No to spełniły się modlitwy, będą wybory!

Obrazek użytkownika Apoloniusz
Kraj

Pełny sukces obu awanturujących się drużyn - w zgodzie z niezgody - wykluło się dzieciątko, jeszcze nie wiadomo jakie ale ważne, że się wykluło, że tyle trudu, tyle handryczenia się nie poszło na marne. Można być za, a nawet przeciw, ale sukcesu „nie odmówi nikt wytoczymy go z piersi i z pieśni” (to ukradłem od Broniewskiego).

No bo tak: zachodziłem w głowę, po jaką cholerę oni się awanturują przecież, tamtym należą się media jak psu buda, więc po co kradną telewizje i radio i PAP na dokładkę, przecież gdyby im się spieszyło, to na pierwszym posiedzeniu Sejmu pozmienialiby ustawy i po herbacie, a tamci nie, tamci po trupach, na uraaaa. Ci z kolei przecież wiedzą, że to już nie ich, więc zamiast punktować, zapodawać na prokuraturę, robić pozew do Trybunału Stanu, nie, oni krugom skaczą tamtym do oczu, ale tylko skaczą nic poza tym.

Wiadomo było wszem i wobec - miastu i światu – że pan Kamiński i jego Wąsik są woli jak dzikie konie na zakręcie, ale nie. Tamci dawaj ministrów sekować jak jacyś nawiedzeni. Panu marszałkowi się nie dziwię, że się popłakał i nie będzie otwierał posiedzeń Izby, ja bym postąpił tak samo, wziąłbym się i popłakał i już, i niech się odpierniczą.

Suma summarum, nie będzie posłów w komplecie bo są w tiurmie, to nie można uchwalić budżetu państwa naszego, a jak nie można żyć bez budżetu na ten nowy rok, to trudno ucha cha, ale trzeba skrzyknąć nowy Sejm, któremu to się uda. No, może nie tak od razu, ale może popróbuje, aby się udało.

I w ten oto prosty sposób mamy wybory, cel westchnień zarówno „naszych” jaki i „onych”.

A gdyby się nie udało komuś wygrać (musowo naszym i musowo onym), to za kilka miesięcy będą ponownie nowe wybory i tak do czasu, aż leśniczy się zdenerwuje i wygoni obie walczące bandy z lasu (taki dowcip był kiedyś, gdy las zdobywali raz partyzanci, a raz Niemcy i to trwało i trwało, aż leśniczy się zdenerwował i resztę wiecie).

Mam taką refleksję na koniec. Może zamiast permanentnej awantury, któregoś pięknego dnia albo Donald T., albo Jarkacz wydzwoniłby jeden do drugiego i ustalił jak czekista z czekistą kto ma być przy władzy, a kto ma klęczeć w kącie przez 4 lata. Odbyłoby się spokojnie i bez nerwów, i nie trzeba byłoby autobusu w bramie reperować, Belweder mógłby odetchnąć. No ale cośmy się na awanturowali to nasze.

 

3
Twoja ocena: Brak Średnia: 2.4 (5 głosów)