami, są pośród nich nadal, niejednokrotnie ludzie ci są na wysokich stanowiskach, w rządach, w instytucjach państwowych, w mediach, na uczelniach, w szkołach, w biznesie, w służbach specjalnych. Z tego też powodu system neokomunistyczny z biegiem lat coraz bardziej się upodabnia do komunizmu z fasadowymi instytucjami imitującymi „normalny porządek społeczno-polityczny” i realną opresją skierowaną wobec zwykłych obywateli.
http://www.youtube.com/watch?v=fb7B1fHB_0I wersja anglojęzyczna
wersja z polskim lektorem w folderze „zachomikowane” http://chomikuj.pl/yurigagarin
http://www.wired.com/rawfile/2010/10/phillip-lohoefener/
Ryszard Terlecki, „Miecz i tarcza komunizmu. Historia aparatu bezpieczeństwa w Polsce 1944-1990”, Kraków 2009.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 1424 odsłony
Komentarze
W PRL jeden taki się przebrał
6 Stycznia, 2011 - 01:19
za elektryka :)
R.
Remek
Re: Jadąc wozem piekarni
6 Stycznia, 2011 - 08:38
Na tej stronie wired piszą: "The educational approach at Hohenschönhausen Memorial puts the prison in the company of Robben Island in South Africa, Tuol Sleng Prison in Cambodia and Auschwitz in Poland as important pillars of memorial-tourism."
Auschwitz in Poland. Niby prawda, ale wychodzi jakbyśmy to my ten obóz postawili.
Jadąc wozem piekari
6 Stycznia, 2011 - 10:18
Re: Remo
W PRL tajni agenci czy też zwykli donosiciele się raczej nie przebierali . Przebieraniec musiał posiadać minimum inteligencji, choćby po to by nie pomylić stroju do okazji i właśnie to , poza cechami menela wyzutego z wątpliwości , stanowiło warunek naboru do służb.
U elektryka tego minimum szukać by na próżno , zatem aluzja trafiona tylko połowicznie.
Co dotyczy artykułu „Jadąc wozem piekarni” pragnę zauważyć że porusza samo sedno naszej narodowej nieświadomości.
Dzisiaj po 20 letnich doświadczenniach z pseudo demokracją w Polsce już wiadomo że dopóki nie przyswoimy sobie tej wiedzy i nie zrozumiemy mechanizmu jej funkcjonowania , nie damy sobie nawet nadziei
na lepsze jutro.
aster
Dlatego to żart trochę jest.
6 Stycznia, 2011 - 11:31
Elektryk nie był agentem tylko kapusiem, bardziej chyba trafne będzie że elektryk przebrał się za prezydenta.
Remek.
Remek
@FYM
6 Stycznia, 2011 - 12:33
Podskórna wiedza o przebierankach była.
Moze dlatego w czasach komuny szerzyła się szeptana opowieść-horror o krążacej "czarnej wołdze". W zasadzie do końca nie wiadomo, jaka była geneza tej opowieści: walki wewnątrz tajnych służb? straszenie społeczeństwa?, ludowa, niezależna od partii opowieść skupiająca w sobie lęk narodu przed "władzą"? a może jednak mini-ziarenko prawdy?
Kazia