Gozdyra zdalnie sterowana

Na oczach widzów oglądających program Gozdyry „Polityka na Ostro”, urodził się nowy rodzaj żurnalistyki telewizyjnej: To żurnalistyka zdalnie sterowana przy pomocy smartfona. Właśnie smarfton jest niezbędnym gadżetem żurnalistki Gozdyry, która – jak przeciętnie inteligentny telewidz z łatwością dostrzeże – nie dysponuje ani przeciętną inteligencją, ani tym bardziej wiedzą.

Aby uniknąć kompromitacji żurnalistki Gozdyry, ktoś kto lansuje Gozdyrę w Polsacie wymyślił, że Gozdyrą należy zdalnie kierować, przesyłając na jej smartfon esemsy. Gozdyra w trakcie programu te esemesy czyta a następnie atakuje obecnego w programie rozmówcę z PIS-u. Wygląda to mniej więcej tak…

W trakcie wywodów obecnego w studio przedstawiciela Platformy Obywatelskiej, Nowoczesnej, SLD lub ogólnie mówiąc lewactwa – Gozdyra (nie przerywając ich wywodów) czyta, co jej oficer prowadzący przesłał na smartfon, by następnie odczytać to na głos i zwrócić się do przedstawiciela znienawidzonego reżimu:

- I co pan na to? Co pan na to, panie pośle???

Gdy zaskoczony poseł zaczyna odpowiadać, że nie może się odnieść do tego, czego sam nie czytał, Gozdyra przerywa mu jego wypowiedź słowami:

- No nie! No nie! Panie pośle!? – uznając następnie, że władze PIS chcą na przykład uznać pederastów za przestępców, parady LGBT za sprzeczne z polskim prawem, a tęczową flagę za szmatę…

Nowy rodzaj żurnalistyki telewizyjnej, uprawianej przez Gozdyrę i jej oficera prowadzącego ma tę zaletę, że obecny w studio przedstawiciel znienawidzonej przez Gozdyrę i jej oficera prowadzącego władzy – nie posiada w trakcie programu „Polityka na ostro” ani smartfona, ani też swojego oficera prowadzącego, który mógłby sprawdzić, czy odczytana przez Gozdyrę wiadomość jest prawdziwa. Żurnalistyka zdalnie sterowanej przy pomocy smartfona Gozdyry pozwala zatem znienawidzony reżim PIS-u piętnować – bez żadnej obawy, że kłamstwa Gozdyry zostaną odkryte w trakcie programu.

Bo przecież wystarczy, że oficer prowadzący prześle żurnalistce Gozdyrze tylko fragment czyjejś wypowiedzi, by na tej podstawie zbudować tezę, że PIS jest zły i morduje pederastów i lesbijki, odpowiada za ceny pietruszki i zablokował dostawy leków do Polski...

Co ciekawe: ani Gozdyra, ani ten, który to beztalencie lansuje, ani też oficer prowadzący Gozdyrę przy pomocy smartfona – nigdy nie zdecydowali się, by w „Polityce na ostro” mówić o niespotykanej nigdy w Polsce fali promocji lesbijek, gejów, biseksualistów i transwestytów oraz ich szatańskiej ideologii. Ideologii skierowanej przeciwko państwu, rodzinie, moralności, wierze katolickiej, polskiemu Kościołowi i polskiej tradycji.

W „Polityce na ostro” nigdy nie zajmowano się realnymi ofiarami manipulacji Gozdyry i stacji Polsat, choć są to ofiary śmiertelne! Marek Rosiak i Paweł Kupczak to ofiary telewizyjnej propagandy! Nigdy też na smartfon Gozdyry nie dotarły skandaliczne wypowiedzi lewactwa, że wspomnę choćby takie „autorytety”, jak prof. Hartman i prof. Sadurski – nie wspominając już Donalda Tuska, czy Radka Sikorskiego..

Podziwiam tych przedstawicieli PIS-u, którzy potrafią przeciwstawić się manipulacjom Gozdyry, która w sytuacji niewygodnych dla niej wypowiedzi – bezczelnie zagłusza rozmówcę, lub wykrzykuje:

- No nie! No nie, panie pośle!!!

Mam nadzieję, że następni rozmówcy programu Gozdyry – wytrącą jej ten smartfon z ręki…