KRYMSKI MOST UPADNIE

Jak tu nie kochać Ukraińców?

Wszystkich tych, co będą judzić, zniesmaczeni wytykać tym maluczkim z kresów człowieczkom (jak Niemcy nam) badziewiarstwo, od tej chwili uważam już bezdyskusyjnie za pucybutów (pucyonuców?) Putlera.

I już!

W Mariupolu prawdziwa tragedia. Tu nie ma nawet milimetra miejsca na jakieś śmiechy – chichy. Bohaterowie, jak ci w Termopilach, ciągle nie dają się Giną – jeden po drugim. Lepiej umrzeć, niż się poddać. My, Polacy to rozumiemy.

Francuziki, Holendrzy i ci – ja, ja szprechen raczej nie. Żaba na talerzu, śmierdzący ser i wurst są przecież ważniejsze,

Putler i jego sztabbb... szykują na poniedziałek poważną imprezę.

Muszą się sprężyć i zgładzić tego ostatniego z Azowstalu w Mariupolu, bo tam właśnie ta impreza, jak Tuska w sklepie warzywnym, ma się odbyć.

Armia, gwardia i wszystkie ruskie żołdaki dostały rozkaz, że mają zabrać swoje mundury reprezentacyjne, bo 9 maja będzie defilada. Właśnie tam, w Mariupolu. Oczywiście główna aleja zostanie uprzątnięta z trupów.

I oczywiście przelecą te trzy najnowocześniejsze Migi (bo nie ma ich więcej) ciągnące za sobą czerwoną smugę z sierpem i młotem. Albo jakoś tak.

Tymczasem te ukraińskie świnie, dzikusy z piekła rodem, które nie mają pojęcia, że my kulturnyj narod, czcimy ten nasz światowy Dzień Zwycięstwa, gdy braciom Niemcom (przepraszamy, przepraszamy, przepraszamy) zawiesiliśmy na Bramie naszą flagę zwycięstwa; psują i wprost sikają do szklanek samogonu, otwierając portal z tykającym zegarem i odliczającym czas, kiedy wysadzą w ten poniedziałek nasz ukochany, świeżo wybudowany most, łączący Krym z Mateczką Rossiją.

Mołojcy, zamiast defiladowych mundurów muszą teraz czuwać i chronić ten ważny obiekt i radziecki symbol, przed dywersantami z lądu, morza i powietrza.

Co za chamstwo! To jacyś barbarzyńcy amerykańscy.

.