Dwie Wigilie. Kredki. Christmas bez Chrystusa!

Obrazek użytkownika antysalon
Blog

Zapadły mi w pamięci dwie Wigilie; jedna z lat dziecięcych druga daleko w oddali od domu, od bliskich, od Polski.
To szczególny dzień dla wielu z nas. Truizm? Dla mnie nie.

Wiele lat wstecz pozbawieni wszystkiego; ziemi, sadu, tartaku, młyna, domu rodzinnego spauperyzowani jałtańską zdradą aliantów dziadkowie i rodzice nie doczekawszy się wolności dla kresów; ani Ameryka nie uderzyła na Sovieta ani gen. Anders nie mógł się pojawić więc ostatnią szansa wyrwali się z wielkiego gułagu zwanego zsrr.
Wymarzona Polska nie mogła nam zbyt wiele zaoferować. Na początek skromne lokum w jednym olbrzymim pokoju i kuchni w dworku myśliwskim po jakimś von na dawnych Prusach wsch.
I tam spędziliśmy naszą pierwszą Wigilię w wymarzonej Polsce. I ona mi zapadła w pamięci! a szczególnie prezent od Świętego Mikołaja, pudełeczko , bodaj 10 kredek. Boże! pamiętam je; magiczne, kolorowe i tyle kolorów w jednym pudełku. w naszym domu prezenty zawsze były pod choinka nad ranem, budziliśmy się w pierwszy dzień Swiąt Bożego Narodzenia i pod choinkę. A tam już na nas czekały prezenty. I ten prezent, pudełko z kolorowymi kredkami towarzyszy mi we wspomnieniach ! Przypominam sobie, że te kredki były łamliwe, ciągle trzeba było je ostrzyć! Ale co tam. Ważne, że były, takie kolorowe, piękne i niepowtarzalne. Ile radości z malowania, kolorowania. Ach te kredki....
Potem , już w dorosłym życiu los, bieda rzuciła mnie na obczyznę. I tam spędziłem wigilię! z dala od wszystkich najbliższych, od domu, od Polski.
Od połowy listopada już wisiały kolorowe plansze, bilboardy zapowiadające Christmas.
Z nich dowiedziałem się , że nie ma Christmas np bez smirnoff vodka. Bez miejscowego likieru czy głownego piwa! Bez nie ma Christmas. Z dnia na dzień gorączka coraz wyższa zakupów i magiczne Christmas!
Nadszedł dzień Wigilii. Apogeum szaleństwa zakupów. Wszyscy obładowani torbami, pudłami z prezentami. Feeria świateł, kakofonia kolęd. Jeszcze cicha noc wtedy nie raziła ani muzułmanów ani narodu wybranego. Dzisiaj wyczytałem, że w wielu centrach handlowych nie uświadczy się tych dżwięków.
Zbliża się wieczór, zdawałoby by się, że wszystko mam; pieniądze, dom, za kilka godzin wieczerza w gronie przyjaciół. A już od południa coś niemiłosiernie ściska żołądek, w gardle. Jakiś taki stan niesamowitego smutku. I ból serca taki dziwny, nieznajomy.
To przeogromny smutek, że w tym dniu jest się poza domem. Niby masz wszystko; jesteś odziany, zasobny dobrze ci się powodzi a dusi cie w gardle. serce podchodzi, żołądek zaciśnięty. Brak ci domu, twego rodzinnego domu, tego białego obrusa choćby najskromniejszego, opłatka i bliskich z którymi tyle razy łamałeś się tym magicznym białym chlebem. I ta żałość, ta pustka jest wprost nie do opisania.
Możesz wytrzymać ekstremalne warunki. możesz żyć na wyspie gdzie jest 340 dni deszczowych . Jesteś twardzielem pod kołem podbiegunowym. możesz trzymać ręce na makrelowcu przez 16 godzin w wodzie o temp 5-8 stopni C ale gdy przychodzi ten magiczny czas pierwszej gwiazdki w wigilijny wieczór pękasz jak mięczak.
I ten moment to przeżycie niesamowite. Wielu to ukrywa ale to widać tego nie da się ukryć. To niesamowita tęsknota do domu rodzinnego, do najbliższych.
To straszna nostalgia. Chciałoby by się dosłowni wyć z żałości, z tęsknoty, że nie możesz TAM być! Tak jak niesamowicie pięknie wyśpiewał to śp Czesław Niemen" Jest taki dom daleko stąd..."
To jest właśnie to. Jest taki dom, nasz dom i w Wigilię jak to dobrze być właśnie tam ze swoimi, u siebie!I przełamać się opłatkiem.
pozdr

Brak głosów

Komentarze

Nie tesknij bo tu nic dobrego .Twój świat zwany nostalgią ma kształt choinki ,karpia,czy też najważniejszego - opłatka .Ja jestem TU i moja samotnosc jest bolesna.Nie tęsknij za domem bo on zburzony -idź do przodu i żyj .
Mój opłatek podaję Ci do dłoni -zatem jesteśmy razem.

Vote up!
0
Vote down!
0
#9824

pozdr

Vote up!
0
Vote down!
0

antysalon

#9825

będą następne za rok, a ja nie mam tyle cierpliwości żeby czekać z komentarzem. A dlaczego?
Nie lubię Świąt, ani Bożego Narodzenia, ani Wielkiej Nocy. Może dlatego, że przeżywać ich nie umiem. Że kojarzą mi się z przymusem pędu doczesnego, spotkań niekoniecznie chcianych i głównym bohaterem - Portfelem. Wspomnienia dziecięce mam miłe i mniej miłe, ale nie wystarczają do hołubienia nostalgii.
Jednak to co napisałeś kazało mi uruchomić wyobraźnię. I za nic nie chciałabym być w te Dni poza moim krajem.

Vote up!
0
Vote down!
0
#10604