Co to za relacje?

Obrazek użytkownika Free Your Mind

<p align="JUSTIFY">Intheclouds znalazła przeprowadzony kilka dni po tragedii smoleńskiej dla jednej z amerykańskich stacji wywiad Dicka Gordona (prezentera North Carolina Public Radio) z p. Anną Seweryn, którego najciekawszy fragment brzmi dosłownie tak (od 23' materiału zlinkowanego poniżej):</p> <p align="JUSTIFY">AS: „And then my mom called me. You can imagine, it's just... I still don't believe.”</p> <p align="JUSTIFY">„Your mother called you with the news of the crash.”</p> <p align="JUSTIFY">AS: „Yes. She was watching the news. They... probably like most of the people in Poland they prepared to see the whole ceremony in Katyn. So my mom watched from the beginning when they started when the train arrived: „Now, OK, <b>we see the plane, so president's gonna land in few minutes</b>...” Polish anchors, you know, Polish, <b>all the Polish news were there, waiting for the president with the cameras</b>. Then they didn't see the plane, they just saw the flames...”</p> <p align="JUSTIFY">

</p> <p align="JUSTIFY">Intheclouds przypomina, że w filmie „Lista pasażerów” (cz. I http://www.youtube.com/watch?v=gaiqbS3MS1M od. 22'13'') jest też relacja p. Bożeny Strembskiej ciotki śp. S. Karpiniuka: „Czekaliśmy na... jak pokażą, jak wyląduje samolot. I jak było te trrach, to ja strasznie zaczęłam krzyczeć, strasznie krzyczałam. Tak strasznie, że mi mój Zbyszek tak przytulił do siebie i zaczął mi tłumaczyć, że może to jeszcze nie, może poczekajmy...”</p> <p align="JUSTIFY">

</p> <p align="JUSTIFY">Ja osobiście o „katastrofie” dowiedziałem się, słuchając Trójki przy sobotnim śniadaniu, koło godziny 9.25, mniej więcej (pognałem wtedy na piętro, włączyć TVP i po chwili krzyczałem do żony, że samolot z Prezydentem się rozbił) – a więc, tak jak zapewne większość Polaków – nie śledziłem ani przez minutę relacji telewizyjnych PRZED informacjami o „katastrofie”. Jeśli bowiem ktoś nastawiał się na oglądanie transmisji z Katynia, to podejrzewam, miał zamiar włączyć telewizor w momencie rozpoczęcia uroczystości, nie zawracał sobie głowy obserwowaniem ględzeń dziennikarzy „rozgrzewających się” przed właściwą transmisją. Nie jestem więc w stanie nic powiedzieć na temat tego, co się w polskiej telewizji działo PRZED 9.30 w sobotę 10-go Kwietnia.</p> <p align="JUSTIFY">

</p> <p align="JUSTIFY">Jak jednak potraktować te dwie cytowane wyżej relacje? Jeśliby ktoś z naszych bliskich miał lecieć w prezydenckiej delegacji na ruską ziemię i miałaby być z tych uroczystości transmisja, to sądzę, waciowalibyśmy przy telewizorach od pierwszych medialnych relacji o osobach przybywających na uroczystości (choćby z obawy, czy wszystko przebiegnie tak, jak należy, czy szczęśliwie dolecą, czy Ruscy nie będą robić problemów etc.). Czekalibyśmy na wieści o wylądowaniu, obserwowalibyśmy przygotowania itd. - dokładnie tak jak zapaleni kibice zniecierpliwieni patrzą na mundialowy stadion i omiataną kilkoma kamerami murawę boiska, i wsłuchują się w pitolenie komentatorów podających (dla zapełnienia antenowego czasu) sportowe statystyki, zanim zacznie się TEN mecz. </p> <p align="JUSTIFY">

</p> <p align="JUSTIFY">Do dziś nie wiemy, czy i jak wyglądała transmisja w Polsat News i TVP SPRZED godziny „ogłoszenia wypadku”. Zwłaszcza z Polsat News jest niezwykły wprost jak na skalę wydarzenia i „wyłączność” na transmitowanie, deficyt materiałów wideo. Z relacji cytowanych powyżej wynikałoby, że była jakaś transmisja z jakiegoś lotniska, podczas której doszło do jakiegoś twardego przyziemiania. Czy to był „prezydencki jak-40”, o którym oficjalnie informowano na początku relacji o „katastrofie smoleńskiej”? Jeśli bowiem zdarzenie pokazywano na długo przed informacjami o „rozbiciu się prezydenckiego samolotu” - to nie mógł to być tupolew, bo tego przecież jeszcze nie było „na miejscu” w neo-ZSSR. Pytanie jednak: gdzie to mogło być? </p> <p align="JUSTIFY">

</p> <p align="JUSTIFY">Zastanawiam się, czy np. po wylądowaniu na Siewiernym dziennikarze polscy (być może paru z nich, nie wszyscy) nie mogli dostać ekstra newsa, że „prezydencka maszyna” poleci z jakichś powodów na Jużnyj. Faktycznie, Siewiernyj wygląda jak opustoszały pegeeer, więc może Jużnyj? Z Siewiernego zaś na Jużnyj jest rzut beretem, więc żurnaliści mogliby się zabrać ze sprzętem, rozstawić i czekać na przybycie takiego samolotu, by mieć „ekstra materiał”. Czekają więc na Jużnym, a tam dochodzi do jakiegoś, powiedzmy, wypadku „prezydenckiego jaka” i robi się sytuacja wyjątkowo nieciekawa. Co robią dziennikarze? Uciekają do Katynia i udają, że nic nie wiedzą, „czekając” na dalsze wieści, ale już wiedzą, że zaczęła się akcja, której nie chcieliby ani widzieć, ani filmować. Zajmują postawę taką, jak człowiek, co spostrzegł, że w ciemnej uliczce kogoś bandyci napadli, ale woli się „nie mieszać” lub też udać, że on i tak nic nie może zrobić, więc „trzyma się na bezpieczną odległość”. Co się dzieje dalej? Pojawiają się w Katyniu informacje, że doszło do katastrofy prezydenckiego samolotu. Zrazu chodzi o jaka, ale z czasem klaruje się, że jednak to tupolew. Dziennikarze wiedzą, że prawda jest inna, ale trzymają się oficjalnej narracji i gnają w te pędy 200 km na godzinę z Katynia, by zdążyć pokazać wrak na Siewiernym. A dalszy ciąg ich gorączkowych relacji opartych na zeznaniach wstrząśniętych naocznych świadków z ruskiej milicji, już znakomicie znamy. </p> <p align="JUSTIFY">

</p> <p align="JUSTIFY">Co bowiem uderza w tych dwóch przywołanych wyżej zeznaniach? To przecież, że NIE było „po katastrofie smoleńskiej” żadnego upublicznionego, powszechnie dostępnego, telewizyjnego materiału z „wyczekiwaniem dziennikarzy na lotnisku”, „wypatrywaniem (przez nich) samolotu” ani z żadnym „trrach!” podczas podchodzenia do lądowania. Czemu Strembska nie mówi np. „jak podali w TVN-ie, że doszło do rozbicia się samolotu” albo „jak podali, że wszyscy zginęli”, tylko mówi o „trrach!”, które widziała, oczekując na relację z lądowania? Czy przypadkiem nie jest tak, że polska telewizja zarejestrowała jednak 10-go Kwietnia coś, co zostało potem zniknięte w ramach oficjalnego badania „lotniczego wypadku na Siewiernym”? </p> <p align="JUSTIFY">

</p> <p align="JUSTIFY">

</p> <p align="JUSTIFY"> </p> <p align="JUSTIFY">

</p> <p align="JUSTIFY">

</p> <p align="JUSTIFY">

</p> <p align="JUSTIFY">http://clouds.salon24.pl/337073,zdradzeni-o-swicie-smolensk-2010-nie-odpuscimy </p> <p align="JUSTIFY">http://thestory.org/archive/the_story_1017_Wojciech__Seweryn1.mp3 wywiad po angielsku z p. Anną Seweryn</p>

Brak głosów

Komentarze

Chylę głowę nisko przed Twoją pracą. Robisz świetną robotę śledząc tę tragedię. Tego dnia obudził mnie telefon od przyjaciółki, która powiedziała, że coś dzieje się z samolotem, którym leci prezydent. Włączyłam TV i na własne uszy słyszałam, kiedy mówili, że trzy osoby przeżyły i w stanie ciężkim jadą do szpitala.

A braku dziennikarzy na lotnisku nie pojmuję do dziś. Zresztą tam niczego nie było, ani samochodów, ani delegacji. Tak jakby nikt na nikogo nie czekał.

Vote up!
0
Vote down!
0
#179236