W Berlinie strzeliły szampany... Postscriptum (2)

Obrazek użytkownika Krzysztof Zagozda
Kraj

          Kilkanaście dni po historycznym bankiecie w Köpenick Palace jeden z jego uczestników przyjął w swoim biurze – mieszczącym się na drugim piętrze nowoczesnej kamienicy przy berlińskiej Schumannstraße – wielce sympatycznego gościa z Polski. Przyjezdnego, a właściwie – przyjezdną – nazwijmy, nie bez przyczyny, Elzą Gurke. Choć oboje doskonale znają język polski, rozmowa toczyła się po niemiecku. Większość czasu kobieta referowała, mężczyzna słuchał uważnie. Darzył ją wielkim szacunkiem. Oddelegowana do władz jednej z „ich” organizacji krzewiących w Polsce ideę „obywatelskiego dialogu międzykulturowego” zasłużyła już na Hoher Orden vom Schwarzen Adler. Nie ona jedna.

          Rozmówcy czuli się bardzo swobodnie wiedząc, że ułomne i kontrolowane przez Berlin polskie służby kontrwywiadowcze nie wykazują zainteresowania kierunkiem niemieckim. Stąd nie uciekali się do jakiegokolwiek kamuflażu, czy choćby odrobiny konspiracji. Zresztą nawet w Polsce nie doświadczali żadnego dyskomfortu: nikt im nie przeszkadzał w ich agenturalnej robocie. A od poczucia bezkarności już tylko krok do nieostrożności, do łamania procedur.

          Kiedy kobieta skończyła i przekazała mężczyźnie parę teczek dokumentów, ten wstał z fotela i przez ono spojrzał na klasyczny pruski budynek kliniki. Miał tego ducha w sercu i jemu służył. Miłość do wszystkiego, co pruskie, zaszczepił w nim dziadek ze strony ojca, który do końca życia tęsknił za „swoim” Tolkemit. Dziś wnuk wypełnia testament przodka.

          Ostatnim akordem rozmowy były dyspozycje dla kobiety. Wracała do Polski z poleceniem monitorowania rynku nieruchomości pod kątem ofert sprzedaży terenów przylegających do niedokończonego Masurischer Kanal. Swoje myśli kierowała ku dobrodziejowi jej stowarzyszenia, który jako właściciel biura nieruchomości wiele dobrego uczynił dla idei Ostpreußen. Dzięki niemu sporo miejscówek przeszło w ręce niemieckie. „Tak będzie i tym razem” – pomyślała po polsku kobieta i uśmiechnęła się sama do siebie (przynajmniej takie miała przeświadczenie).

Twoja ocena: Brak Średnia: 4.4 (7 głosów)