Nie tylko fotoradary - mroźna i śnieżna zima także podreperowuje budżet państwa

Rzeczpospolita informuje:

„W ciągu kilkunastu ostatnich mroźnych dni posypały się mandaty za nieuzasadnione „grzanie" w aucie. Czytelnicy są oburzeni i nie dowierzają, że przepis pozwalający na to rzeczywiście istnieje. Otóż niestety ale tak rzeczywiście jest. O karze za takie zachowanie mówi nie tylko kodeks wykroczeń ale i taryfikator mandatów. Kierowca w mieście nie może bezkarnie stać zbyt długo z włączonym silnikiem. Grozi za to stuzłotowy mandat.

Nawet 500 zł mandatu albo do 5 tys. zł grzywny grozi za brudne szyby w aucie, gdy wysiadły wycieraczki albo zabrakło płynu w spryskiwaczu.

Okres jesienno-zimowy zwiększa ryzyko zdobycia mandatu na drodze. Podczas trasy pokonywanej w deszczu czy śniegu numer rejestracyjny przestaje być widoczny, szyba staje się brudna, a zanim auto w mroźny dzień wyruszy w drogę, trzeba je rozgrzać. Każda taka sytuacja może skończyć się mandatem, często najwyższym, tj. do 500 zł.”

Kierowcy grozi także mandat za niedokładne odśnieżenie samochodu przed rozpoczęciem jazdy. Dotyczy to także kierowców samochodów ciężarowych i autokarów, którzy bez wejścia na dach nie są w stanie tego zrobić.

Poznańska policja drogowa dumnie zaprezentowała w lokalnej TVP „posterunek” mandatowy na jednej z ulic miasta w akcji. W krótkim czasie dumni funkcjonariusze zabrali w taki sposób kierowcom kilkadziesiąt tysięcy złotych.

Do czego jeszcze można przyczepić się użytkownikom dróg w trosce o dziurawy budżet państwa polskiego?

Zwariowana władza, zwariowane państwo. To jest po prostu wersja light państwa policyjnego!