Smakosze kawioru i drogich cygar

Obrazek użytkownika kryska
Kraj

Ludwik Lewin
- "Bieługa wyzwala we mnie cały snobizm. Królewska ossetra, w której zawierają się wszystkie kawiorowe niuanse, pozwala mi wierzyć, że ten snobizm to nie snobizm, ale katalizator odsłaniający prawdziwą arystokratyczność mej duszy" .-

Ludwik Lewin jest od roku 1990 korespondentem BBC w Paryżu. Pisuje wiersze i prozę (publikował m. in. w Czasie kultury, Tytule, Twórczości, Le Monde.
Kawior - czarny, czerwony i najcenniejszy biały.
Jest coraz droższy i ciągle pozostaje symbolem wykwintnego posiłku.

Smakoszami kawioru są w IIIRP dawni towarzysze z PZPR, postkomuniści, którzy znależli się pod szyldem SLD.
Kwaśniewski, Kalisz, Oleksy, Siwiec, Urban i ich kumple to naczelni kawiorowcy lubujący jednocześnie ćmienie drogich cygar i popijanie przednich trunków.
To kasta aparatczyków PRLu uwłaszczonych na majątku narodowym dzięki zmowie OS w roku 1989, którym apetyt na kawior nie zmalał ale był i jest coraz większy.
Im apetytom sprzyjało Bolkowe wspieranie lewej nogi.
To oni dzisiaj liżą buty Tuskowi i PO, wspierają Komorowskiego, bo władza PO zapewnia im ochronkę ich interesów i zdobyczy oraz gwarantuje w miarę spokój przy dokręceniu następnych porcji lodów.

I jak widać w tym układzie będzie obowiązywać zasada - jedni drugim przy robiemiu lodów nie przeszkadzają i nie będą przeszkadzać.
Po prostu czerwoni kawiorowcy i lodziarze z PO to jedna drużyna - każdy sobie rzepkę skrobie.
Nie wiem kogo ale mnie wcale nie zdziwiło poparcie kawiorowców udzielone Komorowskiemu.
Nie zdiwiło mnie, bo ta czerwona hołota z otłuszczonymi pyskami i dupskami z prawdziwą lewicą i jej ideami prospołecznymi nie miała nigdy nic wspólnego.

To te spasione czerwone gęby teraz najwiecej krzyczą nad wspaniałością s.p. Blidy czyniąc z niej ikonę dobroci.
ś.p.Blida miała z lewiąa tyle wspólnego co mrówka ze słoniem.

Krótki powrót do przeszłości "lewicowych" kawiorowców.

- Byle nie na bruk
Eksmisje są potrzebne

Być może Anna T. tkwiła już w tak głębokiej depresji, że finał w postaci samobójczej śmierci był nieuchronny. Ale okolicznością, która wyznaczyła moment ostatecznej decyzji, stała się eksmisja na bruk. Dramat 45-letniej pabianiczanki i jej dzieci poruszył opinię. Wyostrzył pytania i problemy narastające od kilku lat wokół eksmisyjnego prawa i praktyki. Dlaczego ludzie niezaradni, samotni, dotknięci nieszczęściem albo postawieni w trudnej sytuacji życiowej nie znajdują oparcia w instytucjach samorządności i opieki społecznej?

Opuszczona przez męża, który wyjechał za granicę, Anna T. samotnie wychowywała dwóch synów. Była zarejestrowana w urzędzie pracy, ale – mimo średniego wykształcenia ekonomicznego – nie mogła znaleźć stałego zatrudnienia. Dorabiała jako szwaczka i żyła wraz z dziećmi w coraz większej biedzie. Przed trzema laty za niepłacenie czynszu zostali eksmitowani z mieszkania spółdzielczego do socjalnego – pokoju z kuchnią w starej, zdewastowanej kamienicy. Ale tu również dorywcze zarobki Anny nie wystarczały na pokrycie zobowiązań. Raz tylko, gdy wyłączono im prąd, kobieta zwróciła się do Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej. Otrzymała zasiłek: 350 zł na uregulowanie zaległych rachunków za elektryczność i 250 zł na żywność. Żyli w nędzy, a tymczasem czynszowe zaległości urosły do 5 tys. zł. W sądzie zapadła decyzja o kolejnej eksmisji – tym razem na bruk. Anna nie powiadomiła o wyroku synów ani sąsiadki, od której niekiedy pożyczała kwoty rzędu 10–20 zł. Do MOPS więcej nie poszła, a z tamtej strony też nikt nie interesował się dalszym losem bezrobotnej i jej dzieci.

Rankiem w dniu eksmisji Anna T. powiesiła się na haku, tkwiącym w futrynie kuchennych drzwi – jednym z tych, na jakich wiesza się dziecięce huśtawki. Dobijająca się do drzwi ekipa egzekutorów – komornik, urzędnicy administracji, ślusarz i policjanci – obudziła jej trzynastoletniego syna, ale na ratunek dla matki było już za późno. – My tylko wykonujemy przepisy. To prawo jest nieludzkie, bo tacy jak ona płaciliby czynsz, gdyby mieli pieniądze – powiedziała przedstawicielka zakładu gospodarki mieszkaniowej, który wystąpił o eksmisję.

http://archiwum.polityka.pl/art/byle-nie-na-bruk,364499.html

W roku 1994 rządząca wówczas koalicja SLD-PSL, między innymi pod wpływem lobbyingu Polskiej Unii Właścicieli Nieruchomości, uchwaliła zmiany w prawie lokatorskim pozwalajace na tak zwane eksmisje na bruk, czyli bez zapewnienia jakiegokolwiek lokalu. Główną autorką nowej ustawy była ówczesna minister budownictwa Barbara Blida. Tłumaczyła się wówczas, że oddaje sprawę orzekania eksmisji w ręce niezawisłych sądów, które z pewnością będą brały pod uwagę również sytuację lokatorów(1). Już wkrótce okazało się, że nie miało to żadnego potwierdzenia w rzeczywistości.

Zarówno organy administrujące budynkami komunalnymi, jak i kamienicznicy uznali eksmisję na bruk za najlepszy straszak i sposób rozwiązywania konfliktów z najemcami lokali. Sądy podejmowały zwykle bardzo szybkie decyzje, często pod nieobecność lokatorów.

Zmiana prawa nie spotkała się wówczas z wiekszym sprzeciwem elit politycznych. Jedyny protest w parlamencie wyrażali posłowie Polskiej Partii Socjalistycznej.

Eksmisjom na bruk towarzyszyła kampania tworzenia przyzwolenia społecznego na ich przeprowadzanie. Wyrzucanych na bruk w mediach przyrównywano do marginesu społecznego, zaszczepiając ludziom przekonanie jakoby "uczciwi" najemcy nie mieli się czego obawiać.

Minister Barbara Blida tłumaczyła w sierpniu 1994:

- "Ta ustawa jest wzorowana na polskich tradycjach. Dobrych tradycjach, bo umożliwiających postęp, a nie ściągających nas na dno kryzysu mieszkaniowego. Eksmisja sądowa to element prawa mieszkaniowego każdego cywilizowanego kraju. Nie można zrezygnować z tej przykrej sankcji, bo oznaczałoby to, że najemca może bezkarnie uchylać się od obowiązku płacenia za eksploatację mieszkania, nawet jeśli go na to stać" -.

Zmiana prawa nie spotkała się wówczas z większym sprzeciwem elit politycznych. Jedyny protest w parlamencie wyrażali posłowie Polskiej Partii Socjalistycznej (PPS).

Sytuacja zaczęła zmieniać się dopiero pod koniec lat 90. Liczba eksmisji rosła lawinowo i osiągnęła poziom do ponad dziewięciu tysięcy rocznie3. Przełomowym momentem, gdy pojawiły się w mediach głosy o problemie, było kilka przypadków samobójstw eksmitowanych. Okazało się, że na bruk są wyrzucane nawet osoby obłożnie chore czy matki z małymi dziećmi. Sprawą zainteresowali się wówczas działacze polityczni i społeczni, w tym ówczesny poseł i kandydat w wyborach prezydenckich Piotr Ikonowicz (PPS). W ramach jego kampanii wyborczej, w celu zwrócenia uwagi na niesprawiedliwe prawo, rozpoczęto organizowanie blokad eksmisji.

Ponieważ ruchu blokad eksmisji nie można było już ignorować media rozpoczęły nagonkę na jego uczestników. Określano ich mianem terrorystów, sprzeciwiających się prawu. Nawet politycy partii uważanych za lewicowe odnosili się do kampanii biernego oporu z pogardą. Marek Pol z Unii Pracy, komentując działania Ikonowicza nie omieszkał pogardliwie stwierdzić, że zajmuje się on ?wycieraniem schodów na blokadach?.

Media próbowały zmanipulować obraz blokad czego przykładem był jeden z programów publicystycznych TVN, w którym przedstawiono sytuację starszego małżeństwa, bronionego w 2001 roku przed eksmisją na bruk. Ponieważ dziennikarze nie byli w stanie znaleźć żadnego sąsiada, który krytycznie by się o nich wypowiedział, sięgnięto po przykład innych eksmitowanych, pozostających w konflikcie z prawem.

Tak, tak właśnie zachowywała sie partia z nazwy lewicowa i jej ikona ś.p.Blida, autorka nieludzkiej ustawy dla zwykłych i biednych ludzi.
Ale przecież dla postkomuny sprawy ludzkie to margines.
Dla nich ważne ich lody, ich kawior i ich cygara.
I dlatego dzisiaj pokazali swoje oblicze prawdziwe.
Dla nich ważne sa ich lodziarskie bisnesy i dlatego leżą i kwiczą przed Komorowskim i Tuskiem.

Wczoraj Bronek POdrygiwał na trupie ś.p.Blidy, boż to liberałka całą twarzą była.
A tak Ggwoli sprawiedliwości i ku przypomnieniu, Blidę wykluczył z list wyborczych sam SLD / tow. Miller / kiedy zawisła nad nią sprawa mafii weglowej, do tego doszła sprawa jej choroby nowotworowej i ciężkiej depresji.
Chciała kobieta postraszyć a nieumiejętność w obchodzeniu sie tego rodzaju bronią i zastosowanie taryfy ulgowej wobec niej przez funkcjonariuszkę ABW spowodowało, że się zabiła.

Tyle i aż tyle.
Jeśli ś.p.Blida jest ofiarą to tylko ofiara swojego postępowania i swoich kumpli partyjnych i nie zastosowania procedury przez ABW.

Donald Tusk 4 października 2007 roku w Lublinie powiedział słowa, których dziś PO pamiętać nie chce - a szkoda:

- "Uważam za rzecz wyjątkowo obrzydliwą, kiedy politycy uprawiają taką nekrofilię polityczną. Śmierć Barbary Blidy, rzecz bardzo przykra i smutna, stała się orężem w walce politycznej ludzi nieuczciwych i niemoralnych, takich jak liderzy SLD, którzy z tego chcą zrobić swoją ulotkę wyborczą. (...)".

http://www.prezydent.pl/import/archiwum-wywiadow-krajowych/rok-2000/lipiec-2000-r-/dwie-na-jednego-7-lipca-2000-r-/
http://www.lokatorzy.pl/artykuly/obroncy-praw-lokatorow
http://www.lewica.pl/index.php?id=19433
http://ugotuj.to/przepisy_kulinarne/1,87978,1501860,Kawior.html

Brak głosów

Komentarze

To jest prawda, o ktorej nie wolno mowic, bo jest dla wielu bardzo niewygodna i zbyt prawdziwa, a mowienie prawdy w dzisiejszych czasach jest niebywalym luksusem. Ilez trzeba wysilku by ja okupic, bo kazda prawda polega na tym, ze trzeba sie do czegos przyznac i nie chodzi o to, ze na to potrzeba dobrych adwokatow i sporo pieniedzy, tylko ODWAGI, ktorej juz nie posiadamy, bo odebrali ja nam ci, ktorym potrzebni jestesmy jako bezmyslna masa. Bezmyslna masa nie ma wlasnego zdania, jestesmy konformistami,ale konformizm nie jest prawda, tylko uznaniem klamstwa. Klamstwo, u tych co maja mozliwosci, jest dzialaniem celowym, nieprawda natomiast jest rezultatem falszywej swiadomosci i tym jestesmy karmieni na codzien...
Twoj wpis jest przerazajacym bolem polskiej rzeczywistosci i ludziom stojacym po dobrej stronie, nie wolno o tym zapomniec.....Dziekuje.

Vote up!
0
Vote down!
-1
#68932

musiałam to przelać na "papier"
bo nie można milczeć kiedy z Blidy robi się niemal świętą a zapomina o cierpieniach i śmierci innych

kłamstwu i cynizmowi mówie NIE!!!!!

pzdr

Vote up!
0
Vote down!
-1
#68943

Dzieki za przypomnienie prawdziwej twarzy pierwszej meczennicy IV RP, nastepna, choc zyjaca, jest niejaka Sawicka - specialistka od rynku slodkich mrozonek.

Vote up!
0
Vote down!
-1
#68968

chyba nie mniej ważne jest (jeśli nie istotniejsze), że B. Blida należała do tzw. mafii węglowej, nie wiem czy było to wprost udowodnione, ale takie zarzuty na niej ciążyły. ona po prostu nakradła masę pieniędzy. to jest normalne złodziejstwo. te pieniądze należały do całego społeczeństwa, a tak przeszły w ręce wąskiej (w niczym nie uprawnionej) grupy ludzi.

 

Vote up!
0
Vote down!
-1
#68996