Kiedyś, za Ciemnogrodu, kiepsko było z czytelnictwem, bo taki młody, słabo wykształcony, z małej miejscowości, to se co najwyżej książkę mógł poczytać, telefoniczną. No, bo te do nabożeństwa były za trudne a dodatkowo niezbyt modne.
Teraz, w fajnej Polsce, jak się młody przeniósł do większego ośrodka i zaczął się kształcić do pracy w korpo, to ho, ho. Jest co poczytać, wreszcie. Jak wysiądzie z...