Oportunizm i konformizm

Obrazek użytkownika jazgdyni
Idee

 

 

 

Stawiamy na pomnikach ludzi twardych i bezkompromisowych. Podziwiamy ich. Mówimy o nich - bohaterzy. Lecz, czy chcielibyśmy stanąć na ich miejscu? Niespecjalnie. Wszyscy mamy swoje małe słabości i ułomności. Chociaż... bardzo często nam się je wmawia. W wielu krajach i we wielu kulturach umiejętność zdążania i uzyskiwania kompromisu jest uważana za bardzo pozytywną cechę. U nas raczej nie.

Co my mamy robić – ludzie, którym Dobry Pan poskąpił żelaznej woli i twardych, jak skała przekonań? My, którzy się często łamiemy, idziemy na kompromis, a dla świętego spokoju oddalibyśmy serdeczny palec lewej ręki.
 
Bez publicznej spowiedzi, zastanówmy się w myślach, ile to razy zdarzyło się nam być oportunistą, albo jeszcze gorzej konformistą. Ile razy sprzeniewierzyliśmy się nieubłaganym zasadom moralnym, chociażby dla świętego spokoju.
Jeżeli znany mi bardzo dobrze, jak zły szeląg, sąsiad, bogaty buc, jak chleje to tłucze się z żoną i ja mam dylemat, bo jak pójdę do niego, to wiem, że też będę zmuszony z nim się potłuc, a jak zadzwonię po policję, to jego małżonka wszystkiemu zaprzeczy, to co ja mam robić? Nie robię nic, bo nie chcę eskalacji. Chcę dalej mieszkać w ciszy i spokoju, bez przypuszczalnego konfliktu wiszącego nade mną. Proszę, oto oportunizm pierwszej klasy.
 
Dlaczego tak jest? Bo właśnie postawy kompromisowe, a w tym oportunizm i konformizm, są zwieńczeniem naszego rozwoju społecznego. Nasza psychika jest w ten sposób  ukształtowana, że staramy się tak mocno, jak tylko możliwe unikać konfliktu i zadrażnień. Nasza nie tak dawno wykształcona empatia ma tu również niemałą rolę. Nie tylko unikanie, lecz również nie czynienie samemu krzywdy drugim, jest bardzo mocno w nas wbudowane. Niejeden z nas, gdyby nagle, z jakiegoś powodu, znalazł się sam na sam, w jednym przedziale Intercity, z tak tu przez nas wyśmiewanym i pogardzanym Jakubem Wojewódzkim, to najprawdopodobniej, nie powiedziałby mu wszystkiego, co o nim myśli. Tacy już jesteśmy.
 
Jeżeli wujek zapisał się do komunistycznej partii, by zostać dyrektorem przedsiębiorstwa, to może uczynił tak dlatego, że on żyje tylko dla tych, których kocha – żony i dzieci. Czy on wówczas był godnym pogardy konformistą?
Mówi się czasem o kimś – to słaby człowiek. Chyba nawet jest ich więcej niż tych silnych. Raz są twardzi, lecz częściej ulegają w swoim życiu. Pewnie nawet tego żałują. Chciałbym zobaczyć tu wielu bezkompromisowych i radykalnych blogerów, jak oni tą twardą postawę tutaj reprezentowaną, realizują w swoim prywatnym zachowaniu. Bez nicka i awatara. Paru takich pistoletów tu w blogosferze, najprawdopodobniej w życiu to są potulne baranki, leczące swoje kompleksy poprzez agresywne artykułowanie radykalizmów.
 
Więc dlaczego oportunizm i konformizm są takie pejoratywne? Dlaczego potępiamy tego partyjnego wujka? I dlaczego my się wstydzimy, gdy idziemy na kompromis. O proszę, właśnie – u nas się mówi idziemy na kompromis, zamiast szczytnie – osiągamy kompromis.
 
Zgoda, bydlakowi nie podamy ręki; zdrajcę należy rozstrzelać, świnią wzgardzić.
Jednakże w całym naszym życiu będziemy małymi oportunistami i chcę zobaczyć tego, który zatrzymany przez policjanta, bo jechał 100 na godzinę, zamiast dozwolonego 70, na sugestię funkcjonariusza, że za 50 zł może zapomnieć o wykroczeniu, mu odmawia

Twoja ocena: Brak Średnia: 4 (3 głosy)

Komentarze

Ta jedynka, to nie ja. :)

Czy ten tekst mial byc odpowiedzia na wpis mtc na temt lapowkarstwa?

Trudno mi sie utozsamic z punktem widzenia Autora, a poza tym, bede sie klocic, ze konformizm i oportunizm, to jednak nie jest to samo, co kompromis.

  Ojczyznę wolną racz nam wrócić, Panie!

Vote up!
2
Vote down!
-1

Lotna

 

#401966

To jest teza do dyskusji i rozmyślań. I bardzo dobrze, że reprezentujesz inny pogląd. O to właśnie chodzi.
Tylko błagam - bądźmy wobec siebie uczciwi. Nie ma sensu samych siebie okłamywać i pisać o tym, jakim chciało by się być w swojej idealnej wizji, a jakim na prawdę w życiu byliśmy i jesteśmy.
Wtedy to nie ma sensu.

Vote up!
3
Vote down!
-2

JK

Przepłynąłeś kiedyś sam ocean? Wokół tylko morze. Stajesz oko w oko ze swoim przeznaczeniem.

 

 

 

 

#401967

Moze jednak nie bede sie klocic. :) Nie wiedzialam, ze slowo kompromis jest uzywane w Polsce w znaczeniu takim, o jakim mowi prof. Jaroszynski. Dla mnie kompromis to ugoda bez zadnych wydzwiekow moralnych, ale najwyrazniej nie tak jest kompromis rozumiany, bo jego znaczenie jest przeinaczane i manipuowane.

  Ojczyznę wolną racz nam wrócić, Panie!

Vote up!
2
Vote down!
-1

Lotna

 

#402006

Fajnie, że to podrzuciłaś.
Lubię słuchać prof. Jaroszyńskiego.

Żeby się nie rozwlekać:
- nie ma kompromisu w ustalaniu prawdy. Prawda jest wartością samą w sobie, czy to matematyczna, czy historyczna i nie podlega żadnym kompromisom,
- kompromis, w sensie społecznym, to ustalanie pewnego "złotego środka" we wzajemnych relacjach, żądaniach, czy opiniach. Czyli kompromis, to "umowny punkt na linii wzajemnych relacji, często nie mający odniesienia do obiektywnych wartości. Jest, jak najbardziej związany z moralnością i etyką. Często dobry kompromis może być całkowicie amoralny.

Profesor w swoim wywodzie wyprowadza kompromis od łacińskiego źródłosłowu i takie znaczenie usiłuje przywrócić.
Naukowo jest to błędna droga. Język jest organizmem żywym i ciągle ewoluującym. Ważne jest jakie obecnie jest powszechne rozumienie słowa kompromis, a nie jak było, gdy tworzono prawo rzymskie.

Jak widać, generalnie się z prof Jaroszyńskim zgadzam.

Pzdr

Vote up!
3
Vote down!
-2

JK

Przepłynąłeś kiedyś sam ocean? Wokół tylko morze. Stajesz oko w oko ze swoim przeznaczeniem.

 

 

 

 

#402010

Jestem przekonana, ze profesor by sie ucieszyl z Twojego zapewnienia, pomimo, ze mu zaprzeczasz. :))

-historyczna prawda teoretycznie zawsze moze byc zweryfikowana;
-kompromis, wlasnie nie powinien sie odnosic do opinii, czy jakichs ogolnych relacji, a do konkretnego roszczenia pomiedzy dwiema, czy kilkoma osobami - tak ja to rozumiem i takie rozumienie jest blizsze temu handlowemu, starozytnemu rozumieniu tego slowa. Wtedy raczej trudno o amoralny kompromis, bo takowy przestaje byc kompromisem, a staje sie rozbojem.
Abstrahujac, z pewnoscia zaden dobry kompromis nie moze byc amoralny, bo najprawdopodobniej wtedy by zaprzeczal prawdzie;
-fakt, ze jakies slowo jest rozumiane w bledny sposob, nie czyni tego rozumienia prawidlowym, szczegolnie, gdy wyraznie - jak w tym przypadku, jego znaczenie jest manipulowane. Jak widac na moim przykladzie, jednak nie wszyscy rozumieja to slowo w ten "nowy" sposob, nie widze wiec nic zlego w tym, aby do tego znaczenia nawrocic.
Nowomowa to nie to samo, co ewolucja jezyka, a wrecz tej ewolucji zaprzeczenie.

To w skrocie - jak chodzi o reszte, to sie z Toba zgadzam. :)

  Ojczyznę wolną racz nam wrócić, Panie!

Vote up!
2
Vote down!
-1

Lotna

 

#402038

Nowomowa i relatywizm lewacki, który obecnie się rozwija, na szczęście nie ma do mnie dostępu.
Jednakże widzę, że różnie pojmujemy pojęcie kompromisu i to nie tylko semantycznie czy historycznie.
Ty podchodzisz do tego, podobnie jak to prof. wykłada, tradycyjnie "handlowo', a ja raczej jako ścieranie się różnic w celu wypracowania wspólnego stanowiska. I wspólne stanowisko może być amoralne. Bo dlaczego by nie?

Pozdrawiam

Vote up!
3
Vote down!
-3

JK

Przepłynąłeś kiedyś sam ocean? Wokół tylko morze. Stajesz oko w oko ze swoim przeznaczeniem.

 

 

 

 

#402041

A ja dam dychę, bo ilekroć jestem "twardy", zadaję sobie pytania, które postawiłeś. Dochodzę wtedy do wniosku, że chociaż mam swoje zasady, to kryształowy nie jestem. Ten wpis, to bardzo dobry rachunek sumienia i lekcja pokory.

Pozdrawiam :)

Vote up!
3
Vote down!
-2
#401976

Witaj

Nie ma ludzi kryształowych. Ja w to nie wierzę. To by były automaty.
A jeżeli ktoś zbliża się do bycia kryształowym (np. w autyzmie), to niestety ma drobne zaburzenia w ośrodku decyzyjnym w mózgu, który zawsze podpowiada optymalne, bezkonfliktowe rozwiązanie.

Pozdrawiam

Vote up!
3
Vote down!
-2

JK

Przepłynąłeś kiedyś sam ocean? Wokół tylko morze. Stajesz oko w oko ze swoim przeznaczeniem.

 

 

 

 

#401978

Hm... A gdybym został pustelnikiem? Czy mógłbym w ten sposób stać się kryształowy? Musiałbym wtedy zamknąć oczy na pewne sprawy, ale może tak właśnie trzeba?

Vote up!
2
Vote down!
-2
#401979

Nawet, gdybyś został pustelnikiem, to mógłbyś popełniać myśli-zbrodnię, a na dodatek sam siebie korumpować.

Vote up!
2
Vote down!
-3

JK

Przepłynąłeś kiedyś sam ocean? Wokół tylko morze. Stajesz oko w oko ze swoim przeznaczeniem.

 

 

 

 

#401983

Nie zareagujesz na awanturę małżeńską, bo nie chcesz podpaść bogatemu, wpływowemu sąsiadowi - bucowi?
Tłumaczysz się sam przed sobą, że żona , i tak wzięłaby stronę męża, pozostawiając Ciebie w niewygodnym i dwuznacznym położeniu.
A co, gdyby ją pewnego dnia zabił? Wydaje mi się, że trudno by Ci się z tym żyło.

Bywają w życiu sytuacje, które wystawiają człowieka na próbę.
Kilka opowiem.

Dawno temu, na czwartym pietrze bloku w którym mieszkałam, żyła sobie rodzina. On był alkoholikiem, ona ważną urzędniczką, dzieciaki w wielu szkolnym.Problem ojca rodziny stanowił powszechne tabu.
Moje mieszkanie znajdowało się na pierwszym piętrze. Którejś nocy obudziło mnie poszczekiwanie wartownika, czyli mini pieska.
Psina kręciła się zdezorientowana po przedpokoju, z nadzieją, że dziwne hałasy za drzwiami zwiastują powrót jej pana.
Niestety, przez wizjer zobaczyłam nogi jakiegoś obcego człowieka, opartego plecami o moje drzwi.
Sapał i stękał usiłując się podnieść. W końcu zrezygnował i usnął.
Panowała zima.Mróz sięgał dwudziestu stopni. Na klatce schodowej było bardzo chłodno.
Kontrolowałam sytuację, co jakiś czas sprawdzając jak się sprawy mają. Pies czuwał razem ze mną.
W pewnym momencie zauważyłam(przez wizjer), że pijak zmienił pozycję.Leżał wyciągnięty na betonowej podłodze. Podwinięta kurtka odsłaniała nagi korpus. Nerki tego człowieka były w niebezpieczeństwie, bo posadzka stykała się z gołymi plecami.
Cóż było robić?
Otworzyłam cichutko drzwi i szybko pobiegłam na górę. Zadzwoniłam. Otworzyła mi ważna persona, zaspana, zdziwiona i mocno zakłopotana.
Za chwilę zeszła z synami, by zabrać małżonka.

Dyskomfort dla mnie i upokorzenie dla nich.Ja jednak dokonałam wyboru i do dzisiaj tego nie żałuję.

Inna historia. Też sąsiedzka. Nad głową mieszkał awanturnik, który z upodobaniem wyżywał się na żonie i dzieciach.
Zawsze reagowałam.Doszło do tego, że pukaniem w rurę od centralnego, wzywana byłam "zapobiegawczo". Kiedy tylko pijany tatuś przekraczał próg własnego mieszkania.
W mojej obecności nie był agresywny.
W efekcie awantury były rzadkie, ale za to rosła niechęć sąsiadki do mnie.Taka cena za "autorytet":))

Jak potraktowałabym Kubę Wojewódzkiego, znajdując się z nim w jednym przedziale?
Znając siebie, dotąd bym krążyła opłotkami, aż w końcu dopięłabym swego.Usłyszałby co o nim myślę:)

Uff, ale się rozpisałam:
Temat ciekawy, Jazgdyni - 10!

Vote up!
3
Vote down!
-1
#401980

Podałaś indywidualne przykłady. Jeśli dobrze zrozumiałem, to przy każdym zdarzeniu zastanawiałaś się, jak postąpić. Chciałaś i postąpiłaś według najlepszego rozwiązania ze swojego zbioru zasad. I to jest naturalne.
jak wspomniałem, siła empatii odgrywa również bardzo ważną rolę. No i wyobraźnia, oczywiście.

Pozdrawiam

Vote up!
3
Vote down!
-2

JK

Przepłynąłeś kiedyś sam ocean? Wokół tylko morze. Stajesz oko w oko ze swoim przeznaczeniem.

 

 

 

 

#401984

Według mnie postąpiłaś ze śpiącym pijakiem najgorzej jak mogłaś.
Dałaś mu poczucie bezkarności i to, że kiedy się zachleje zawsze ktoś mu pomoże.

Następnym razem nasra Ci na wycieraczkę, bo będzie wiedział, że za niego posprzątasz.

Robisz ten sam błąd co jego żona. Pomagając pijakowi, utrwalasz w nim alkoholizm i zabijasz go.

Pozdrawiam

NIEPOPRAWNY INACZEJ

Vote up!
2
Vote down!
-1

NIEPOPRAWNY INACZEJ

#401989

Z jednej strony, może to i racja. Z drugiej strony, jakże kusząco wygodne. :)

Vote up!
2
Vote down!
-3
#401992

Wychodzę z założenia, że ma być wygodnie. I to dla mnie wygodnie a nie dla pijaka :))

NIEPOPRAWNY INACZEJ

Vote up!
2
Vote down!
-2

NIEPOPRAWNY INACZEJ

#402001

Pisze pan, że „[n]asza psychika jest w ten sposób ukształtowana, że staramy się tak mocno, jak tylko możliwe unikać konfliktu i zadrażnień.”

Większość ludzi wydaje się być wystarczająco „uspołeczniona” aby unikać konfliktów i zadrażnień. Ale bynajmniej nie wszyscy. I tak na przykład brak anonimowości, żeby wymienić tylko ten czynnik, jest źródłem bardziej „uspołecznionych” zachowań człowieka. Odwrotnie, anonimowość czyni wielu z nas agresywnymi i nie unikającymi konfliktów i zadrażnień.

Ludzie, którym autorytet daje moc odgrywania pewnych ról społecznych zmieniają się szybko z dobrych na złych. Tak jak więźniowie i strażnicy w więziennym eksperymencie Uniwersytetu Stanford. Czy też ci, którym rozkazano kopać innych prądem, jak w eksperymencie Stanley’a Milgrama.

Interesującym jest, jak sytuacja sprzyja rodzeniu i rozszerzaniu się zła. Wielu zindoktrynowanych ideologią - nawet skrajną ideologią - usprawiedliwia potem tą ideologią swoje akcje. Jak to jest możliwe, że zwykli, przeciętni, a czasem nawet dobrzy ludzie stają się nosicielami zła? Tak zwany Wpływ Lucyfera (ang. Lucifer Effect).

Gdyby to co autor pisze było prawdą, to wszyscy blogujący i komentujący na Niepoprawnych mówiliby do siebie językiem Wersalu. I unikali konfliktu jak ognia. A przecież jest całkiem odwrotnie. Czego doświadcza na puszczy wołająca i niżej podpisana kassandra.

PS. Ponad wszystko zaś pamiętać należy, że mamy wszyscy zdolność dokonywania wyboru. I to wyboru bez żadnego uprzedzania się, nastawiania czy też inklinacji. Mamy wolną wolę ...

Vote up!
3
Vote down!
-1

kassandra

#401981

Witam

Jako, że psychologia i kognitywistyka, to moje ulubione dziedziny, to podane eksperymenty znam dość dobrze.
Natomiast na mnie największe wrażenie odnośnie stopniowej degradacji wrodzonego dobra człowieka, wywarła książka "Władca much" Williama Goldinga.

To prawda, w dwóch sytuacjach (w moim wypadku) trzeba się wyjątkowo mocno kontrolować, by nie wybuchać niepotrzebną złością i agresją: to jest, w czasie prowadzenia samochodu i komentowania w blogosferze. Wydaje mi się, że w obu wypadkach winne jest poczucie (pozorne) anonimowości.

Ps. Warto się zastanowić, jak i na podstawie czego dokonujemy wyboru. W 80% są to decyzje impulsywne, a tylko w reszcie pre-medytowane.
Ciekawe, u psychopatów jest odwrotnie.
Wniosek z tego, że istotny jest zasób zasad, które mamy i na których opieramy swoją decyzję. I tak to jest z wolną wolą/

Vote up!
3
Vote down!
-3

JK

Przepłynąłeś kiedyś sam ocean? Wokół tylko morze. Stajesz oko w oko ze swoim przeznaczeniem.

 

 

 

 

#401986

W temacie sąsiedztwa.
Przede wszystkim zrobiłem prawie wszystko w swoim życiu, żeby nie mieszkać w sąsiedztwie bogatych buców-sadystów. Gdyby jednak zdarzyło mi się być świadkiem bójki małżeństwa z sąsiedztwa, nie wahałbym się nawet chwili, po prostu nie zrobiłbym nic.
Nie wtrącam się do małżeńskich kłótni. I nie jest to żaden konformizm, lecz zwykłe szacunek do małżeńskich relacji.

Pozdrawiam

NIEPOPRAWNY INACZEJ

Vote up!
2
Vote down!
-2

NIEPOPRAWNY INACZEJ

#401985

Mnie się też wydaje, że to jedyna rozsądna postawa.

Ps. Skąd wiesz kim się okaże twój przyszły sąsiad? Chyba, że masz posiadłość na dziesięciu hektarach.

Vote up!
3
Vote down!
-3

JK

Przepłynąłeś kiedyś sam ocean? Wokół tylko morze. Stajesz oko w oko ze swoim przeznaczeniem.

 

 

 

 

#401988

Na to kim okaże się nasz przyszły sąsiad, rzeczywiście nie mamy z reguły wpływu, dlatego lepiej jest minimalizować sąsiedzkie zagrożenie, poprzez sąsiedzką odległość, wybór odpowiedniej dzielnicy a w razie chęci pobudowania się, nie budować się na danej ulicy (okolicy) jako pierwszy lecz ostatni ?
Pozdrawiam

NIEPOPRAWNY INACZEJ

Vote up!
4
Vote down!
-1

NIEPOPRAWNY INACZEJ

#401991

Wydaje się, że to wdzięczna platforma poznawcza dla ludzkich zachowań.
Dawno temu, miałam wtedy jakieś 11 - 12 lat, przyszła do nas sąsiadka na pogawędkę.
Opowiadała, jak to przeznaczyła właśnie na sprzedaż szafę trzydrzwiową,zamieszczając stosowne ogłoszenie na płocie swojej posesji.
Na pytanie moich rodziców, czy nie szkoda jej mebla, bo wtedy, jak niektórzy pamiętają, o solidne sprzęty było dość trudno, odpowiedziała, że nie, bo szafa jest nadjedzona przez korniki i tylko mąż sprytnie to zamaskował lakierem.

Ja sobie spokojnie czytałam książkę, pozornie nie uczestnicząc w dyskusji.
Następnego dnia, kiedy byłam sama w domu, zadzwoniła do drzwi inna dobra znajoma, z dalszego nieco sąsiedztwa.
Dopytywała o moją mamę. Zdecydowała się poczekać na nią, a ja zabawiałam sąsiadkę rozmową, starając się godnie wypełnić honory domu.
Podczas rozmowy okazało się, że owa znajoma wybiera się właśnie do tamtej sąsiadki od szafy, by obejrzeć towar i ewentualnie dokonać zakupu.

Wielki dylemat zrodził się wtedy w mojej głowie."Korniki"!
Co robić?
Lubiłam obie sąsiadki i nie chciałam, by któraś z nich ucierpiała. Jedna potrzebowała pieniędzy, a druga solidnej szafy.
Nie pamiętam już jak wyglądała moja tyrada. Dość, że jedna znajoma szafy nie kupiła, a druga przyszła z pretensjami.
Wydało się, kto namieszał w interesie.
Od rodziców dostałam burę i przykazanie, bym nie wtrącała nosa w nie swoje sprawy.
Minęło tyle lat, a ja i tak uważam, że postąpiłam słusznie.

Co o tym sądzisz, Tańczący?

Vote up!
2
Vote down!
-2
#401996

Według mnie postąpiłaś po dziecinnemu, czyli całkowicie nieodpowiedzialnie.
Nie po to Wasza sąsiadka powierzyła Wam tajemnicę, żebyś to przekazywała dalej.
Moja rada.
Dobrze byłoby trzymać się z daleka od spraw innych ludzi, nie wtrącać się, nie naprawiać ich życia.

ZŁAMAŁAŚ TAJEMNICE HANDLOWĄ !!!! :))

Pozdrawiam

NIEPOPRAWNY INACZEJ

Vote up!
3
Vote down!
-2

NIEPOPRAWNY INACZEJ

#401997

ale takie miłe towarzystwo... ;-)

Według mnie postąpiłaś po dziecinnemu, czyli uczciwie.
Nie po to los zdarzył, żebyś usłyszała, jak Wasza nieuczciwa, aczkolwiek niezbyt uważna sąsiadka, zwierzyła się Twojej mamie z oszustwa, żebyś nie przekazywała tego dalej.
Moja rada.
Dobrze byłoby trzymać się z daleka od spraw innych ludzi, nie wtrącać się, nie naprawiać ich życia... chyba, że można zapobiec ich "padnięciu ;) ofiarą jakiegoś cwaniaczka za 3 grosze. ;-)

ZŁAMAŁAŚ ZASADĘ, ŻEBY MIEĆ WSZYSTKO GDZIEŚ !!!! :))

PPzdr. ;-)

Vote up!
3
Vote down!
-2
#402022

Ależ proszona, proszona :))
Och cóż za twórcza i wypatrzająca sen mojego komentarza parafraza :))

Ależ wtrącajcie się, naprawiajcie świat i życie innych ludzi, ratujcie ich przed upadkiem i zagładą. To przecież Wy jesteście te dobre, mądre, wszystko wiedzące, czułe i wrażliwe .................wredne babska, wtrącające się we wszystko w poczuciu dobrze spełnianego obowiązku :)) :))

Pozdrawiam nieco smutnie.

NIEPOPRAWNY INACZEJ

Vote up!
2
Vote down!
-2

NIEPOPRAWNY INACZEJ

#402040

"Wypatrzająca"? Chyba Twoich komentarzy. ;)

Cosik mi tu nadintepretujesz. ;)
Pewnikiem miałeś jakieś złe doświadczenia z wrednymi babskami. :)
Nie wtrącam się, kiedy nie muszę.
Czasem jednak muszę, bo mam uczulenie na tzw. cwaniaczków za trzy grosze.

Takich jak ta opisana przez M3C pani...

PPzdr.

Vote up!
2
Vote down!
-2
#402043

To może dopytam, bo się pogubiłem.
Kiedy jest to "MUSZĘ " ?

A może po prostu "chcę"......bo myślę, że wiem lepiej jak inni ludzie powinni żyć :)))

NIEPOPRAWNY INACZEJ

Vote up!
2
Vote down!
-1

NIEPOPRAWNY INACZEJ

#402044

Ależ ja wcale nie wiem, jak ludzie powinni żyć...

Po prostu, kiedy widzę oszusta, to:
- biję go torebką/parasolką/kartą kredytową ;p po głowie
- wzywam policjanta
- ostrzegam potencjalną ofiarę.
(w miarę możliwości wszystkie 3 opcje)

Nie obchodzi mnie, jak żyje oszust czy jego ofiara - mnie się po prostu takie oszukiwanie nie podoba - bo to brzydkie jest, i już. A ja mam mocno rozwinięte poczucie estetyki. ;D

Mówisz, że lepiej wspierać oszusta?
Bo trzeciej opcji nie ma...

Vote up!
1
Vote down!
-2
#402050

Po prostu kiedy widzę oszusta :
A konkretnie synową, która podbiera truskawki z grządki teściowej
- wzywam policję
- biję ją koszykami do truskawek po głowie
- rzucam w nią truskawkami
- krzyczę : złodziej truskawek !!
- a kiedy synowa krzyczy : Ratunku !! Wariatka !! zatykam jej usta truskawkami lub grudą ziemi :))

I to jest właśnie to wtrącanie się w cudze (rodzinne) życie,a w Waszej nomenklaturze "naprawianie świata ".

Naprawdę nie potrafisz żyć własnym życiem i nie potrafisz oprzeć się pokusie wtrącania się ?
To trochę smutne.............posiadać takie doskonałe poczucie estetyki :)))

Pozdrawiam
NIEPOPRAWNY INACZEJ

Vote up!
2
Vote down!
-2

NIEPOPRAWNY INACZEJ

#402075

Genialne!

(Choć może to dlatego, że właśnie oglądałem Dr. House'a)

Vote up!
3
Vote down!
-2

JK

Przepłynąłeś kiedyś sam ocean? Wokół tylko morze. Stajesz oko w oko ze swoim przeznaczeniem.

 

 

 

 

#402076

Czyżby u Dr. House'a też obrodziły estetki ? :)

NIEPOPRAWNY INACZEJ

Vote up!
2
Vote down!
-2

NIEPOPRAWNY INACZEJ

#402080

Ja rozumiem gender i te sprawy, ale wyobrażałam sobie Ciebie zdecydowanie bardziej męsko - a tu krzyczą za Tobą "wariatka"?! ;PP

Poza tym (skoro już musisz mieszać się w rodzinne sprawy ;), to żeby dotrzeć do synowej musisz wejść na ziemię jej teściowej - co prawda nie jesteśmy w Stanach, gdzie za takie coś teść mógłby Ci odstrzelić... truskawki ;) , ale za to mógłbyś oberwać truskawkami (albo koszykami) od policji (przypuszczalnie muszą oszczędzać na broni). Nawet Twoje tłumaczenie, że synowa "podebrała" ;)) 30 kg truskawek mogłoby nie pomóc.

(Na marginesie, nie było mowy, że sąsiadka od korników była spokrewniona z tą drugą, więc żadne to rodzinne sprawy.)

No i co ma wspólnego życie własnym życiem do naprawiania świata? Jedno drugiemu nie przeszkadza, wręcz przeciwnie:

Mając wszystko w d... wcale nie żyje się pełniej. ;-)))

PPzdr. estetycznie :)

Vote up!
2
Vote down!
-1
#402081

Takie skrajne interpretacje, to oczywiście zwykła estetyczna przesada z Twojej strony :))
Skupianie się przede wszystkim na własnym życiu i własnych sprawach, nie jest równoznaczne z tym, że ma się wszystko co nas otacza w d....

Jednego, tzw. "naprawianie świata" [ czyli natrętne, estetyczne (ach jakże estetyczne) wtrącanie się] ubogaca a drugi jest ponad tym :))
Moim zdaniem, Ty jesteś jeszcze "w tym" a może nawet "przed tym" :))

Ale życie jeszcze przed Tobą i z pewnością sporo Cię jeszcze nauczy :)).............oby szybko.

NIEPOPRAWNY INACZEJ

Vote up!
3
Vote down!
-1

NIEPOPRAWNY INACZEJ

#402087

Życie już mnie nauczyło, że na pomaganiu innym nieraz wychodzi się jak Zabłocki na mydle. Co nie oznacza, że jeśli mogę kogoś uchronić przed oszustem, to nie będę próbować. Bycie "ponad to" oznacza tu konkretnie współdziałanie z oszustem - myślę, że nawet jest na to paragraf. ;)

Gdy w grę wchodzi rodzina - związki - emocje itp., sprawa jest o wiele bardziej skomplikowana, natomiast gdy ktoś chce innego prostacko orżnąć, nie ma mowy o "wtrącaniu się" - raczej o normalnym LUDZKIM działaniu. Choćby dlatego, że z różnych względów ludzie tkwią w "toksycznych" związkach, ale raczej nikt nie chce być oszukany przez nieuczciwą sąsiadkę.

Swoją drogą, jak się chce, i do znieczulicy można dorobić ideologię - o byciu nienatrętnym. ;)

PPzdr.

Vote up!
3
Vote down!
-1
#402095

że zwolenników "nie wtrącania się w nie swoje sprawy" jest większość.
Ich racja brzmi całkiem sensownie i jest mocno zaraźliwa.
Lepiej mieć "święty spokój" niż ponosić, kłopotliwe często, konsekwencje nadgorliwości.
"Świadek bierze w zadek". Tego przysłowia nie wymyślono bezpodstawnie.Ono ma sens, niestety. Tym bardziej, że robi się wiele, by uzasadnić takie przeświadczenie.

Od niemego świadkowania do biernego współuczestniczenia jest krótka droga.A może, wcale jej nie ma?

Co człowiek, to opinia. Co przykład, to odmienne odczucia. Samo życie:) Pozdrawiam

Vote up!
2
Vote down!
-1
#402089

Drogie Panie.
Ta interpretacja to z przekory czy celowa ?
Powtórzę jeszcze raz.
Skupianie się głównie na swoich sprawach i pozwolenie innym ludziom żyć po swojemu (mimo naszej wewnętrznej niezgody na ich sposób życia), nie jest równoznaczne z obojętnością, świętym spokojem, konformizmem, czy jak woli PP z posiadaniem wszystkiego w d....

Zbytnie, natrętne pomaganie ofierze, z czasem czyni ją jeszcze bardziej bezbronną i jest dla niej zgubne.

Może warto pracować bardziej nad samym sobą, niż nad naszym otoczeniem. I Wyzbądźmy się wreszcie tego syndromu Matki Teresy, wiejskiego opłotka i blokowego wizjera.

P.S Matka Teresa na łożu śmierci wyznała, że popełniła błąd, ubezwłasnowolniając swoją pomocą wiele istnień ludzkich.

NIEPOPRAWNY INACZEJ

Vote up!
2
Vote down!
-1

NIEPOPRAWNY INACZEJ

#402098

"pozwolenie innym ludziom żyć po swojemu (mimo naszej wewnętrznej niezgody na ich sposób życia)"

Hola, hola! My tu mówimy o próbie zapobieżenia konkretnemu rolowaniu, a nie "niezgodzie na czyjś sposób życia"!

Vote up!
2
Vote down!
-1
#402099

Raczej nie.
My tu mówimy o wypływającej z błędnego, wewnętrznego przekonania potrzebie naprawiania świata.....i to za wszelką cenę, nawet za cenę grudy ziemi wepchniętej do czyjegoś gardła. :))

Pozdrawiam

NIEPOPRAWNY INACZEJ

Vote up!
3
Vote down!
0

NIEPOPRAWNY INACZEJ

#402103

O przepraszam, gruda jest Twoja; mnie by to nawet do głowy nie przyszło. Ja po prostu pozbawiłabym oszustkę nieuczciwego zarobku... wiem, straszne! ;-)))

Miłego weekendu!

Vote up!
3
Vote down!
-2
#402120

"Zwolenników "nie wtrącania się w nie swoje sprawy" jest większość."

Pełna zgoda. Ale żeby jeszcze się tym przechwalali, robiąc z tego cnotę? ;-)) A gdzie współczucie, poczucie sprawiedliwości i ... estetyka? ;))

"Świadek bierze w zadek". Nie znałam - dobre.

Mogę przyznać rację Tańczącemu w jednym - chociaż wcale tego nie wypowiedział ;) - wielu ludzi nie zasługuje na to, by im pomagać, bo sami przycinają w ... równie często, jak ich nieuczciwe sąsiadki. ;-)
I tak się nawzajem do upojenia rolują.

Przekłada się to na całe mnóstwo rzeczy - choćby na gospodarkę i wszechobecną fuszerę. Ale, Bogu dzięki, są jeszcze uczciwi przedsiębiorcy oraz dobrej jakości usługi i produkty. :)

PPzdr. :)

Vote up!
2
Vote down!
-1
#402097

Odpowiem za siebie, gdy ja czytałem książki w wieku o który piszesz, tabuny sąsiadek i ich problemy nie mogłyby zakłócić mi tej rozkoszy (tak jest do dziś) :). Poza tym, do dziś , nie umiem niczego robić "pozornie" :). PS. W moim domu panował całkowity zakaz (bezwzględnie respektowany) "wtrącania się" w sprawy dorosłych :).

Vote up!
2
Vote down!
-2

TYBERIUSZ

#402092

Czytanie nie zakłóciło umiejętności dzielenia uwagi. W tym przypadku, wymuszone.

Mój dom miał swoje prawa, obyczaje i zasady. Jedną z nich była możliwość polemiki i wspólne rozstrzyganie kwestii dotyczących spraw rodziny.

Po latach to owocuje.U nas nie ma obojętności i wygodnych ucieczek w "brak czasu", kiedy pojawia się problem u któregokolwiek członka rodziny.

Sytuacja, która miała miejsce, dotyczyła osób trzecich. Stąd taka, a nie inna reakcja moich rodziców.

Poza tym, chłopaki chyba jednak inaczej podchodzą do tego typu spraw:)
Pozdrawiam

Vote up!
3
Vote down!
-2
#402100

" Mój dom miał swoje prawa, obyczaje i zasady. Jedną z nich była możliwość polemiki i wspólne rozstrzyganie kwestii dotyczących spraw rodziny.

Po latach to owocuje.U nas nie ma obojętności i wygodnych ucieczek w "brak czasu", kiedy pojawia się problem u któregokolwiek członka rodziny."

Dobry sposób, matko trzech córek. Nie ma obojętności, wygodnych ucieczek w "brak czasu" i ucieczek w głąb samego siebie, podczas gdy najbliźsi się martwią i zachodzą w głowę, co się dzieje. Też staram się tak robić ja Ty, ale w praktyce to różnie bywa, bo jak to określiłaś, "chłopaki chyba jednak inaczej podchodzą do tego typu spraw". :)

  Ojczyznę wolną racz nam wrócić, Panie!

Vote up!
2
Vote down!
-2

Lotna

 

#402102

Astra
Są ludzie z tzw, szczytów władzy, którymi gardzę, ale nie jestem z tego dumna.
Jeśli chodzi o unikanie konfliktów i zadrażnień w realu...:)
to jakby to powiedzieć... no w każdym razie wiele razy słyszałam, że jestem bezczelna hahhahha
To jak psychologu? jestem oportunistką czy komformistką?
pozdrawiam miszczu :)))))

Vote up!
2
Vote down!
-1

Astra - Anna Słupianek

#402009

Ale to pod wpływem emocji - za bardzo mi się ten konformizm i oportunizm zbiegł z rocznicą okrągłego stołu...

PPzdr.

Vote up!
2
Vote down!
-1
#402021

I to jest właśnie nieuczciwość i sobiepaństwo.
Co ma piernik do wiatraka?
Komuś się coś zbiega i na podstawie dosyć głupich przesłanek wydaje opinię.
Nigdy w tym kraju nie będzie dobrze, jeżeli nie wyzbędziemy się tej swojej wrodzonej "mądrości".

Vote up!
3
Vote down!
-3

JK

Przepłynąłeś kiedyś sam ocean? Wokół tylko morze. Stajesz oko w oko ze swoim przeznaczeniem.

 

 

 

 

#402033

Co racja, to racja: co ma wpis z 6 lutego o "konformizmie" do okrągłego stołu? NIC. Wpis o zdradzie byłby bardziej na rzeczy.

Może Cię jakoś zainspiruję do zmiany głupich przesłanek? ;-)

PPzdr.

Vote up!
2
Vote down!
-1
#402035

Gdzieś około dwudziestej TV przypomniała mi, ze to dzisiaj rocznica okrągłego stołu.
Czy ja to muszę pamiętać? Czy może tylko powinienem?
Mam dość rodzinnych rocznic do zapamiętania, żeby sobie jeszcze głowę zaprzątać takim niechlubnym badziewiem.

Wszyscy piszą o zdradzie. Chyba 10 artykułów. Ja też uważam, że to była zdrada. Więc mam napisać kolejny 11 artykuł na ten sam temat?

Ja już od tej bieżączki biegunki dostaję.

Vote up!
3
Vote down!
-2

JK

Przepłynąłeś kiedyś sam ocean? Wokół tylko morze. Stajesz oko w oko ze swoim przeznaczeniem.

 

 

 

 

#402042

Wstydz, sie, wstydz sie! Wszyscy o zdradzie, a Ty, tak niepatriotycznie na inne tematy - jak tak w ogole mozna?

  Ojczyznę wolną racz nam wrócić, Panie!

Vote up!
3
Vote down!
-1

Lotna

 

#402047

Ojej, w takiej sytuacji rzeczywiście lepiej, żebyś nie pisał o zdradzie. Zdrowie przede wszystkim - w końcu NP to nie NFZ. ;)

Idę luknąć na te 10 obiecanych wpisów... niewrażliwych. ;-P

Vote up!
2
Vote down!
-2
#402049

Czy Szanownym Paniom nie wydaje się przypadkiem, że serwowane są nam tematy, jak ten właśnie rocznicowy, o których cała blogosfera ma przykładnie pisać?
Ja jestem zaniepokojony i odczuwam pewną manipulację.
Dodatkowo, ja nie śledzę na bieżąco naszych prawicowych mediów i nie jestem zorientowany, co akurat jest tematem dnia.
Piszę z głowy, zazwyczaj nie jako reakcja na coś, tylko o tym, co w danej chwili zaprząta moje myśli.
Więc proszę wybaczyć, że nie wpisuję się w główny nurt.
Myśli mam pofałdowane.

Pozdrawiam

Vote up!
4
Vote down!
-2

JK

Przepłynąłeś kiedyś sam ocean? Wokół tylko morze. Stajesz oko w oko ze swoim przeznaczeniem.

 

 

 

 

#402066

Zartowalam. Oportunizm i konformizm jest, wedlug mnie, powaznym problem, o ktorym warto pisac.
Nie ma obowiazku pisac o zdradzie, ale jesli juz, to z pewnoscia bez konformizmu i oportunizmu zdrady by nie bylo.

  Ojczyznę wolną racz nam wrócić, Panie!

Vote up!
2
Vote down!
-1

Lotna

 

#402067

Coś tam widzę skrobnąłeś o manipulacji - idę się tam wypowiedzieć. ;p

PPzdr.

PS. Temat zdrady okrągłostołowej nie pasuje na wrzutkę - bo niby czemu miałby służyć? Powiedziałabym, że wręcz przeciwnie. To jest po prostu sprawa, o której wiele osób chce pisać. I dobrze, przynajmniej sporo można się dowiedzieć. Swoją drogą, ciekawa była wczoraj debata w TV Republika na ten temat...

Vote up!
2
Vote down!
-2
#402083

Najwięcej udokumentowanych faktów, jak dotąd, znalazłem w Resortowych dzieciach.
Jak to knuli agenci z Michnikiem już od 1974 roku.

Vote up!
3
Vote down!
-2

JK

Przepłynąłeś kiedyś sam ocean? Wokół tylko morze. Stajesz oko w oko ze swoim przeznaczeniem.

 

 

 

 

#402115

Powolutku sobie je czytam. Tyle tam nazwisk i dat. :)

PPzdr.

Vote up!
2
Vote down!
-2
#402119

Ja sobie tą książkę kupiłem w Tesco!

Jak nie było nigdzie, tak nagle zwąchali konfitury i książka jest teraz wszędzie.
Czerska musi chyba chodzić w nieustannym amoku.

Też powolutku sobie czytam.

Pzdr

Vote up!
4
Vote down!
-3

JK

Przepłynąłeś kiedyś sam ocean? Wokół tylko morze. Stajesz oko w oko ze swoim przeznaczeniem.

 

 

 

 

#402136