Idea Powszechnego Uwłaszczenia Polaków w oparciu o inicjatywę gminną (pierworys)
III Rzeczpospolita fatalnie wywiązała się z obowiązku zagospodarowania majątku odziedziczonego po PRL. Podjęła względem niego działania nie mające niczego wspólnego ani ze zdrowym rozsądkiem, ani z elementarnymi pojęciami gospodarności i sprawiedliwości społecznej. W imię obłąkańczych doktryn w sposób na wskroś nieodpowiedzialny wyzbyła się zdecydowanej większości infrastruktury produkcyjnej i wydobywczej, a także zdewastowała istniejący krwiobieg gospodarki, czyli całą żeglugę śródlądową i część sieci kolejowej. W ręce międzynarodowego kapitału oddano prawie cały sektor usług finansowych oraz logistycznych. Resztki mienia publicznego z reguły nieudolnie są administrowane przez zarządy dobierane z klucza partyjnego i tylko kwestią czasu jest ich – niekorzystna dla żywiołu polskiego – akwizycja.
Dyscyplina partyjna, poprawność polityczna i zwykły konformizm decydują o tym, że aktywność samorządów koncentruje się głównie w obszarach korzystnych wizerunkowo, unikając przy tym dopuszczalnych przez polskie prawodawstwo rentownych przedsięwzięć rynkowych. Skutkiem tego obserwujemy pierwsze upadłości jednostek samorządu terytorialnego. Te, stojące dziś u progu bankructwa, próbują ratować się chaotyczną wyprzedażą własności i praw majątkowych. Z punktu widzenia bezpieczeństwa Polaków za szczególnie rażący należy uznać narastający trend wyzbywania się przez samorządy kontroli nad zaspokajaniem potrzeb mieszkańców miasta w zakresie dostaw wody i energii.
Zdecydowana większość Polaków zdaje się nie dostrzegać powagi sytuacji. Przyczynia się do tego nie tylko niedostatek rzetelnej informacji o kondycji państwa i samorządów, ale przede wszystkim brak poczucia odpowiedzialności za to, co dzieje się w sferze publicznej. Wśród wielu tego powodów trzeba wskazać indyferentny stosunek państwa i jego elit do zwykłych obywateli. W powszechnie panującym przeświadczeniu III Rzeczpospolita przestała interesować się losem Polaków, a ci odpowiedzieli jej tym samym. Tylko miliardy złotych wydawane na promocje kolejnych kampanii wyborczych są w stanie zmobilizować część z nich do niewielkiej aktywności publicznej sprowadzonej do – w dużej mierze – spontanicznego postawienia krzyżyka na karcie do głosowania. Szansą na upodmiotowienie Polaków i sprzężenie ich osobistych korzyści z pomyślnością ekonomiczną państwa mógł okazać się realizowany w latach 90-tych XX wieku tzw. Program Powszechnej Prywatyzacji. Niestety, z perspektywy czasu można jednak postawić tezę, że jedynym oczekiwanym przez jego pomysłodawców celem było możliwie silne usprawiedliwienie procederu pośpiesznego wyzbywania się majątku narodowego.
Potrzebą chwili jest oddolny, czyli realizowany na poziomach gmin, powrót do sformułowania i urzeczywistnienia idei uwłaszczenia Polaków na tej części majątku wspólnego, która rzutuje bezpośrednio na poziom bezpieczeństwa narodowego. Bez wątpienia będzie to proces długi i trudny, gdyż początkowo konkretyzowany bez wsparcia administracji szczebla centralnego (a najprawdopodobniej w opozycji do niej), silnie ograniczony aktualnie obowiązującym prawodawstwem regulującym aktywność jednostek samorządu terytorialnego. Wymagać on będzie społecznej determinacji, ale i ostrożności w działaniu. Sukces przedsięwzięcia może być konsumowany w obrębie mieszkańców jednej gminy, ale jego poziom zwielokrotniać się będzie we współdziałaniu między-gminnym, a oczekiwana eskalacja musi przełożyć się na zmianę rozwiązań systemowych.
Fundamentem idei i jej spiritus movens jest powoływanie przez gminy banków municypalnych kreujących walutę lokalną (przy współdziałaniu międzygminnym przybierającej charakter waluty równoległej do centralnej złotówki) oraz co najmniej dwóch podmiotów prawnych: funduszu inwestycyjnego zamkniętego (ograniczonego do mieszkańców gminy spełniających określone kryteria, skupiającego prawa do majątku uwłaszczonego i wypłacającego dywidendę w walucie lokalnej) oraz instytucji handlu detalicznego akceptującej walutę lokalną (współtworzącą międzygminną hurtową platformę zakupową). Do zasobów podlegających uwłaszczeniu według optymalnych rozwiązań i systematyk organizacyjnych (wzajemne relacje między funduszami gminnymi) należeć powinny jeszcze m.in. ujęcia wody pitnej, lasy państwowe i surowce naturalne (gwarantuje to utrzymanie polskiej kontroli nad nimi).
Bezpośrednim warunkiem zafunkcjonowania uwłaszczenia według niniejszego pierworysu jest uzyskanie wpływu na procesy decyzyjne realizowane na poziomie władz gminnych. Najpewniejszą drogą prowadzącą do tego jest skuteczny udział zorganizowanych środowisk prouwłaszczeniowych w wyborach samorządowych. Do tych najbliższych pozostały cztery lata, a więc jest to czas, który należy spożytkować na opracowanie algorytmów i procedur osadzonych w obowiązującym prawodawstwie, a także na szeroką kampanię informacyjną.
Idea Powszechnego Uwłaszczenia nie jest formą zasiłku socjalnego i nie ma niczego wspólnego z - lansowaną obecnie - lewicową ideą minimalnego dochodu gwarantowanego. Jest za to prostą konsekwencją istnienia majątku narodowego będącego źródłem realnego dochodu, a którego cząstko-wym właścicielem jest każdy Polak. Naturalnym skutkiem funkcjonowania systemu Powszechnego Uwłaszczenia jest rozwój zachowań zwanych patriotyzmem konsumenckim, a także wzrost społecznej świadomości potrzeby istnienia narodowej własności infrastruktury, szczególnie tej posiadającej znaczenie strategiczne dla bezpieczeństwa państwa i narodu.
Krzysztof Zagozda, 25 października 2019 r.
https://www.facebook.com/powszechneuwlaszczenie
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 839 odsłon