Jak prowadzić procesję
Okularnik z trzeciej ławki wyginał się i zginał, a przytroczony do jego korpusu zestaw głośników chwiał się niebezpiecznie.
- Fristajla!!! - dudnił do mikrofonu Gruby Maciek a głośniki rozsyłały jego dudnienie w przestworza.
Zza narożnika kościoła wyszedł ksiądz wikary i zniesmaczonym tonem poprosił, aby przestali się wygłupiać, bo zaraz startuje procesja, a oni rozpraszają wiernych.
- My ćwiczymy - odparł z godnością Łukaszek.
- Macie chwalić pana a nie robić...
- W Biblii ludzie chwalą pana tańcem i śpiewem. I w USA też. To się chyba gospel nazywa czy jakoś tak.
- To na pewno nie był gospel. Co więcej, nie można też tego nazwać tańcem czy śpiewem, bo...
- Ale ksiądz nie jest dla mnie partnerem do dyskusji - uciął Łukaszek. - Jest ksiądz autorytetem w tej dziedzinie?
- Tańczyć owszem nie tańczę, ale śpiewam!
- Taki śpiew, to wie ksiądz... Hm... - bąknął Gruby Maciek. - Wszyscy mówią... No słuchu ksiądz nie ma, no...
- Co wy robicie? - zza narożnika kościoła wyszedł proboszcz. - Zaraz ruszamy!
- Czemu ich ksiądz wybrał? - wikariusz wskazał trójkę chłopców. - Przecież to najgorszy sort! Nawet ministrantami nie są!
- Człowieka trzeba oceniać po uczynkach - uśmiechnął się proboszcz. - A oni wczoraj uratowali życie człowiekowi.
- Przestali go bić? - zakpił wikariusz.
- Skądże, to poważna sprawa. Uratowali oficera SKW przed samobójstwem!
Wikariusz spojrzał na nich z szacunkiem i zapytał jak to było.
- Elementarne, mój drogi Watsonie - zadudnił Gruby Maciek. - Wiadomo, że jak zaczyna się weekend, a jak długi to obowiązkowo, to wszyscy ważni zaczynają się wieszać.
- Żeby zrobić im sekcję w poniedziałek i niczego nie wykryć - uzupełnił szybko okularnik.
- Poza tym przed weekendem wszyscy kupują piwo i kiełbasy. A jeśli ktoś kupuje tylko sznur to od razu jest podejrzany - wzruszył ramionami Łukaszek.
- Rozumiem - ekscytował się wikariusz. - Poszliście za nim i uratowaliście go w ostatniej chwili jak miał się wieszać!
Chłopcy westchnęli głęboko.
- Na tym też ksiądz się nie zna - rzekł z potępieniem w głosie Łukaszek. - Oczywiście, że nie! To nawet nie był ten facet! Poszliśmy za nim, a on wszedł do tego nowego bloku, do jakiegoś mieszkania...
- ...widzieliśmy, bo drzwi nie domknął - wtrącił okularnik.
- ...i rzucił właścicielowi mieszkania ten sznur na stół i powiedział tylko "masz". I wyszedł. I ten właściciel to był oficer SKW i chciał się wieszać.
- I wy go...
- Oczywiście, że nie. Ten tylo siedział za stołem i patrzył na ten sznur. Ale obok za ścianą brygada remontowała robiła sąsiednie mieszkanie. Daliśmy go znać i oni mieli go na oku. Złapali go po dwudziestej trzeciej, już na stole stał.
- Na, ale my tu gadu gadu, a procesja czeka - proboszcz zaklaskał w dłonie. - Wstajemy! Idziemy!
- Ciężkie te głośniki - poskarżył się okularnik. - Czemu nie niesie ich Łukasz.
- Bo ja niosę krzyż.
- To czemu nie Maciej?
- Bo nie i już - parsknął wściekle Gruby Maciek.
- Uprząż na niego nie pasuje - wysypał go wikariusz. - Za gruby.
Okularnik wybuchnął strasznym śmiechem.
- Procesja jest, zachowujcie się godnie, do cholery - upomniał ich proboszcz.
- Śmiej się, śmiej - wzruszył ramionami Gruby Maciek. - I nieś ten ciężar, nędzna fiucino.
Okularnik zawrzał gniewem i ruszył do ataku. Ale proboszcz powiedział ile kosztują takie głośniki i że obciąży ich finansowo. Więc się nie pobili.
- Skąd ksiądz ma te głośniki skoro takie drogie? - zainteresował się Łukaszek.
Ale proboszcz stwierdził, że jest strasznie późno i muszą już natychmiast ruszać.
I ruszyli.
Łukaszek maszerował na samym początku unosząc wysoko krzyż. Gdzieś dalej był okularnik uginając się pod zestawem głośników. Obok niego Gruby Maciek walczył na mikrofonie ze śpiewnikiem w ręku.
Wszyscy byli zachwyceni, że nie śpiewa wikariusz.
Gdy zatrzymali się przy trzecim ołtarzu Łukaszek zauważył w pobliżu brygadę remontową. Wszyscy eleganccy, pod krawatami, ale jacyś tacy nerwowi. Robotnik Andrzej zgasił papierosa, podszedł do księdza proboszcza i zagadnął ostro:
- Jest problem przy czwartym ołtarzu. Kto to wymyślił, żeby stawiać go przy tym nowym bloku?
- Tam gdzie mieszka ten oficer...? - zapytał Łukaszek.
- No tam. Mieszkańcy bloku zablokowali ulicę w proteście przeciwko deateizacji przestrzeni publicznej. I procesja nie dotrze do ołtarza.
- Pójdziemy inną drogą - rzekł proboszcz.
- Nie ma innej drogi. Już patrzyliśmy.
Procesja wybuchłą głosami oburzenia. Część wiernych dążyła do konfrontacji.
- Jesteśmy katolikami do cholery - zirytował się proboszcz. - Pewnych rzeczy się nie robi. Na przykład bijatyk na własnej procesji.
- Dobra. Już wiem - odezwał się Łukaszek. - Przeprowadzę was.
- Mojżesz się znalazł - zakpił wikariusz.
- Trzymam zakład - Łukaszek podniósł palec. - A teraz tak: ministranci, dziewczynki z kwiatkami do środka, baldachim w dół, Maciek bierzesz krzyż ale go nie podnoś. Macie wyglądać na tłum. I żadnego śpiewania! Idę, jak dam znak możecie ruszać.
- Kłamać nie wolno! - zawołał za nim robotnik Andrzej.
- Wiem, wiem.
Łukaszek przeszedł kawałek dalej ulicą, skręcił w przecznicę i zobaczył ich. Stała niewielka grupa ludzi z transparentami Demokratycznej Obrony Komitetów. Byli ubrani w t-shirty z napisami "Mam prawo chodzić gdzie chcę", "Przestrzeń publiczna jest dla wszystkich" czy "Wolność słowa, wyznania i przemieszczania się".
Łukaszek śmiało podszedł do nich i zapytał czy przepuszczą maraton.
- Ma... Raton? - wyjąkał jakiś facet w szaliku pomimo upału.
- O, to pan, jak szyja? Już nie boli?
Oficer SKW coś zamamrotał i wycofał się gwałtownie z pierwszego szeregu.
- No to jak będzie?
- Przepuścimy, oczywiście, szanujemy biegaczy, eko, zdrowie, fitness.
- To zaraz wracam.
Łukaszek sprowadził swoją procesję. Protestujący rozstąpili się na boki, a jeden z nich zagadał do stojącego obok Łukaszka:
- To na pewno jest maraton? Nikt nie biegnie.
- Zmęczyli się.
- Ale na maratonie biegają...
- Nie na nakazu biegania, jest wolność, każdy sam sobie ustala tempo...
- Tylko, że w ten sposób będą kiepskie wyniki...
- Nie liczy się wynik tylko uczestnictwo!
- I nikt nic nie mówi?
- Bo to maraton milczenia. Wspominają jednego faceta, którego zabili. Żyda zresztą.
- O! - zainteresował się rozmówca Łukaszka. - A kto to zrobił? Polacy?
- Nie, to było na Bliskim Wschodzie.
- Coś takiego! No, wszyscy przeszli. Dobra, zwieramy szyki, blokujemy ulicę znowu! Bo wiesz, mały, ma tu przejść procesja na Boże Ciało. Ale my ich na pewno nie przepuścimy!
- A to blokujcie, blokujcie...
--------------
Jest trzeci tom! http://www.wydawnictwo-lena.pl/brixen3.html
https://twitter.com/MarcinBrixen
https://pl-pl.facebook.com/marcin.brixen
http://kaktus-i-kamien.blogspot.com
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 2558 odsłon
Komentarze
Na głodzie
27 Maja, 2016 - 07:18
Na głodzie
Ponieważ są na antysemickim głodzie,
to się zabijają na Bliskim Wschodzie!
PS Ma się rozumieć, że wzajemnie Semici!
jan patmo
Komentarz niedostępny
Komentarz użytkownika Azazel został oceniony przez społeczność bardzo negatywnie i jest niedostępny. Nie można go już odkryć. Bardzo nam przykro.. :(
27 Maja, 2016 - 20:03
Umiłowani, nie każdemu duchowi wierzcie, lecz badajcie duchy, czy są z Boga, gdyż wielu fałszywych proroków wyszło na ten świat (1J.4:1).